Alexander
Moje uczucia tego wieczoru były nieopisane. Przez całe moje osiemnastoletnie życie nie czułem czegoś takiego. Tego spokoju. Całkowitego spokoju. Na chwilę przestałem myśleć, o tym wszystkim co mnie otacza. Przestałem myśleć o ojcu, który miał mnie w dupie. Przestałem myśleć o problemach. Przestałem myśleć o wszystkim co negatywne, gdy ona znajdowała się w pobliżu. Miała w sobie coś, czego szukałem w innych. Podałbym jej pomocną dłoń, gdyby tylko ruszyła palcem. Dłoń, której sam potrzebuję. Ta dłoń niebawem rozjebie twarz Graysona za to, że odważył się ruszyć kogoś z moich bliskich. Nie miał prawa chociażby na nią spojrzeć, a jednak odważył się do niej zbliżyć. Wiedziałem, że w końcu odważy się na ten ruch, jednak nie podejrzewałem, że uderzy w Allison, którą znam zaledwie miesiąc. Mimo, że nie jest to długo, to zdecydowanie poczułem różnicę w mojej codziennej rutynie. Wstaję i myślę co teraz robi. Wykonuję codzienne czynności i myślę jakie będzie nasze kolejne spotkanie. Jestem na treningu i myślę o tym jak cudownie byłoby widzieć ją na trybunach. Kładę się do snu, a w mojej głowie ciągle ona. Chciałbym, aby również myślała o mnie w ten sposób. Zapewne widziała we mnie jedynie odskocznię od codzienności i zepsutego chłopca. Nie mogłem oczekiwać od niej nic więcej, w końcu sam na nią wpadłem. Aranżowałem każde nasze spotkanie, sam ją zagadywałem. Wszystko robiłem bez jej wiedzy. Zapewne myślała o tym jak o zwykłym przypadku, niestety tak nie było. Niestety, bo teraz już wiem, że powoli się w niej zatracam i coraz ciężej mi się hamować.
Następnego ranka po powrocie do domu moja głowa pękała od natłoku myśli. Podczas ostatnich dni zdarzyło się tak wiele. Nigdy nie byłem zbyt wylewny, lecz największy wpływ miała na to śmierć Nathalie. Jej życie zakończyło się w najsmutniejszy sposób. Gdy odnalazłem swoją matkę samotnie leżącą na zimnej podłodze kuchennej kompletnie nie wiedziałem co robić. Pot oblał całe moje plecy, a kolory z mojej twarzy znikły już na zawsze. Od jej odejścia minęły już trzy lata, a ja notorycznie się za to obwiniałem. Połowę tego czasu poświęciłem żałobie, aż w końcu ruszyłem naprzód. Wstąpiłem do szkolnej drużyny koszykarskiej i w zawrotnym tempie zająłem pozycję kapitana. Szybko się uczyłem i miałem całkiem niezły talent. To dzięki koszykówce pogodziłem się z tragedią w naszej rodzinie, dlatego już na zawsze będzie ona moją ucieczką. Kiedy ja przeżywałem jeden z najgorszych okresów w moim życiu, po moim ojcu spłynęło to jak po kaczce. Dla Michaela brak jego żony był pewnego rodzaju ulgą. Nienawidziłem go za to i nic nie wskazuje na to, aby to się zmieniło.
Nathalie od zawsze rozświetlała moje dni. Była moim promykiem i nadzieją na lepsze jutro. Jej odejście wywołało w moim życiu wieczny mrok. Aż do teraz. Allison jest do nie strasznie podobna. Odgania ode mnie czarne chmury, a najważniejsze, robi to nieświadomie jedynie swoją obecnością. Teraz to ona była moim promykiem.
***
- Jesteś pewny, że tam będzie? - zapytałem po raz setny, a mina mojego przyjaciela wyrażała jedynie zmęczenie.
- Jak zadasz te pytanie jeszcze raz to dostaniesz po mordzie. Jak mówię że będzie to znaczy że będzie. - zgarnął swój telefon ze stołu, po czym skierował się w stronę wyjścia. - Czy kiedykolwiek myliłem się co do Graysona? - przecząco pokiwałem głową. - No właśnie. Pakuj dupę i jedziemy.
Sięgnąłem po telefon do kieszeni swoich dresów i spojrzałem na godzinę. Za trzynaście dwudziesta druga. Idealna pora na rozjebanie buźki Graysona Williamsa. Zakluczyłem drzwi i wsiadłem do auta Lucasa. Usiadłem na miejsce pasażera do czego nie byłem przyzwyczajony, bo zwykle wsiadałem za kierownicę. Lubię mieć kontrolę nad autem, lubię skręcać i przyśpieszać gdzie mi się podoba. Nienawidzę być zależny od kogoś. Natrętnie sprawdzałem telefon z nadzieją na chociażby jedną wiadomość od brunetki. Cisza. Z niewiadomych dla mnie przyczyn nasze stosunki w ostatnim czasie były strasznie chwiejne. Spędzamy zajebiste chwile, bawimy się tak, jakby wokół nie liczyło się nic innego, po czym nadchodzi cisza z obu stron. Dziwna i niepokojąca. Z jednej strony była ona wkurwiająca, lecz z drugiej czekałem na jej ruch. Czekałem na coś co mogło nie nadejść.
CZYTASZ
Controlling My Destiny
RomanceSiedemnastoletnia Allison Riley prowadzi życie zwykłej nastolatki. Nigdy nie była fanką sportu, szczególnie koszykówki. Nagle podczas zajęć literatury ogłaszany jest mecz jej szkolnej drużyny z liceum Heartlands High School. Dziewczyna postanawia wy...