Z pamiętnika Sigmy ~ Kontynuacja

266 19 17
                                    

Dzień 29

Nareszcie... Nareszcie jestem na powierzchni... Myślałem że umrę...

Wszystko zaczęło się dnia 4, gdy Gogol się obudził. Pewnie każde z was, moje dzieci, zna grę 5 nocy u niedźwiedzia z nadwagą i jego zjebanych happy tree friends przyjaciół. Otóż tak. Przez ten czas nauczyłem się przeklinać. (chivas moment) A więc moje życie przez ten czas właśnie wyglądało jak ta durnowara gierka.

Gdy tylko Gogol się obudził byłem zmuszony siedzieć zamknięty w swoim pokoju, by uniknąć zagłady. Po jedzenie i picie wychodziłem regularnie, gdy ten pijak spał. Wszystkiemu nie pomagał fakt, iż jego równie niedojebany chłopak, Fyodor, przeżywał w najlepsze swoją drugą młodość wraz z jakimś rudzielcem na Bahamach... Przez te 24 dni moje życie to była katorga...

Zapytacie dlaczego nie opisałem tego w pamiętniku? To wynika z faktu, iż dnia 4 Gogol wbił do mojego pokoju w poszukiwaniu oczywiście mnie. Chowałem się w szafie niczym Rodion Raskolnikov, główny bohater książki Fyodora, (chyba n powinienem łamać 4 ściany) a ta niskobudżetowa podróbka Hisoki znalazła tylko mój pamiętnik. Wpisy, które zobaczycie, zostały zapisywane na wszystkim. Od papieru toaletowego, aż do ściany. (muszę na nowo pomalować ściany) Jednak gdy tylko mogłem, i co tylko mogłem odzyskać, przedstawię wam tutaj.

Mój pokój przez 24 dzikie dni stał się jedną wielką meliną, ale również dzikim zachodem. (w sumie n widzę różnicy) Każdego dnia jak samotny rewolwerowiec mierzyłem się z własną paranoją, oraz krokami drapieżnika.

Drapieżnik ten nie był dość inteligentny, ale na tyle niebezpieczny, aby móc nafaszerować mnie kremówkami, i spuścić w kiblu, ku chwale papieża.

Propos papieża... Drapieżnik strasznie upodobał sobie jego postać. Jako dziennikarz i biolog w tym kurwidołku, jestem w stanie powiedzieć, iż czcił go jak bożka. Raz słyszałem gdy mówi coś o potężnej broni - kuli papieżuli. Wolałem nie wnikać w szczegóły, a i tak słyszałem tylko to, że jest ona w stanie zniszczyć kieliszek do wina, albo cały świat. Nigdy nie wiesz kiedy zniszczy ciebie. To nielegalną broń, nikomu dotąd jeszcze nie znana... Jednak Gogol wiedział jak ją posiąść.

Myślę, że muszę już kończyć pisać, słyszę kolejne kroki. Mimo, iż zagrożenie już minęło, dalej obawiam się, że kiedyś tu po mnie wróci.

Następny wpis... Już nie będzie taki sam...

Bywajcie

Makrela, Rosjanin i Szmigma Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz