Dazai założył Sigmie tindera a Shibusawa ożył *szok*

206 14 18
                                    

Jestem Sigma. Nazwisko nieznane. Umiejętność nieznana. Rodzina nieznana. Oh, nie, przepraszam... Ostatnio mnie Fyodor adoptował... Więc... Rodzina adopcyjna Fyodor Dostoyevsky (mama), Nikolai Gogol (tata), Alfred Szczur (brat). Bardzo nie podoba mi się fakt, iż ten alkoholik został moim ojcem oraz to, że moim bratem jest szczur. O Fyodorze nie wspomnę. Kocham moje kasyno. To najlepsza rzecz na świecie.

Niestety, te dwa pijane ratatuje uważają inaczej. Codziennie muszę stać na straży mojego domu aby chronić go przez tymi pijakami. Jednak dziś było inaczej, był to bardzo spokojny dzień... Gdy nagle...

- HEJ SIGMA!- krzyknął nie kto inny niż Dazai jebany Osamu. Co ten niedoszły samobójca tu robi? I czemu jest sam? Może jego chłopak zaraz dołączy... Brunet dopiero wszedł do kasyna, a ja już nie marzyłem o niczym innym, tylko aby stąd wyszedł.

- Dazai? Co tu robisz? Gdzie Chuuya? I nie krzycz, straszysz klientów.- odpowiedziałem pospiesznie, podchodząc do Osamu, by ten nie mógł wejść dalej.

- Mam dla ciebie cudowną propozycję, wiesz może co to tinder?

- Tak, a co?

- Ustawiłem cię na randkę, dzisiaj, teraz.

- Co?!- o czym ten niedojebany kretyn do mnie mówi? Ja? Randka? DZISIAJ? O nie, nie, nie, chyba go coś boli. A przynajmniej tak pomyślałem...- Wszystko okej? Chyba przy skoku z mostu uderzyłeś się za mocno w głowę... Miałem gdzieś tabletki, poczekaj, zaraz przyniosę.- ruszyłem w głąb kasyna.

- Nie idź nigdzie, chodź lepiej za mną, niestety dzisiaj musisz opuścić swoje kasyno.

- Ale ja muszę zostać!- zaprotestowałem.

- Mam ciastka.

- Jeśli to znów jakieś najtańsze pizdryki z biedronki to ci nie wybaczam, Dazai.- po nie dość długich namowach jednak uległem.

O godzinie 17:04 byłem już ubrany w jakiś elegancki garnitur, wybrany oczywiście przez Dazaia oraz jak się później okazało, jego chłopaka (co nie było trudne do stwierdzenia widząc podbite oko bruneta). Byłem świetnie przygotowany, niczym ogórki kiszone, robione przez babcię Fyodora gdzieś w Rosji, wręcz idealnie. Czekałem na swoją "parę" przy galerii imienia Adolfa. Nie wiem którego Adolfa, ale mam pewne podejrzenia odkąd niektóre budynki na filmach wojennych kojarzą mi się z tą właśnie galerią. To nie ważne. Nie byłem zestresowany, ja miałem obsraną zbroję, jak to Dazai ujął.

- Dazai... Jesteś pewien że to dobry pomysł...?- zapytałem zdenerwowany.

- Gdy tutaj przyjdzie, mnie już nie będzie, ale pamiętaj jedno. Gdy będzie brzydki, wypowiedź magiczne słowa "za takie spotkanie to biorę 50".- odrzekł z mądrością pijaka Osamu, po czym odszedł, zostawiając mnie samego na pastwę losu obok podejrzanej galerii.

Po pewnym czasie podszedł do mnie trochę wyższy białowłosy mężczyzna o czerwonych oczach, dość przystojny.

- Jestem Tatsuhiko Shibusawa, mieliśmy se tutaj spotkać, prawda?- uśmiechnął się  delikatnie, woah ma bardzo ładny uśmiech.

- Uh racja, jestem Sigma, ale to nie ja pisałem z panem na tinderze, to był mój kolega Dazai...- odpowiedziałem zmieszany.

- Dazai!? Oh więc to on, dobrze, rozumiem... W takim razie powinienem już iść, prawda?- uśmiechnął się. Ma naprawdę ładny uśmiech.

- Może pan zostać... Zostawiłem moje kasyno, mogę dzisiaj wziąć wolne...

- Prowadzi pan kasyno? To brzmi jak dużo pracy!

Tak spędziłem cały dzień z Shibusawą, zostaliśmy przyjaciółmi i co tydzień spotykamy się przy galerii Adolfa. Albo chodzimy coś zjeść, albo się poszwędać, albo kupić płótna farby i pędzle i malować obrazy w pobliskim parku. Chyba powinienem podziękować Dazaiowi za moją nową znajomość...

______________________________________

wybaczcie że to n rozdział z plaży ale akurat przypomniała mi się ta dwójka i chciałem o nich napisać. ogólnie w headcanonach mam że gdyby shibusawa dalej żył to przyjaźnił by się z sigmą, więc tak jakoś napisałem ten rozdział dobrego dnia/nocy/obiadu/słodkiego/miłego/życia <3

Makrela, Rosjanin i Szmigma Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz