12

159 9 39
                                    


Syriusz pov:

Pocałował mnie.

Pocałował mnie zmuszając mnie do zaprzestania wygłaszania mojego monologu o tym jak bardzo go kocham. Przez pierwsze kilka sekund mnie zmroziło. Był poranek więc nie do końca wiedziałem co się dzieje i na dodatek było to kompletne zaskoczenie ale gdy zrozumiałem że ten pocałunek oznacza odwzajemnienie moich uczuć, zacząłem go oddawać kładąc ręce na karku wyższego chłopaka. Gdy po kilku długich sekundach odsunęliśmy się od siebie zapanowała nieco niezręczna cisza, która dla mnie był nie do wytrzymania więc postanowiłem ją przerwać.

-Czyli...um.- Nie wiedziałem jak to ubrać w słowa bo przecież nie zapytam się prosto z mostu „czy zostaniesz moim chłopakiem?". Postanowiłem, że zrzucę te odpowiedzialność na niego. Tak wiem jestem super. -Co teraz będzie? Między nami...?- No się już bardziej nie mogłem popisać naprawdę.

Remus ciężko wypuścił powietrze by po chwili spojrzeć mi w oczy. -Podobasz mi się od dłuższego czasu, patrząc po twojej wypowiedzi. Ja tobie też. I musisz przyznać, że ostatnimi czasy nie zachowywaliśmy się jak tylko przyjaciele. Więc jeśli oczywiście chcesz to moglibyśmy spróbować...być razem.- Powiedział a moje serce podskoczyło, nie jestem pewien czy ze stresu czy szczęścia.

-Oczywiście, że chcę!- Zamknąłem go w szczelnym uścisku a ten się uśmiechną.

Po chwili zapytał. -A co z resztą? Powiemy im czy jak? Nie wiem jak to odbiorą.-

-Nie mówmy, ale się z tym nie ukrywajmy. Powinni sami zauważyć, pewnie dziewczyny zauważą pierwsze. Chce zobaczyć ich reakcję.- Odsunąłem się nadal trzymając jednak jego ramiona. A on tylko pokiwał głową uśmiechając się.

-Merlinie trzeba się ogarniać. Już południe.- Powiedział nagle a ja spojrzałem na zegarek. Rzeczywiście wybiła dwunasta choć dla mnie to dość wcześnie.

-Niech ci będzie, a mogę pożyczyć sweter?- Zapytałem, w końcu miałem pytać.

Spojrzał się na mnie chwile się zastanawiając -Niech ci będzie, tylko niech do mnie wróci.-

-No dobrze, dobrze.- odpowiedziałem śmiejąc się.

***

Schodziliśmy po schodach do pokoju wspólnego mając nadzieje, że zastaniemy tam naszych przyjaciół. Byli tam oni i Dorcas, dziewczyna Marlene, którą też możemy uznać na jedną z naszych bliższych znajomych. Miałem na sobie sweter Remusa, nie podwinąłem rękawów przez co moje dłonie zniknęły pod materiałem.

Usiedliśmy na podłodze przed kanapą zajętą przez Lily i Mary i Jamesa. Na jednym z foteli obok siedział Peter a na drugim Dorcas z Marlene na kolanach.

-Jak tam po imprezowe samopoczucie?- Zapytał Peter, który tak jak i Remus wypił tego wieczoru dość mało.

-Na kacu.- Powiedział wpół martwo James.

-A ja powiem, że wręcz cudownie. Może nie pod względem fizycznym bo moja głowa chyba zaraz wybuchnie ale pod względem psychicznym jest lepiej niż dobrze.- Wyszczerzyłem się.

-A pamiętasz może co wczoraj odwaliłeś? Czy byłeś już w innym świecie?- Mary parsknęła śmiechem.

-Pamiętam wszystko! I niczego nie żałuje.- Powiedziałem dumnie a Remus tylko się uśmiechnął.

-No nie gadaj!- Powiedział James patrząc nagle na Lily.

-Mówiłam, że tak będzie!- Odpowiedziała Lily patrząc to na nas to na niego. Reszta była bardzo zagubiona. A ja i Remus pozwoliliśmy sobie na cichy śmiech.

Hey, Remus! [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz