II: Bastian, czysto teoretyczny fuckboy

1K 118 72
                                    

Zaparkowałem motocykl pod domem. Krzyknąłem od progu, aby powiadomić domowników o powrocie. Odkrzyknęła mi mama, że obiad czeka w garnku. Niemal wywróciłem oczami. Idąc do pokoju ciasnym jak diabli korytarzem, zagraconym do granic możliwości śmieciami, dostrzegłem w salonie ojca przed telewizorem. Spojrzał na mnie i już wiedziałem, że szykuje się reprymenda. Za co tym razem? Siedzenie w szkole?

– Jak w szkole? – spytał, więc oparłem się o futrynę. Plecak na plecach ciążył mi jak kamień.

– Spoko – odpowiedziałem krótko. Nie spodobało mu się to.

– Wychodzisz gdzieś dzisiaj?

– Nie mam żadnych planów. Pouczę się, poczytam.

– Lektura do szkoły?

– Nie.

Nawet gdybym skłamał, spytałby o tytuł. Nie miało to sensu.

– Marnujesz czas na durne książki, które nie są wymagane do zdania – powiedział z przyganą. – Pieniądze też marnujesz.

– Przecież je zarabiam, jaki problem z tym, na co je wydaję?

– Przestań pyskować! – podniósł głos. – Jak jesteś tak dorosły, to zacznij więcej dokładać do czynszu! Te setki dolarów zamiast na durnoty, mogłyby wesprzeć matki rachunki.

– No pewnie, bo tylko matka w tym domu jest odpowiedzialna za rachunki.

– Coś ty powiedział?

Wstał. Napiąłem się, czekając, aż doskoczy do mnie i zaczniemy się szarpać, co ostatnimi czasy działo się częściej niż rzadziej, chociaż nigdy mnie jeszcze nie uderzył. Mój ojciec miał problem o wiele rzeczy, które innych rodziców by cieszyły. Dręczyło go, że leżę i czytam. Dręczyło go, że zarabiam, a mama pozwala mi większość wypłaty przeznaczać na siebie, a nie na rachunki, które jak sama mówi „w przyszłości będę musiał i tak samodzielnie pokrywać". Dręczyło go, że stać mnie na kupno motocykla, a jego nie stać było na nowe błyszczące autko prosto z salonu. Zapomniał, że ja każdą monetę odkładałem i robiłem z nich użytek, tymczasem on odkładał i pieniądze magicznie znikały. Skąpca. Ogromny skąpiec.

– Co tu się dzieje? – spytała zaalarmowana mama. – Mówiłam, że obiad masz w kuchni. Myj ręce i siadaj.

– Nie skończyłem z nim! – krzyknął.

– Bo ty potrafisz tylko rozmawiać krzykiem! – dorównała mu tonem. – Co, może znowu mi powiesz, że tak go wychowałam?!

– A nie?! Zrobiłaś z niego ciotę, na litość boską! Zamiast zabawić się na mieście z dziewczyną, on usiądzie w pokoju i co jeszcze, może będzie czytał pedalskie książki?!

– Bo twoje metody wychowawcze takie świetne, tak? Jakoś jak zabrałeś go na mecz, to guzik z niego wyniósł!

Zatrzasnąłem się w pokoju. Odrzuciłem plecak nieopodal łóżka, na które się rzuciłem bez życia. Ciągle to samo. Ojciec wracający z pracy i ledwo dostrzegający, że siedzę w domu, zamiast imprezować, a już miał podniesione ciśnienie. Byłem jego jedynym dzieckiem, ale nienawidził mnie do granic możliwości od dnia, gdy dowiedział się o mnie całej prawdy. Mama, pomyślicie, lepsza. Nie, wcale nie. Była kłamliwa i dostrojona do danej chwili. Jeśli ją o coś pytałeś, prosiłeś o wsparcie – zapewniała, że stanie po twojej stronie. Jednak rzadko to robiła. Nie lubiła we mnie geja tak samo, jak ojciec, tylko okazywała to w inny sposób. Potrafiła być kochana. Potrafiła dać mi więcej niż niektóre matki, ale nie dała mi miłości, której teraz sam nie potrafiłem dać drugiej osobie.

Wsunąłem dłoń do kieszeni spodni, wyjmując zmięty papier. Przejechałem po nim kciukiem, zastanawiając się. Ten cały Vale mnie nie znał, naprawdę nie znał. Nie miał pojęcia, w jak wielkim szambie pływałem. Jak mało mogłem mu dać oprócz potencjalnego seksu. Nikt nie zasługiwał na zwodzenie, zwłaszcza nastolatki.

Baza nie do zdobycia//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz