Allison
Jego oddech całkowicie się uspokoił, a my leżeliśmy przez dłuższy czas w ciszy. Była ona dziwna, wręcz martwa. Alexander leżał na moim ramieniu, a ja nieprzerwanie gładziłam jego dłoń. Było to całkiem przyjemne uczucie. Chłopak otworzył nagle swoje przymknięte oczy, a wzrok skierował na mnie. Jego twarz wyrażała tak wiele emocji jednocześnie, że ciężko było mi odczytać chociażby jedną. Powoli podniósł się do siadu i odkaszlnął.
- Od zawsze miałem bliższą relację z mamą. - powiedział po chwili ciszy. - Te jezioro... było naszym bezpiecznym miejscem. Pierwszy raz zaprowadziła mnie tam kiedy miałem osiem lat. Od tamtej pory zawsze zabierała mnie tam ze sobą. Powiedziała mi, że tam wszystkie potwory znikają. Po jej śmierci regularnie odwiedzam te miejsce. Jest dla mnie szczególnie ważne. Po tym wszystkim moje stosunki z Michaelem jedynie się pogorszyły. Staram się go raczej unikać i nie często bywam w domu. Podobnie jak on. - zamilkł, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Ja... tak strasznie cię przepraszam. Nie wiedziałam... - chciało mi się płakać na samo wspomnienie moich słów.
Podaruj je mamie, na pewno się ucieszy z takiego prezentu.
- Nie przepraszaj, nie mogłaś o tym wiedzieć. Zazwyczaj nie poruszam tego tematu, więc mało osób o tym wie. - odwrócił się w moją stronę.
- Więc dlaczego mi o tym powiedziałeś?
- Należały ci się wyjaśnienia po tym jak cię potraktowałem. - odetchnął głęboko i kontynuował. - Dzisiaj mijają trzy lata odkąd popełniła samobójstwo. Wszystko mnie drażni, nie mogę się skupić, a przez to obrywa się niewinnym osobom. W tym też tobie.
Zauważyłam jak po jego policzkach zaczynają spływać strużki łez. Kiedy to zauważyłam rozdzierało mnie od środka. Wytarłam je i mocno go przytuliłam. Trwaliśmy w swoich objęciach nic nie mówiąc. Tutaj nie potrzeba było słów. Jego mięśnie mocno się spięły pod wpływem mojego dotyku, a ciarki na ramionach były mocno widoczne.
- Chcę abyś został, Alex. - wyszeptałam do jego ucha.
Na te słowa jedynie wzmocnił swój uścisk.
***
- JEZUS MARIA! - krzyknęłam i mocniej przywarłam do ciała Sheltona kiedy morderca kilkukrotnie zadźgał kobietę.
- Bez przesady to nawet nie jest straszne. - spojrzał się na mnie, a dłoń ułożył na mojej talii.
- Może dla ciebie nie, ale widzisz - wskazałam na moje oczy. - ja prawie płaczę!
- Mam ci włączyć kucyki pony? - zaśmiał się na co lekko dostał w ramię. - Kładź się i oglądamy dalej.
- Nie ma szans, ja to wyłączam! Włączę jakiś normalny film gdzie nie zabijają co pięć sekund, psycholu!
Wyrwałam się z jego objęcia i z łóżka próbowałam sięgnąć po laptopa, który stał an biurku podłączony do telewizora. Moją misję uniemożliwiły mi duże dłonie Alexa, które zaciśnięte na moich biodrach, usadowiły mnie na jego kolanach plecami do jego twarzy. Pozycja, w której się znalazłam była trochę dziwna, ale odpowiadała mi. Przynajmniej nie widział mojej twarzy, która zapewne była już czerwona niczym pomidor. Jego usta znalazły się tuż przy mojej szyi wywołując u mnie niezłe ciarki. Dłońmi błądził po mojej talii, a ja poczułam jak spięłam się pod wpływem jego dotyku.
CZYTASZ
Controlling My Destiny
RomanceSiedemnastoletnia Allison Riley prowadzi życie zwykłej nastolatki. Nigdy nie była fanką sportu, szczególnie koszykówki. Nagle podczas zajęć literatury ogłaszany jest mecz jej szkolnej drużyny z liceum Heartlands High School. Dziewczyna postanawia wy...