5

178 12 8
                                    


Syriusz pov:

Zawsze lubiłem spędzać czas z Remusem, zwłaszcza gdy byliśmy sami. Nie chodzi mi o to, że nie lubiłem spędzać czasu z innymi, bardzo to lubiłem i doceniam wszystkie nasze wyjścia całą czwórką ale czasem miło jest posiedzieć tylko z Lunatykiem. Po jakiś piętnastu minutach przekomarzania i nazywania się naszymi nowo wymyślonymi przezwiskami stwierdziliśmy, że zejdziemy do pokoju wspólnego zobaczyć czy nie ma tam reszty naszych przyjaciół. W pokoju wspólnym rzeczywiście ich znaleźliśmy, James, Peter, Lily, Mary i Marlene siedzieli zaraz obok kominka, wszystkie trzy dziewczyny na kanapie a Huncwoci na fotelach obok.

-Bu!- Podszedłem od tyłu do kanapy i wyskakując zza niej i łapiąc siedzącą na środku Mary za ramiona, dziewczyna pisnęła i po chwili zgromiła mnie wzrokiem. Widziałem jak bardzo James i Marlene próbują się nie śmiać.

-Dziecinada- Skomentowała oburzona Mary.

-Przyznaj że było to trochę zabawne- Posłałem jej mój typowy uśmiech

-Zawału prawie dostałam, bardzo zabawne- Mary przewróciła oczami.

Usiedliśmy na podłodze przed kanapą, ja przed Marlene a Remus przed Lily.

-Co robiliście tyle czasu sami w pokoju?- Zapytał James patrząc na mnie wymownie.

-Nic takiego, najpierw tak jakoś wyszło, że przesłuchaliśmy cały album Bowie a potem po prostu rozmawialiśmy.- Wytłumaczył Remus a ja nie mogłem przepuścić takiej okazji.

-Dokładnie Remusku- Powiedziałem jak gdyby nigdy nic na co ten tylko parskną śmiechem. Wszyscy patrzyli to na niego to na mnie.

-To było bardzo niepotrzebne- Zatrzymał się -Pchlarzu- I oczywiście nie pozwolił mi ujść na sucho. Teraz już każdy z naszych przyjaciół patrzył się na nas jak na głupich.

-Przepraszam, co?- Zapytała Marlene zaczynając się śmiać.

-Oh, założyliśmy się z Remuskiem kto dłużej wytrzyma bycie nazywanym dzisiaj wymyśloną ksywką.- Powiedziałem dumnie na co Marlene prawie spadła ze śmiechem z kanapy.

-O co się założyliście?- Zapytał tez śmiejący się James

-O satysfakcję z porażki drugiego- Powiedział Remus spoglądając na mnie z uśmiechem godnym Huncwota.

-Zachowujesz się, jakbyś miał to wygrać Remusku.- Puściłem mu oczko

-ZAKŁADY!- Krzyknął James -Jak obstawiacie? Kto wygra?- Zapytał.

-Stawiam dziesięć sykli* na Remusa- Powiedziała Mary wyjmując z kieszeni monety i podając je Jamesowi, Remus się uśmiechnął a ja wywróciłem oczami.

-Galeon na Syriusza!- Powiedziała Marlene podając Rogaczowi pieniądze, w końcu ktoś kto we mnie wierzy.

-Stawiam na Remusa- Powiedział Peter wykładając Jamesowi na rękę pięć sykli.

-Jak wszyscy to ja też, pięć sykli na Remusa- Powiedziała Lily również podając Jamesowi monety.

-No ej! Naprawdę we mnie nie wierzycie?- Powiedziałem oburzony, to nie było aż tak trudne zadanie.

-Po prostu twoje ego może zbyt ucierpieć pchlarzu- Zaśmiał się Remus patrząc mi w oczy, nie mogłem być na niego zły więc tylko pokręciłem głową.

-A wiesz co? Dziesięć galeonów* na Syriusza!- Powiedział James a ja posłałem mu uśmiech - Lepiej to wygraj- Powiedział.

-Dziesięć?!- Peter wytrzeszczył oczy w niedowierzaniu.

Hey, Remus! [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz