Boże

311 17 4
                                    

Pov.Lea

Gdy się obudziłam, dziwnie się czułam jakoś tak... Słabo, nie umiałam nawet z łózka zejść. Ktoś zapukał do drzwi, nie byłam w stanie powiedzieć proszę dlatego ten ktoś wszedł do pokoju a to był mój brat.
-Leah, cho - nie dokończył. Nie lubiłam gdy mówił na mnie Leah ale nie miałam siły by mu coś powiedzieć
- Boże Lea co ci?! - podbiegł do mnie i usiadł
-Czekaj, pójdę po mamę - zrzedł na dół a po chwili przyszedł z mamą która trzymała w rękach syrop, wodę i tabletki. Podała mi wszystkie trzy rzeczy
-Gdzie się zaraźiłaś? - spytała, wzruszyłam ramionami i położyłam się
-Napisze zwolnienie na parę dni i zobaczymy jak się będziesz czuła, a ty - wskazała na mojego brata - idź na dół bo Lily na ciebie czeka - przytaknął i wyszedł, mama pocałowała mnie w czoło i również wyszła.

~5 godzin później~

Po pięciu godzinach nie czułam się lepiej ale też nie gorzej. Wujek Shane przychodził do mnie co jakiś czas i pytał się czy chce coś obejrzeć, bo jednak mam w pokoju telewizor ale za każdym razem mówiłam "nie" bo nadzwyczajnie w świecie nie mam siły.... Gdy moje rodzeństwo wróciło przyszli do mnie i posiedzieli jakiś czas, dziewczyny wyszły a Mark został
-Ciekawe czemu się tak źle czujesz... - zaczął
-N-nie w-wiem - wyjąkałam ledwo, chłopak okrążył łóżko i walnął się na nie obok mnie
-Jeśli ty jesteś chora to ja też będę - przytulił się do mnie. Uśmiechnęłam się lekko i skryłam twarz w jego klatce piersiowej. Zasnęliśmy po paru minutach.

~~~~~~~~~~~~~~~

Dzisiaj krótszy rozdział: )
-Miłego dzionka<3

Rodzina Monet: Nowe pokolenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz