Rodzaj zrozumienia

3.9K 83 36
                                    

Allison

Byłam zdezorientowana i nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć. Dopiero co się obudziłam, a on mówi o jakimś wyjeździe.

- Co? - przetarłam oczy i pomrugałam nimi kilka razy.

- Ty, ja i jakieś ładne miejsce. Odpoczniemy trochę od tego co nas otacza. - powiedział jak gdyby nigdy nic.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, gdyż była moja kolej, aby coś powiedzieć, lecz problem polegał na tym, że kompletnie nie wiedziałam co.

- Okeeeej. - przeciągnęłam. - Po pierwsze, gdzie chcesz pojechać na te swoje „wakacje". A po drugie, w jaki sposób chcesz namówić na to moją mamę? Jest nieugięta w takich sprawach.

- Im mniej wiesz tym lepiej śpisz, promyku. - puścił mi oczko. - A swoją mamą się nie martw, załatwię to.

- Taa ciekawe w jaki sposób.

- Urok osobisty. - wstał z łóżka i wyszedł z mojego pokoju.

Ten chłopak był dosłownie niemożliwy. Pokręciłam rozbawiona głową i również wstałam z łóżka. Przebrałam się z piżamy i założyłam wygodne dresy oraz luźną koszulkę. Moje ruchy były bardzo powolne, co zauważyłam w momencie, w którym rozweselony brunet wszedł z powrotem do pokoju.

- Co? - zapytałam zdezorientowana.

- Już ci mówiłem. Ty, ja, plus jakieś ładne miejsce. Może Paryż, a może Grecja. - wciąż się uśmiechał, a ja nie mogłam uwierzyć w to co uslyszałam.

- Chyba nie chcę wiedzieć jak ją nam... - nie pozwolił mi dokończyć, bo przerwał moje słowa pocałunkiem, który złożył na moich ustach.

- Urok osobisty, promyki. - uśmiechnął się i powrócił do całowania moich ust.

***

- Leć dziecko, Alexander już czeka. - ucałowała mnie w policzek. - Uważaj na siebie, bardzo cię proszę. No i kup mi jakiś ładny magnes. Wiesz, że je uwielbiam.

- Wiem mamo. Ty też na siebie uważaj. Kocham cię! - rzuciłam, po czym wyszłam ciągnąc za sobą walizkę.

moim oczom od razu rzucił się czarny Mercedes, który należał do Sheltona. Dalej nie mogę uwierzyć w to, że moja mama tak łatwo poszła na jego maślane oczka i teraz lecę do Paryża. Do miasta zakochanych z chłopakiem, z którym chcę spędzić resztę swojego marnego życia. Podeszłam ciągnąc walizkę do bagażnika, a z auta natychmiast wyskoczył Alex i pomógł mi z jej włożeniem.

- Jak się czujesz, promyku? - ucałował mój policzek, odruchowo chwytając mnie za szyję.

- Jest w porządku, ale trochę się stresuję. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Coś nie tak? - zapytał przejęty.

- Nigdy nie leciałam samolotem. Pewnie stąd ten stres.

Wzruszyłam ramionami i usadowiłam się wygodnie na miejscu pasażera. Chłopak usiadł za kierownicą chwilę po mnie.

- Nie masz powodu do stresu. Półtora godziny i będziemy na miejscu. - ujął moją dłoń. - Będę cały czas przy tobie. - Uśmiechnął się w moją stronę, co szybko odwzajemniłam. Kochałam momenty, w których się uśmiechał, a takich ostatnio było coraz więcej.

Controlling My DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz