XIII - Ból

24 2 0
                                    


Przez kilka kolejnych dni Sayume mijała się z Grimmjowem pochłoniętym swoimi sprawami. Skutkowało to tym, że dziewczyna nie mając nic więcej do roboty, snuła się po korytarzach Las Noches. Nie bardzo wiedziała, co dokładnie ma z sobą zrobić. Z jednej strony z chęcią wybrałaby się z powrotem do Lasu Menosów w celach czysto rozrywkowych. Ale jednak nie specjalnie miała ochotę zapuszczać się tak daleko samej. W głębi ducha czuła narastającą niecierpliwość. Chciała znów go zobaczyć, czy choćby usłyszeć jego wiecznie znudzony głos, w którym na zmianę dało się wyczuć nutkę drwiny albo znudzenia.  Przyciąganie, którego nie była w stanie wyjaśnić, a które czuła od samego początku nie dawało jej spokoju. Drażniła ją ta pustka w swojej głowie, ten brak wspomnień, który wydawał się być kluczowy. Był narwany, momentami przemawiała przez niego wręcz zwierzęca agresja. Ale na nią spoglądał inaczej.Usłyszawszy tę myśl w swojej głowie, Sayume momentalnie zatrzymała się i z zażenowaniem zasłoniła oczy.

- Brzmię jak jakaś rozemocjonowana nastolatka, do diabła – burknęła pod nosem. Przejechała zrezygnowana dłońmi po twarzy, chcąc za wszelką cenę wyrzucić tę idiotyczną myśl z głowy, ale nie była w stanie. Po prostu patrzył na nią inaczej. Zdarzyło mu się warknąć, czy burknąć, ale w jego wzroku nigdy nie było tej zajadłości. Praktycznie zawsze szedł za nią jak cień, pilnował i obserwował. A teraz pozostało jej czekać, aż wróci.... A później co? Przecież nie schowają się pod kocykiem z przekąskami i nie będą przerzucać kanałów w telewizji, szukając czegoś zdatnego do obejrzenia. Chociaż mimowolnie jej wyobraźnia podsunęła jej ten obraz. Jakże uroczy. Ich dwójka siedząca na łóżku w jej dawnym domu, spierająca się między sobą, jaki film obejrzeć. Poczuła ukłucie smutku, gdzieś głęboko. Przecież to nie jest coś, co miałoby rację bytu już. Nie byli ludźmi. To sielskie życie jest już za nią. Jakże naiwna była to myśl. Jednak za nią, ku jej złości, podążyła kolejna. Jakby się ubierał, gdyby przyszło im spędzić jakiś czas w świecie ludzi? Czym zastąpiłby ubrania Arrancarów. Jej wyobraźnia postanowiła się nie ociągać, zasypując ją gradem obrazów. Zareagowała na nie rumieńcem, po którym niemal od razu nadeszła druga fala zażenowania. W końcu ruszyła dalej i znów snuła się po korytarzach, aż nie usłyszała głosów dochodzących z komnaty, w której przeważnie przesiadywał Aizen.

Podeszła najciszej, jak była w stanie i zajrzała do środka. Aizen siedział jak zawsze na wysokim kamiennym krześle, u którego podstawy stał widocznie rozsierdzony Grimmjow i Tosen.

- Wierzę, że działania Grimmjowa miały na celu zadowolić mnie, jednak dał się za bardzo ponieść emocjom – odezwał się Aizen spokojnym głosem, uważnie obserwując dwójkę mężczyzn. Ponieść emocjom... Brzmi jak kwintesencja niebieskowłosego.

- Dokładnie – mruknął szósty Espada, spoglądając z ukosa na Tosena. Ciemnoskóry mężczyzna w pewnym momencie, bez najmniejszego ostrzeżenia wyciągnął rękę i złapał za kołnierz kurtki Grimmjowa. Ten odepchnął go i odskoczył w bok.

- Wara ode mnie – warknął Grimmjow, mierząc towarzysza Aizena rozwścieczonym wzrokiem.

- Wierzę, że tym, którzy zakłócają spokój nie powinno zostać wybaczone – powiedział spokojnym głosem Tosen.

- A ty zawsze pieprzysz o tych swoich zasadach i moralności – Espada był wręcz gotów splunąć na ziemię. Niechęć, jaką Kaname pałał do niego była wręcz namacalna. Z wzajemnością.

- Tak, gdyż służę sprawiedliwości i nie będę tolerował buty tych, którzy wolą siać zamęt – mówiąc to, Tosen dobył miecza i w mgnieniu oka pozbawił Grimmjowa ramienia. Sayume poczuła jedynie, jak jej mięśnie się spinają do skoku i kolejne, co pamiętała to szczęk metalu o metal. Chwilę później została unieruchomiona przez gigantyczny ciężar reiatsu Aizena w momencie, gdy czubki jej szponów były o włos od twarzy Kaname. Próbowała jeszcze przez chwilę walczyć z jego mocą, ostatecznie została jednak sprowadzona na kolana, nie będąc w stanie zaczerpnąć nawet oddechu. Wściekłość gotowała się w niej. Miała wrażenie, że za moment wybuchnie. Obnażyła zęby, wpatrując się zaciekle w Tosena stojącego przy niej i chowającego właśnie Zanpakto.

Za wszystko, co utracone [GRIMMJOW X OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz