10

187 12 14
                                    

Tak, znowu proszę o komentarze w miejscach w których coś was zainteresowało, rozbawiło czy wzbudziło większe emocje. Kocham czytać komentarze

Remus pov:

Bardzo potrzebowałem tej rozmowy, niby nie była nawet o mnie, nie o moich problemach ale było to coś czego chciałem nawet sam nie do końca o tym wiedząc. Tak bardzo się cieszę, że Syriusz w końcu będzie wolny, szczęśliwy. Gdybym tylko ja mógł być szczęśliwy z nim, ja nigdy nie dam rady uciec od moich problemów, które znikną dopiero gdy zniknę ja sam. Mówiąc o moich problemach, mamy dzisiaj piątek, ósmy września. Gdybyście jeszcze nie zrozumieli, dzisiaj pierwsza pełnia w roku szkolnym. Od rana towarzyszył mi ból głowy, ogromny głód i ogólne zdenerwowanie na wszystko co się rusza. Ledwo co wstałem dzisiaj rano z łóżka a prysznic nie wiele mi pomógł. Na śniadanie zjadłem chyba więcej niż wszyscy Huncwoci razem wzięci a na lekcjach jedyne co robiłem to bezmyślnie spisywałem notatki nie myśląc nawet co piszę więc na moim pergaminie znalazło się nawet zdanie „Cisza Panie Potter!" wypowiedziane przez nauczycielkę transmutacji w stronę oczywiście jak zwykle głośnego Jamesa.

Koniec lekcji to było coś czego najbardziej teraz potrzebowałem, możliwość odpoczynku w moim łóżku z zasłoniętymi kotarami to jedyne o czym teraz myślałem i nie chciałem niczego innego. Jak planowałem tak też zrobiłem. Zaledwie piętnaście minut po zakończeniu lekcji siedziałem już u siebie słysząc jedynie ciche szmery spowodowane przez moich współlokatorów, którzy kręcili się po pokoju.

Mimo zmęczenia nie chciałem spać, sięgnąłem po książkę a by to zrobić musiałem wyłonić się zza kurtyn. Gdy moje oczy spotkały obraz pokoju zauważyłem że kolejny raz zostałem sam na sam z Syriuszem. To się dzieje zdecydowanie za często.

-Jak się czujesz?- Zapytał brunet. Siedział na parapecie przy otwartym oknie paląc papierosa. Teraz dopiero poczułem woń dymu, która mimo że sam nie paliłem dała mi odrobinę ukojenia.

-Żyje, nie umarłem.- Odpowiedziałem półżartem bo tak właściwie czułem się jakbym stał już jedną nogą w grobie.

-Będzie dobrze Luniaczku, będziemy z tobą. Jak zawsze z resztą.- Posłał mi swój typowy uśmiech (który zdecydowanie działał na mnie zbyt dobrze).

-Nadal nie wiem czy to dobry pomysł żebyście tam byli. Jak zawsze z resztą.- Popatrzyłem na niego starając nie uśmiechnąć się w odpowiedzi na jego wyszczerz.

-Powiem to jeszcze raz. Byliśmy tam już dziesiątki razy i jak widzisz każdy jest cały i zdrowy.- Zgasił papierosa w popielniczce i podszedł do mnie wcześniej zeskakując z parapetu. -Ja wiem, że ty tego nie wiesz bo jesteś wtedy nieświadomy ale wilkołaki gdy nie ma w pobliżu ludzi to takie duże psy.- Roztrzepał mi włosy a ja tylko popatrzyłem na niego rozbawiony.

-Niech ci już będzie, ale i tak uważam że to niebezpieczne.- Przechyliłem się do tyłu opadając plecami na materac i przymykając oczy by zniwelować ból pulsujący na skroniach.

Nagle poczułem jak zaraz obok mnie ugina się materac i poczułem zapach papierosów i wiśni.

-Masz własne łóżko.- Wymamrotałem.

-Niby tak ale to jest wygodniejsze.- Usłyszałem głos Łapy po mojej lewej stronie.

-Trzeba było sobie je zaklepać na pierwszym roku i nie dawać mi jako pierwszym wybrać.- Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego.

-Na pierwszym roku to my się ciebie baliśmy.- Zaśmiał się Syriusz. Ja też się zaśmiałem.

-I co, nadal się mnie boisz?-

-Już nie, teraz wiem że jesteś ostatnią osobą, która z premedytacją by nas skrzywdziła.- Powiedział przysuwając się bliżej mnie co spowodowało znaczne przyśpieszenie akcji mojego serca.

Hey, Remus! [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz