Syriusz pov:
Byłem szczęśliwy, szczęśliwy, że w końcu ucieknę z miejsca, którego nie mogę nazwać domem. Zamieszkam z Rogaczem, który jest jak mój rodzony brat. Nigdy więcej nie zostanę potraktowany klątwami czy najzwyczajniej pobity, mogę być w końcu w stu procentach sobą. Teraz razem z pozostałą trójka huncwotów siedzieliśmy w naszym dormitorium gdy w pewnym momencie zerwałem się z łóżka i stanąłem na środku pokoju.
-Muszę wam pokazać czego się nauczyłem! - Powiedziałem szczerząc się jak głupi i pokazałem im czego nauczyłem się przez wakacje. Mianowicie było to stanie na rękach ale tym razem nie wyszło to za dobrze.
Chwile później rzeczywiście udało mi się stanąć na rękach na co James zaczął klaskać a Peter i Remus po prostu się śmiali i obserwowali dalszy bieg wydarzeń. Nagle poczułem jak łokcie się pode mną uginają a moja głowa niebezpiecznie zbliża się do podłogi, spadłem na twarz, poczułem tylko przeszywający ból nosa i usłyszałem jak Remus krzyczy moje imię. Kilka sekund leżałem tak twarzą do podłogi aż w końcu usiadłem.
-Pierdole Syriusz! - Powiedział Luniek stojąc nade mną razem z pozostałą dwójką.
-Mam złamany nos? - zapytałem
-Jest tak krzywy, że to pewne że złamany- odezwał się Peter
-Trzeba cię zabrać do skrzydła szpitalnego- Powiedział Remus a chwile potem poczułem jak ktoś unosi mnie do góry -A wy posprzątajcie ta krew- Zwrócił się do chłopaków wychodząc ze mną przez drzwi.
-Mogę sam iść, to tylko złamany nos- Powiedziałem, nie chciałem wyglądać na totalna ofiarę która nie potrafi sama dotrzeć do szpitala. Remus puścił mnie ale się nie cofną, tylko dalej szedł tuż obok mnie
-Wole być z tobą, ty zawsze jesteś ze mną jak coś mi jest- Wytłumaczył się, uznałem to za naprawdę urocze.
-Dziękuje- Posłałem mu uśmiech, dalszą drogę przeszliśmy w ciszy. W skrzydle szpitalnym byliśmy może 10 minut, tyle zajęło nam wytłumaczenie co się stało i nastawienie mojego nosa przez Poppy. W drodze powrotnej nie mogło obyć się bez reprymendy ze strony Remusa jak niebezpieczne było to co zrobiłem.
-Mogłeś złamać sobie kark! - Podniósł głos
-Spokojnie Luniaczku nic się nie stało, jest dobrze- Zaśmiałem się
-Kurwa Syriusz martwię się o ciebie. Uszanuj to i nie wystawiaj się na każdą możliwą formę śmierci, już i tak przymykam oko na to że co miesiąc możecie wszyscy trzej zginąć przeze mnie! - Był już naprawdę wkurzony, niestety na mnie.
-Dobrze...przepraszam- spuściłem głowę, nie chciałem go bardziej zdenerwować bo i tak było już źle.
Szatyn odprowadził mnie do dormitorium i sam gdzieś znikną, Peter poszedł do kuchni więc zostałem sam z Jamesem w dormitorium.
-Jak się czujesz? - Zapytał.
-Całkiem dobrze, ale wkurzyłem tym Remusa, powiedział że zbyt się narażam- Westchnąłem
-Mam coś na poprawę humoru! - Wyją mały flakonik z jakimś płynem i odkorkował go. -Powąchaj- Rozkazał a ja spojrzałem się na niego jak na głupca.
-Nie patrz tak na mnie! Nie każe ci tego wypić! Nic ci nie będzie! Przysięgam- Zadeklarował przykładając rękę do piersi.
Zabrałem od niego buteleczkę i powąchałem, pachniała bardzo przyjemnie, tak ciepło. -Ładnie...jakby książkami i czekoladą czy coś- Powiedziałem
CZYTASZ
Hey, Remus! [WOLFSTAR]
FanfictionPrzyjaźń rozpoczęta w 1971 roku przerodziła się w tłumione uczucie które wyszło na jaw za pomocą butelki alkoholu, różdżki, stołu w pokoju wspólnym Gryffindoru i pewniej piosenki. Art z okładki: likeafunerall Syriusz i Remus pov ship poboczny: Jegu...