IV - Przebudzenie

37 2 1
                                    

Po dłuższej chwili od stracenia Aswena z pola widzenia Grimmjow dopiero puścił Sayume. Wściekłość malowała się na jego twarzy, gdy mruczał od czasu do czasu wiązanki przekleństw pod nosem. Długie korytarze zamieniły się kilkukrotnie na schody prowadzące w dół. Nie była w stanie ocenić, ile szli. W końcu jednak stanęli przed ogromnymi, ciężkimi drzwiami. Wystarczyło jedynie dotknięcie ich, by te się odsunęły z lekkim zgrzytem, odsłaniając obszerną salę. Byłaby praktycznie pusta, nie licząc sylwetki Aizena w oddali. 

- Mogę już iść? - burknął Grimmjow, stawiając dziewczynę przed panem całego Las Noches. Sosuke uśmiechnął się nieznacznie, skupiając na Sayume całą uwagę. 

- Zaczekaj przed drzwiami. Gdy skończę z naszym gościem rozmawiać, będziesz miał jeszcze jedną rzecz do wykonania - odprawił szóstego Espadę skinieniem ręki. Ten tylko nabrał powietrza w usta, chcąc coś powiedzieć, lecz odpuścił. Wychodząc rzucił jedynie przelotne spojrzenie czarnowłosej dziewczynie.

- Jesteś w stanie wyjaśnić mi wszystko? - zapytała, spoglądając na niego niepewnie. Coś w głębi głowy podpowiadało jej, że może mu zaufać. Jednak na ile może wierzyć swojemu przeczuciu?

- Z największą ochotą, moja droga. Jak mniemam, chciałabyś poznać wszystko od początku? - wyciągnął dłoń i ostrożnie pogładził ją po włosach. Sayume mimowolnie odetchnęła, czując, jak jej ciało się odpręża. W odpowiedzi tylko skinęła głową. 

- Twój ród, choć na pozór szanowany, budził niepokój w całym Soul Society. Byliście wręcz stworzeni do tropienia i eliminowania Pustych. Lecz to, co budziło wybitną niechęć, szczególnie wśród wyższych rodów, był fakt, wchłaniania zabitych Pustych, tym samym stale zwiększając swoją siłę. Niektórzy zarzucali, że dążycie do zatarcia granicy pomiędzy Pustymi a Shinigami. Mimo ciągłego zaprzeczania tym oskarżeniom, liczba osób przeciwna Miruko rosła, a prześladowania stały się coraz dotkliwsze.  Ostatecznie szala goryczy się przelała i w tajemnicy Głównodowodzący całego Gotei 13 wydał rozkaz pojmania, tudzież zabicia opierających się członków twojego rodu.

Przerwał na chwilę, przyglądając się dziewczynie, która w pewnym momencie zwiesiła głowę i zacisnęła pięści tak mocno, że zbielały jej kłykcie. 

- Skąd mam jakąkolwiek pewność, że mnie nie okłamujesz? - powiedziała ledwo słyszalnym głosem, walcząc z rosnącą gulą w gardle. Nie wiedziała, czy jakimś sposobem poznał całą treść listu, lecz jego słowa pasowały do słów ciotki zawartych w nim. - I co z tym?

Wskazała dłonią otwór w klatce piersiowej. Aizen jedynie uśmiechnął się i sięgnął do kieszeni. Wyjąwszy z niej dłoń, pokazał niewielką, glinianą figurkę tygrysa. Niemalże identyczną, jak ta, którą dostała od ciotki. Poczuła nieprzyjemny chłód w swoim żołądku.

- Ta należała do twojego ojca, zaś ta, którą ciotka podarowała ci, gdy obchodziłaś piąte urodziny była twojej matki. Została mi ona podarowana na na krótko przed atakiem. Twoi rodzice przeczuwali, co się może zdarzyć, w związku z czym w tajemnicy prosili mnie o pomoc w ochronieniu ciebie. Figurka jest symbolem ich zaufania wobec mnie. Zaś jeśli chodzi o otwór, jest to wynik tego, że od dziecka miałaś szczególnie silne zdolności wchłaniania i przetwarzania na własną energii pustych - ujął ostrożnie jej podbródek i uniósł do góry. Sayume zacisnęła usta, starając się ze wszech miar powstrzymać łzy napływające do oczu. 

- Zdaję sobie sprawę z tego, że się boisz. Jednak w momencie, gdy twoje moce Shinigami na nowo się przebudziły, to była tylko kwestia czasu, nim ktoś ze Społeczności Duszy ruszyłby twoim śladem. Tym bardziej, że miałaś już bezpośredni kontakt z jednym z kapitanów, który zdaje się także ciebie obserwował. 

Za wszystko, co utracone [GRIMMJOW X OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz