Syriusz pov:
Nie spałem, nie mogłem pozwolić sobie na sen. Czułem się w tym momencie odpowiedzialny za Remusa, co jeśli zasnę a on będzie mnie potrzebował? Spał z głową na mojej klatce piersiowej a ja tylko myślałem bojąc się ruszyć by go nie obudzić. Co takiego mogło mu się przyśnić, coś co sprawiło, że był cały roztrzęsiony nie mogło być przyjemnym snem.
Spojrzałem na zegar wiszący nad drzwiami, 5:57 zaraz zadzwoni budzik Rogacza. Jak widać sen nie był mi dany tej nocy ale no trudno, odeśpię kiedy indziej.
6:00 Rogacz wstaje z łóżka jako pierwszy, Peter coś mamrocze Lunatyk powoli otwiera oczy.
-Syriusz wst...- Urwał James patrząc w stronę moje łóżka które było puste, po kilku sekundach stania w osłupieniu odwraca się w stronę łóżka Lunatyka -Co się stało.- Gapił się na nas.
-Nic się nie stało, miałem koszmar.- Odpowiedział spokojnie Remus powoli wstając. -Nie, nie opowiem wam. Nie chce o tym mówić- Dodał widząc jak James już otwiera usta by coś powiedzieć.
-No weź Luniek, przecież wiesz, że możesz nam zaufać!- James zachowywał się jak dziecko, czyli w normie.
-Zostaw go w spokoju, jak nie chce to nie.- Uciszył Rogacza Peter a James tylko wywrócił oczami i poszedł do łazienki.
-Dzięki Pete- Powiedział Remus grzebiąc w kufrze w poszukiwaniu ubrań.
Poranek wyglądał jak każdy inny, jak zwykle byłem ostatni w kolejce do łazienki bo przecież „Zawsze zajmuje mi to najdłużej" to nie prawda, no dobra może trochę.
Gdy w końcu zostałem wpuszczony do łazienki po Remusie czułem unoszący się w powietrzu zapach jego ziołowego żelu pod prysznic. Kochałem ten zapach, kojarzył mi się z nim.
Spojrzałem na siebie w lustrze, cienie pod oczami i rozwalone włosy to nie była ta lepsza wersja mnie. Rozczesałem i związałem włosy w małego koczka by nie zmoczyć ich podczas mycia się. Zdjąłem z siebie ubrania i jeszcze raz spojrzałem na siebie w lustrze. Teraz zobaczyłem jeszcze siniaki na żebrach i obojczykach, cudownie.
Wszedłem pod prysznic i włączyłem wodę, która nie zdążyła się wychłodzić po wcześniejszych użytkownikach więc pierwszy strumień był dość ciepły.
Otworzyłem drzwi kabiny, teraz pomieszczenie pachniało wiśnią, co spowodowane było wiśniowym żelem, który kupiłem w te wakacje w jakiejś mugolskiej drogerii. Włosy układały mi się dzisiaj całkiem dobrze więc nie męczyłem się z nimi długo. Niestety nie mogłem ubrać się jakoś specjalnie bo mundurek szkolny nadal obowiązywał, więc czarne jeansy i biała koszula musiały wystarczyć. Jako dodatki wybrałem oczywiście luźno zawiązany krawat mojego domu i do tego kilka srebrnych pierścionków na palce. Wyszedłem z łazienki widząc, że reszta jest już zupełnie gotowa do wyjścia więc szybko złapałem torbę uprzednio sprawdzając jej zawartość, założyłem buty i razem ruszyliśmy na śniadanie.
-Szczerze to to jedzenie jest jakieś takie nie wiem...nudne- Powiedział James mieszając łyżką w swojej owsiance.
-Co masz na myśli?- Zapytał Remus podnosząc kubek z kawą.
-Oni chyba tu przypraw nie używają, u mnie w domu zawsze wszystko smakuje jakoś bardziej.- Odpowiedział nadal bawiąc się łyżką, a ja przypomniałem sobie moją pierwszą reakcję na kuchnię mamy Jamesa, oczywiście jest cudowna ale jako osoba wychowana na raczej typowo brytyjskiej kuchni przeżyłem dość duży szok.
-Nigdy nie zapomnie gdy pierwszy raz zjadłem curry twojej mamy, myślałem że mi gardło wypali- Pokręciłem głową.
-To curry to najlepsze co istnieje- Zbulwersował się Rogacz biorąc łyk herbaty.
-Ale czy ja mówię, że nie? Jest cudowne ale pierwszy kęs to było bardzo...interesujące przeżycie.- Podniosłem ręce w geście kapitulacji.
Peter i Remus spojrzeli tylko po sobie, nie do końca wiedząc o co chodzi
-Oh tak pamiętam, tak interesujące, że się poryczałeś tam- Zaśmiał się okularnik a ja zmierzyłem go morderczym spojrzeniem.
-Miałeś o tym nie wspominać! Nie pamiętasz? Co się dzieje w dolinie Godryka, zostaje w dolinie Godryka.- A działo się tam dużo, dużo dziwnych i głupich rzeczy. Między innymi kilka złamanych gałęzi i kości przy okazji.
Spojrzałem kontem oka na Petera i Remusa którzy śmiali się prawie bezgłośnie. Uderzyłem ich lekko po głowach by przestali -Już spokój tu!- Powiedziałem naśladując głos nauczycielki transmutacji co spowodowało jeszcze większą falę śmiechu, tym razem od całej naszej czwórki.
Jako, że lekcje organizacyjne mieliśmy już za sobą, przyszedł czas na rozpoczęcie materiału mimo to nawet na eliksirach nie było dzisiaj zajęć praktycznych, tylko teoria więc pozwoliłem sobie na odespanie tej nocy w trakcie lekcji.
-Syriusz!...SYRIUSZ!- Usłyszałem Jamesa i po chwili dostałem chyba podręcznikiem w głowę.
Otworzyłem oczy i spojrzałem na chłopaka -Lekcja się skończyła?- Powiedziałem mrużąc oczy od nadmiaru światła
-Bingo, a teraz się rusz to była ostatnia lekcja. Przespałeś wszystkie gratuluje talentu.- Powiedział pakując wcześniej wspomniany podręcznik do torby.
-Ah dziękuję, lata praktyki- Wysnułem udawane podziękowanie i wstałem z miejsca, nie pakując tylko zgarniając moje rzeczy z ławki razem z torbą. -Gdzie reszta?- Zapytałem nie widząc ani Remusa a ni Petera w Sali.
-Wyszli, pewnie w dormitorium czy coś takiego- Wyjaśnił gdy kierowaliśmy się do wyjścia.
Na szczęście jeszcze nie zdążyliśmy dostać ani jednej pracy domowej (oprócz przeczytania rozdziału w podręczniku od transmutacji ale kto by się tym martwił) więc od razu pokierowaliśmy się do naszego wspólnego dormitorium.
Po wejściu zastaliśmy Remusa i Petera, każdy z nich siedział na własnym łóżku Peter przeglądając talię kart a Remus czytając książkę o nieznanym mi tytule, zauważyłem, że lunatyk miał na sobie sweter, który tydzień temu pożyczyłem i jeszcze nie oddałem (tylko, że Remus o tej pożyczce nie wie)
-Syriuszu chcesz mi się z czegoś wytłumaczyć?- Zapytał gdy ja odkładałem torbę na moje łóżko.
-Nie rozumiem z czego- Odpowiedziałem nie próbując nawet złapać kontaktu wzrokowego.
-A z tego jakim cudem znalazłem mój sweter.- Wskazał na sweter który miał na sobie -Wystający z twojego kufra.- Dokończył podchodząc do mnie.
-Może...może po prostu go tam zostawiłeś? Dlaczego miałbym brać twój sweter?- To wcale nie tak że brałem go bo pachniał tobą.
-Syriusz, jak chcesz pożyczać moje ubrania to po prostu się zapytaj, bo później jak głupi szukam moich własnych ubrań.- Wywrócił oczami i odszedł na swoje łóżko.
Czy on właśnie zasugerował mi, że mogę brać jego ubrania? O mój boże jak super.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem trochę mnie nie było i przez wyjazdy regularność leży. Ten rozdział też jest dość krótki ale nie mam weny ostatnio, przepraszam. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy rozdział bo jutro wyjeżdżam na jedną noc więc wracam w niedzielę a potem w następny piątek nie będzie mnie prawie tydzień więc nie wiem jak będzie z rozdziałami w sierpniu.
Ps. Tak sobie myślę o nowych książkach i co byście powiedzieli na to, że jak skończę pisać to to napiszę książkę Wolfstar Vampires Au? Myślałam też nad jakimś jegulusem, może jakiś one shot żeby sobie pracy tak bardzo nie dodawać. Co myślicie
CZYTASZ
Hey, Remus! [WOLFSTAR]
FanfictionPrzyjaźń rozpoczęta w 1971 roku przerodziła się w tłumione uczucie które wyszło na jaw za pomocą butelki alkoholu, różdżki, stołu w pokoju wspólnym Gryffindoru i pewniej piosenki. Art z okładki: likeafunerall Syriusz i Remus pov ship poboczny: Jegu...