Rozdział XVIII.

485 24 32
                                    

Choć od rozejścia się ich ścieżek minęło już trochę czasu Satoru codziennie zostawiał pod jej drzwiami papierową torbę z jedzeniem. Rozmawiał kilka razy z przyjaciółkami kobiety, które po tym co jej zrobił nie darzyły go żadnym pozytywnym uczuciem. Wręcz nim gardziły. Rozumiał to w końcu sam karcił się za ten błąd. Mimo braku sympatii z ich strony widziały, że martwi się o nią w taki sam sposób jak one. Dziewczyny powiedziały mu, że [y/n] kompletnie nie radzi sobie z tą całą sytuacją. Dopadła ją depresja, która nie pozwalała na dalsze szczęśliwe życie.

Tak zrobił też dzisiaj, jeszcze przed pracą znalazł się pod drzwiami kobiety zostawiając jedzenie. Niewyobrażalnie kusiło go to aby zapukać do drzwi i choć na chwilę zobaczyć jej twarz czy usłyszeć głos. Gdy wychodził zaczepił go starszy mężczyzna, prawdopodobnie dozorca.

— Przepraszam pana. — spojrzał na niego chcąc wiedzieć czego może chcieć. — Ta kobieta do której pan przychodzi wyprowadziła się kilka dni temu. Najprawdopodobniej nikt pana nie poinformował. — powiedział i szybko uciekł zanim pozna gniew białowłosego.

Wyprowadziła się?

Wsiadł do samochodu i oparł głowę na kierownicy głośno wzdychając. — W końcu ruszyłaś dalej. — zaśmiał się cicho czując jak jego serce się zaciska. Ona ruszyła dalej, a on ciągle stał w miejscu. Codziennie miał nadzieje, że pewnego dnia otworzy te cholerne drzwi. Teraz już wiedział, że taki dzień nigdy nie nadejdzie. Tęsknił za nią. Nigdy nie przywiązał się do żadnej kobiety tak jak do niej. Wstawał każdego ranka próbując znaleźć w pustym mieszkaniu miejsce, które ogrzeje go chociaż w minimalnym stopniu.

W dalszym ciągu jej ubrania pozostawały na półkach i dwa zdjęcia, które zostawiła po sobie. Niestety owiewający go chłód doskwierał mu coraz bardziej robiąc z niego wrak człowieka. Ale czekał cierpliwie. Czekał tak jak gwiazdy czekają na noc. Skoro o nocy mowa, nie pamięta już kiedy przespał ją spokojnie. Ciągle w głowie ciążą mu myśli nie dające w ogóle spokoju. Zmęczony podniósł głowę i odpalił samochód ruszając do nudnej pracy.

Szła deptakiem spoglądając na pięknie zakwitające drzewa wiśni. Racja to właśnie wtedy poznała białowłosego, który wywrócił jej życie do góry nogami. Nie mogła uwierzyć, że minął już rok. Zauważając eleganckiego mężczyznę pomachała do niego, a po chwili znalazła się zaraz obok. Jak zwykle ubrany był w garnitur a jego blond włosy zaczesane były do tyłu.

— Nanamin! Dawno się nie widzieliśmy. — przytuliła go mocno.

— To prawda. — odchrząknął dając znak aby w końcu go puściła. — Jak zwykle w nie humorze. — przewróciła oczami. Ruszyli do małej kawiarni gdzie zamówili ciepłą kawę.

— Czemu chciałaś się spotkać? — zapytał przeczesując dłonią włosy.

— Potrzebuje pracy i wiem, że ty mi w tym pomożesz. — uśmiechnęła się delikatnie.

— Nie pracujesz już w klubach? — zmarszczył brwi.

— Nie. Próbuje cieszyć się życiem. — podziękowała cicho gdy kelnerka przyniosła do ich stolika kawę.

— Przepraszam ale chyba ci nie pomogę. — spojrzał na nią upijając łyk kawy.

— Słyszałam, że po odejściu od mojego ojca dostałeś dobrą pracę. Tu jest moje cv. Wiesz co robić. — puściła mu przelotnie oczko kładąc na stolik kartkę papieru. — Tak na marginesie to co u ciebie słychać? Byłeś już w Malezji? — próbowała go jakoś zachęcić do rozmowy. Nigdy nie należał do rozmownych osób, ale bardzo go lubiła. Wiele ją nauczył gdy pracował z jej ojcem. Znał jej zachowania na wylot.

𝑪𝒍𝒆𝒂𝒓 𝒃𝒖𝒔𝒊𝒏𝒆𝒔𝒔 ★ Gojo Satoru x f!readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz