Była na siebie wściekła.
To wszystko było jej winą. Gdyby nie pomyliła statku floriańskich kupców z okrętem patrolowym Najwyższego Porządku w ogóle by ich tu nie było. Ale gdy wypuścili przeciwko cywilnej jednostce swoją bombę, nie było odwrotu. Nie mogli jej zatrzymać. A pomagając rozbitkom, tylko naraziliby się na -jak wtedy myślała- większe niebezpieczeństwo.
Więc pozwoliła im umrzeć.
A potem zjawił się Colossus, bohatersko odpowiadając na wezwanie S.O.S.
Cholera, że też akurat tym razem Najwyższy Porządek musiał postąpić zgodnie z kodeksem etycznym. Ci, którzy codziennie zabijali steki istnień. Kłamali, rabowali i próbowali zawładnąć całą Galaktyką. Ci, którzy nawet nie przejmowali się własnymi ludźmi, nie raz pozostawiając ich na pewną śmierć. Ci, którzy mordowali cywili, jakby nic nie znaczyli.
Stella Gain dołączyła do Ruchu Oporu, bo nie zgadzała się na takie zachowanie. Nie godziła się na tą całą ilość krwi przelewaną w Galaktyce. Ledwo udało im się zniszczyć Imperium, a już na jego miejsce wskoczył Najwyższy Porządek.
Dlatego gdy na jednej z planet przeszukiwanych przez jej zespół natrafili na pradawną technologię, która, choć niezwiązana z ich bronią, stanowiła spore zagrożenie, wiedziała, przeciwko komu jej użyć. A gdy generałowie podłapali jej pomysł i zgodzili się na wykorzystanie nie tylko bomb, ale i broni szybkostrzelnej, prawie nie posiadała się ze szczęścia.
Prace szybko posuwały się do przodu. W przeciągu niespełna pół roku udało im się doprowadzić ten tajny projekt do końca. I gdy już myśleli, że drugie tyle będą musieli poświęcić, by znaleźć sposób na zakotwiczenie bomb w odpowiednich jednostkach, poznała jego.
Philis Vox był spełnieniem jej marzeń, jej bratnią duszą, księciem na białym koniu. Do czasu, aż nie dowiedziała się, że był oficerem Najwyższego Porządku. Przez chwilę miała go za zbrodniarza wojennego. A potem okazało się, że dołączył do organizacji, bo nie miał innej opcji. Lecz gdy tę opcję dostał, od razu z niej skorzystał, zostając nie tylko wiernym członkiem Ruchu Oporu, ich szpiegiem w szeregach wroga, ale prywatnie i jej ukochanym. Obiecali sobie, że po tym wszystkim, gdy doprowadzą plan do końca, gdy uda im się obalić Najwyższy Porządek, wezmą ślub.
I gdy zobaczyła, z jaką łatwością bomby atomowe rozrywają najpierw wszystkie anteny Bazy Operacyjnej, następnie doprowadzając do jej zniszczenia, naprawdę uwierzyła, że ich marzenie się ziści.
A potem pojawił się Colossus. Poważnie uszkodzony Colossus, z jej ukochanym buntownikiem na pokładzie.
Wiedziała, że jeśli go stamtąd nie zabierze, zginie. A jeśli nie zniszczą Colossusa, ten przekaże informacje o ich tajnej broni dalej, przez co Najwyższy Porządek będzie przygotowany na kontratak.
Decyzję podjęła bardzo szybko. Zebrała zespół śmiałków i gdy skupiony na obronie gwiezdny niszczyciel wciąż starał się opierać bezlitosnemu ostrzałowi Ruchu Oporu, oni weszli na jego pokład.
Mieli mało czasu. Wręcz czuła oddech śmierci na karku, bo Komandor Holdo jasno dała jej do zrozumienia, że gdy będą mieli szansę doszczętnie zniszczyć Colossusa, nie będą opóźniać ataku, bez względu na to, czy Stella wróci, czy nie.
Próbowała skontaktować się z Voxem bezpiecznym kanałem, tak, jak przez ostatnie miesiące, gdy dzielił się z nimi wiadomościami, jak niepostrzeżenie dostać się na teren Bazy Operacyjnej i gdzie umieścić ładunki wybuchowe, by te zadziałały najlepiej. Wiedziała, że potem miał to samo zrobić na Colossusie, ale miał to zrobić znacznie później.

CZYTASZ
Problem || SW
FanfictionW trakcie rutynowego przelotu załoga Colossusa odbiera sygnał S.O.S. Zgodnie z kodeksem pomagają załodze poszkodowanego statku kupieckiego, którego członkowie twierdzą, że zostali zaatakowani przez Ruch Oporu. Hux początkowo im nie wierzy, jednak zd...