Rozdział X - Szare Chmury [DAILY LIFE]

55 8 26
                                    

Felix zmaterializował się przed wejściem do kina, a kotek, jakiego blondyn trzymał, pociesznie zamiauczał. Stało przed nim jak dotąd najbardziej imponujące ze wszystkich laboratoriów, ba, budynek kina była najbardziej imponującą budowlą, jaką Sullivan zobaczył w całym swoim pobycie w Brightside Falls.

Mimo tego, że panował dzień, to purpurowe neony kina rzucały się w oczy, a migające światełka mieniły się przy staromodnym wejściu do kina. Na ogromnym białym panelu jednak zamiast tytułów obecnie granych filmów obecna była mieniąca się na pomarańczowo tarcza z neonem filmowego klapsa. Tuż obok świecił się triumfalny napis „LABORATORIUM KINOMANKI".

- Huh, a Salvador dostał jakąś zardzewiałą dziurę w ziemi. Chociaż tak w sumie... pasowało to do jego charakteru. Nie, żeby miał okazję do wypowiedzenia się na ten temat. A ty co o tym myślisz Czarek?

- Miau - powiedział kotek, tak bardzo elokwentnie, jak to małe, czarne kotki mają w zwyczaju.

- OMAJGAD?! CZYTOKOTEK?! - krzyknęła niespodziewanie Charlotte, która jakimś cudem pojawiła się koło Felixa. Widocznie tego dnia wszyscy w Brightside Falls zyskali moce teleportacji.

- O, Charlotte. Czarek, to jest Charlotte. Charlotte, to jest Czarek - zaczął Felix.

- Miło cię poznać, Czarek! - powiedziała radośnie Charlotte łapiąc zwierzaka za łapkę.

Czarek leniwie zamruczał, gdy Kinomanka energicznie podawała mu rękę.

- Wiedziałem, że się dogadacie - stwierdził pełen dumy pechowiec.

- Oczywiście, że tak! Kocham kotki, a kotki kochają mnie. Są takie kochane i rozkoszne... Ten sam poziom co króliczki, trochę wyżej niż szczeniaczki, trochę niżej niż ja, hehe... - Kinomanka była równie energiczna co wcześniej tego dnia.

Felix nie zdecydował się poruszać tej wielce kontrowersyjnej kwestii odnośnie tego, kto w jego skromnej opinii jest słodszy, więc przeszedł do następnego tematu. Znowu miał zamiar zapytać o niespodziewaną pogodę ducha panienki Wrightwell, ale ponownie nie mógł jakoś tak wprost powiedzieć.

„Czemu nie jesteś smutna?"

To byłaby „dość" niezręczna rzecz do powiedzenia. Na pewno jeszcze będzie okazja o to zapytać, prawda? Pozostawienie tej kwestii bez odpowiedzi kategorycznie odpadało, bowiem Felix, jak wszystkie koty i, jak się okazuje, niektórzy ludzie, był bardzo ciekawski, jeśli chodzi o to i owo.

„Hehe owo."

Zaśmiał się w głowie Felix.

- Gdzie go znalazłeś? Jak ma na imię? Mogę pogłaskać? To chłopak czy dziewczyna? Jest ich więcej? Kiedy masz urodziny? Ulubione danie? Gdzie byś najbardziej chciał wybrać się na randkę? Masz dziewczynę? - Charlotte wystrzeliwała pytania z częstotliwością karabinu maszynowego.

- Wowowo... wstrzymaj konie. - Felix był tak na 90% pewny, że te ostatnie pytania to były żarty. Może 88%.

- Konie? Pędzą po betonie. - Charlotte pokiwała głową porozumiewawczo. - Teraz odpowiadaj.

- W moim laboratorium. Czarek, bo jest czarny. Tak. Chłopak. Niestety nie. 25 grudnia. Rybne taco. Spacer na plaży wieczorem. Nie. - Kończąc odpowiadanie Felix czuł się, jakby dostał udaru.

- Coooo? Masz urodziny w święta? - Charlotte uniosła brwi wysoko.

- Można powiedzieć, że byłem niezłym prezentem dla moich rodziców - zażartował Felix, wiedząc, że Charlotte jeszcze nie wie o jego dzieciństwie w sierocińcu.

- Dostawałeś prezenty normalnie? Jeden na święta i jeden na urodziny? - zapytała Charlie podskakując w miejscu.

- Zazwyczaj jeden - odpowiedział blondas, mniej więcej zgodnie z prawdą.

Danganronpa: Feeling of LightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz