- Myślisz, że to faktycznie Ruch Oporu?
- A gdzie tam, zwykła plotka puszczona po pokładzie. Widziałeś ich statki? Przestarzałe X-wingi. A armia? Banda emerytów, którzy po wojnie nie mieli co ze sobą zrobić.
TR-1095 i HF-1744 maszerowali po pokładzie, pilnując, by nikt niepożądany nie kręcił się wkoło wyrwy spowodowanej przez drugą z detonacji. Nie mając jednak większych kłopotów, po prostu rozmawiali między sobą, wciąż trzymając blastery w gotowości.
I pomimo ataku, wiedząc, że agresorem był jeden z nich, który został już z resztą zabity, nie spodziewali się dalszych problemów. Od kolegów z patroli saperskich dowiedzieli się, że znaleźli jeszcze dwa ładunki, które zostały szybko rozbrojone i przekazane technikom artyleryjnym do analizy, więc wszystko wskazywało na to, że sytuacja została opanowana.
- Z kimś jednak kapral musiał działać. Nie byłby sam w stanie zbudować bomby, ledwo co ogarniał trzy guziki w sterowni.
- Jak większość naszych dowódców. Zauważyłeś, że może i mają te swoje dyplomy, ale tak naprawdę mają strasznie ograniczoną wiedzę? Nic dziwnego, że wystarczy władać mocą, by być Najwyższym Przywódcą - TR-1095 zatrzymał się przy przy śluzie i odszczelniając hełm, zdjął go, przeczesując palcami krótkie włosy.
Obydwoje żołnierze byli świadomi, że bez zezwolenia i kilku innych, konkretnych odstępstw, mieli zakaz zdejmowania kasków. Mimo to, będąc w znajomym sobie i sprawdzonym gronie, TR-1095 często to robił.
- No, szkoda, że już nie ma Sithów - przyznał HF-1744, obserwując, jak jego kolega wyjmuje z bocznej brustaszy małą saszetkę elektrolityczną, którą następnie wypił w przeciągu chwili.- Też chciałem kiedyś do nich należeć.
- Tak? I Jak byś się nazywał? Darth Pierdus?- zakpił drugi.
- Weź, ale ty głupi jesteś. Kto bałby się kogoś takiego?
- A kto boi się ciebie?
HF-1744 zdzielił kolegę po głowie, co tylko bardziej rozbawiło drugiego żołnierza.
- Zaczekasz chwilę? Skoczę tylko do kibla - TR-1095 odbiegł od tematu, wyciągając w kierunku szturmowcy swój hełm.
- Jasne - zapewnił, chwytając za kask i kładąc go na biodrze, oparł się o ścianę, czekając na powrót kolegi z patrolu.
Z nudów zaczął nucić pod nosem piosenkę, którą ostatnio słyszał w radio przekaźniku wspólnej kajuty. Bo w zasadzie, poza ciągłą pracą, na krążowniku nie działo się za wiele. A raczej, działo się wiele, ale nie mieli za wielu form rozrywki. Więc szturmowcy, kryjąc się przed już nie takim czujnym okiem Admirała, urządzali sobie coraz to kolejne gry, zawody, zakłady, zagłuszając swoje śmiechy i rozmowy właśnie muzyką. HF-1744 lubił te momenty. Przypominały mu o rodzinnym domu, pełnym nie tylko przemocy i jedenastu innych dzieciaków, w których tłumie on nie był zauważany, ale i gwaru wspólnych zabaw.
I choć niespecjalnie podzielał wizję Najwyższego Porządku, wśród kolegów ze służby HF-1744 czuł się... dobrze. W dodatku miał stałą pracę, w której był... bywał doceniany. No i miał dostęp do niezliczonego rodzaju broni, którą od zawsze uwielbiał. Więc nie zamierzał porzucać dotychczasowego życia.
Choć najbardziej w tej pracy przeszkadzali mu właśnie przełożeni. Miał wrażenie, że każdy oficer na wyższym stanowisku ciągle próbował udowodnić, że to on jest najlepszy i to on wie najlepiej, zapominając, że ich decyzje odbijają się w głównej mierze na zwykłych szturmowcach, jak HF-1744. Dla całego pionu dowodzącego byli tylko rubryczkami, numerami w kolejce do wydania i wykonania ich rozkazu.

CZYTASZ
Problem || SW
FanfictionW trakcie rutynowego przelotu załoga Colossusa odbiera sygnał S.O.S. Zgodnie z kodeksem pomagają załodze poszkodowanego statku kupieckiego, którego członkowie twierdzą, że zostali zaatakowani przez Ruch Oporu. Hux początkowo im nie wierzy, jednak zd...