V - Rosnący głód

36 2 0
                                    

Położył ją najdelikatniej jak potrafił na łóżku i okrył dodatkowo kocem. Zawiesił się na chwilę nad Sayume, wpatrując się w nią. Odgarnął ostrożnie czarne pasma włosów, zsuwające się jej na twarz i przysiadł na ziemi obok. 

- Kim ty, kurwa, jesteś - mruknął do siebie, jeszcze raz odsuwając niesforne kosmyki, by móc się lepiej jej przyjrzeć. Usiadł wygodniej po turecku i wsparł brodę na dłoni i po prostu patrzył. Nie wiedział, ile czasu w ten sposób spędził, jednak w pewnym momencie zaczęło być mu już niewygodnie. Ponadto zdał sobie sprawę, że dziewczynie przydałyby się jakiekolwiek ciuchy, najlepiej zanim się rozbudzi. Poza tym miał parę nurtujących go pytań. Wstał ociężale i nim wyszedł, rzucił dziewczynie ostatnie spojrzenie. Im dłużej się jej przyglądał, tym coraz bardziej wzmagało się uczucie, że ją zna.

- Kim ona, kurwa jest? - wparował do sali, gdzie Espada zazwyczaj miała zebrania, złapał za swoje krzesło i przeciągnął je po ziemi i ustawił naprzeciwko Aizena, siedzącego jak gdyby nigdy nic na swoim białym tronie. Mężczyzna ze spokojem odłożył kubek parującej herbaty i uniósł wzrok na Grimmjowa. Sexta usiadł i pochylił się do przodu, opierając przedramiona na udach. Jego wzrok był intensywny i wwiercał się w mężczyznę naprzeciwko niego. Ten z kolei wydawał się być niewzruszony.

- Sayu...

-Wiem, jak do cholery ma na imię - warknął Grimmjow, zaciskając dłonie w pięści. - Czemu akurat mnie kazałeś po nią iść? To Ulquiorra jest twoim chłopcem na posyłki. 

- Uznałem, że tobie czasem też przyda się odrobina świeżego powietrza ze świata ludzi - Aizen uśmiechnął się ironicznie i ponownie sięgnął po kubek z herbatą, z którego upił kilka łyków i oparł o kolano. Arrancar zmielił w ustach kilka przekleństw. Miał ochotę wytrącić mu naczynie z dłoni.

- Czemu kazałeś mi zabrać do Las Noches Shinigami, do tego takiego, od którego na kilometr czuć Hollowa? Czym ona jest?

- Aktualnie jest już Arrancarem, przynajmniej w większej części. Skoro żyjesz, wnioskuję, że hollowfikacja przebiegła bez większych problemów - tu na moment spojrzenie Aizena skierowało się na trzy szramy biegnące przez pięść Arrancara. - Jej ród tak samo jak świetnie radził sobie w tępieniu Pustych, tak samo był coraz bardziej nienawidzony przez resztę Społeczności Dusz. Zachowywali się oni trochę tak jak i wy, wchłaniając moc zabitych Pustych i tym samym rosnąc w sile. Niektórzy bez problemu także przechodzili do Hueco Mundo. W tym nasza droga Sayume. Niektórzy twierdzili, że w pewnym momencie zaczęła tam spędzać więcej czasu, niż w Soul Society, co wzmogło negatywne nastawienie. Do tego po powrocie nigdy nie miała na sobie choćby zadrapania. 

- Czemu mam wrażenie, że ją znam? - Grimmjow burknął bardziej do siebie, niż do swojego rozmówcy. Uniósł głowę i zobaczywszy wymowne spojrzenie Aizena zmarszczył brwi. Połączenie nici nie zajęło mu zbyt długo.

- Nie byłem jej przyzwoitką, miałem swoje obowiązki jako kapitan - na ustach przywódcy Espady zatańczył nikły uśmiech, gdy widział, jak Grimmjow składa wszystko do kupy. 

- Jeśli niby coś mnie faktycznie z nią łączyło, to czemu nic z tego nie pamiętam? Nie mam nic więcej, jak przeczucia - niebieskowłosy był coraz mocniej poirytowany. 

- Być może wasz poziom zażyłości był tak wysoki, że wraz z jej utratą wspomnień twoje także przepadły, albo zostały gdzieś zablokowane. Być może potrzebujesz więcej czasu. Oboje potrzebujecie, by odzyskać wspomnienia.

- Ja mam ją niańczyć i łazić za nią przez to, że podejrzewasz, że coś nas łączyło? 

- W ten sposób, być może i ona sama sobie o tobie przypomni.

Za wszystko, co utracone [GRIMMJOW X OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz