Rozdział XVI - Domek z Kart Spłonie! [DAILY LIFE]

47 7 32
                                    

- Możecie to jeszcze raz powtórzyć? Ale tak wyraźnie? W sensie, pamiętam te wszystkie rzeczy, ale mam wrażenie, że albo teraz to wszystko zrozumiem, albo mój mózg już w pełni wyleci przez okno - powiedział Eden, na co Gloria przewróciła oczami tak mocno, że prawie wypadły z orbit.

Cała żywa dziewiątka (poza Edwardem) obecna była na stołówce, rozmawiając o swoich przybyłych wspomnieniach przy porannej herbacie. Nie dość, że zeszłej nocy odzyskali straconą pamięć wspólnych latach w Brightside Falls, to masa innych informacji również wróciła do ich świadomości. Kto wie jak wiele z nich może okazać się użyteczne?

- Nie byłabym zła na Edena. Mi też ciężko to wszystko przetrawić - przyznała Marceline – Właściwie nie zmrużyłam oka przez całą noc. Może to przez to, że pamiętam, gdy razem tu chodziliśmy. Ale ta szkoła stała się jeszcze bardziej przerażająca...

- Musze przyznać ci rację. - Arthur przytaknął. - Te puste korytarze, brak obrazów, brak zdobień, to, że wszystko jest takie opuszczone i zaniedbane. Ciarki mnie przechodzą, gdy zdaje sobie sprawę, ile lat naszych żyć jeszcze nie pamiętamy.

- No tak, ale nadal jesteśmy bardzo młodzi. Niemożliwe, żeby od tamtego zakończenia roku szkolnego minęło bardzo dużo czasu. - Felix tłumaczył. - Ale owszem, coś... jest bardzo niepokojącego w tej szkole. Przez to, że wszystko jest takie znajome, to jeszcze bardziej nieswojo się czuję. Czarek też ciągle nerwowo się kręci. - Chłopak pogłaskał kociaka, którego na moment udało mu się usadzić na swoich kolanach.

- Nie pomaga to, że już siedem osób umarło. Blisko połowa za nami, huh? - Rose zaciągnęła się papierosem, po czym wypuściła dym z ust.

- Em, m-mogłabyś nie palić w pomieszczeniu? - zapytała Charlotte, na którą akurat leciał dym.

- Z resztą od kiedy ty palisz? - wtrącił się Eden.

Rose popatrzyła na dopalającego się papierosa, po czym wyrzuciła go do szklanki, która w tym momencie pełniła rolę popielniczki. Warto dodać, że była to szklanka Charlotte.

- Od dawna. Byłam bliska rzucenia, gdy zaczynałam liceum, ale nie mogłam odmówić panu Koyasu, gdy oferował jednego. Jego pamięć żyje w tych kiepach - powiedziała Rose z wisielczym humorem, po czym zapaliła kolejnego papierosa. - Dobrze, że znalazłam parę paczek w składziku. A jeśli chodzi o jaranie w pomieszczeniu, to uwierzcie lub nie, ale w dupie mam, czy ten jakże piękny sufit się usmoli.

Piromanka, od kiedy rzuciła rolę liderki, nie była podobna do siebie. Zachowywała się bardziej cynicznie, jakby przestała dbać o większość rzeczy. Przynajmniej nie podpalała już pomieszczeń, a cokolwiek było pozostawione po pożarze na stołówce który wywołała, dawno było posprzątane.

- Więc? Można powtórzyć wszystko? Też ostatnio... - piromanka zaciągnęła się dymem - ...wolno myślę - i wypuściła go.

- Dobrze. - Gloria złożyła ręce. - Zabójcza gra jaka została zorganizowana w Hope's Peak nie była jedyną. To znaczy, była jedyną prawdziwą grą, jaką Junko Enoshima stworzyła za życia. Bowiem jakimś cudem, nawet po tym, jak umarła, wciąż żyła, w przenośni i dosłownie. Jej ideały były wciąż żywe wśród Resztek Rozpaczy. A konkretniej wśród klasy 77-B Hope's Peak.

 A konkretniej wśród klasy 77-B Hope's Peak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Danganronpa: Feeling of LightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz