****Rozdział 4****

69 2 0
                                    

Dzień 6

Planowałam spędzić niedzielę na "nicnierobieniu". Po ogarnięciu porannych czynności położyłam się na kanapie i przeglądałam kanały telewizyjne. Jutrzejszy dzień miał przynieść mnóstwo nowości. Ciekawa jestem tej pracy. Skompletowałam już wszystkie niezbędne dokumenty, które jutro muszę mieć przy sobie. Mam nadzieję, że mnie przyjmą, bo chciałabym już zacząć zarabiać. Pieniądze ze stypendium powoli się kończą, więc przydałby się jakiś zastrzyk funduszy. Gdy tak rozmyślałam, rozległ się dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć.

- Siemańsko - przywitał się sąsiad
- No cześć, co Ty tutaj robisz?
- A przyszedłem sąsiadkę sobie odwiedzić
- Werki dzisiaj u mnie nie ma.
- A ja nie do niej, tylko do Ciebie. - wyszczerzył się Bieniek
- Wchodź. Kawki, herbatki?
- Aa kawę poproszę. Zwykłą czarną jeśli masz
- Jasne
Poszłam wstawić wodę na kawę zastanawiając się nad tym, co go tu sprowadza.
- Aga słuchaj. Weronika kogoś ma aktualnie? - zaczął Bieniek. Aaha! Już wiem po co przyszedł.
- W tej chwili nie, przynajmniej nic mi nie wiadomo, żeby z kimś się spotykała. A co, spodobała Ci się?
- Jest piękną kobietą, ale jak pokazałem jej fotke mojemu kumplowi, to się zakochał. Ja na tą chwilę nie szukam nikogo. Chcę odpocząć od związków.
- I chcesz mi powiedzieć, że Wercia Ci się nie podoba? - spytałam zdziwiona
- Tak jak powiedziałem, jest piękną kobietą, ale nie jestem w stanie teraz myśleć o budowaniu relacji innej, niż koleżeńska lub przyjacielska. Ta brunetka, z którą się kłóciłem na klatce zanim nas opieprzyłaś, to moja ex, ale to opowieść na inny dzień.
- No okej, ale czemu gapiłeś się na nią wczoraj jak sroka w gnat?
- Ponieważ gdyż. Weronika jest w typie kobiet, które podobają się mojemu ziomkowi i jak ją zobaczyłem, to wiedziałem, że mu się spodoba.
- Okeeej. A co to za ziomek, jeśli można?
- Kuba
- A jaśniej?
- Popiwczak.
- CO
- No serio. Kilka dni temu do mnie dzwonił i mówił mi, że widział fajną czarnowłosą dziewczynę, która brała autograf od Kurka. Ja nie wiem co sie z tymi chłopami porobiło. Jak nie Kuba, to Tomek truje mi gitarę przez tela o tą kobite, którą spotkał przed autobusem razem z Kochanem i Firlejem.
- Dziewczyna mojego przyjaciela widziała Tomka z jakąś dziewczyną po meczu z Serbią. Może to ta sama osoba?
- Właśnie tak, po meczu z Serbią podeszła bliżej autokaru i zaczepiła Kochana o podpis. Tak mi mówił Fornal.
- I ona tak się spodobała Fornalowi?
- A daj spokój. Pół dnia potrafi o niej pieprzyć, już mam czasem dość. Chyba woda się gotuje - zauważył mój gość. Poszłam zaparzyć kawę a w głowie kotłowały mi się myśli. Czułam jak serducho chce mi wyskoczyć na myśl o tym, że mogłam spodobać się Fornalowi. To niemożliwe.

- Ile słodzisz Mateusz? - zapytałam niosąc na tacce dwa kubki kawy i cukiernicę
- 5 łyżeczek - spojrzałam na niego jak na idiotę
- ILE?
- No 5 - zaśmiał się
- To fajną dietę macie.
- Dieta dietą...cukier cukrem. Lubię słodką kawę i słodką herbatę. Ogólnie wszystko co słodkie.
- Jeszcze powiedz, że lubisz żelki.
- Uwielbiam. Żelki ubóstwiam ponad życie - powiedział wznosząc ręce ku górze, co wyglądało zabawnie
- Chyba zakumplujemy się bardziej sąsiedzie - powiedziałam śmiejąc się
- Też lubisz żelki?
- Kocham - odpowiedziałam idąc po paczkę żelków schowaną w szufladzie w kuchni.
- Będę tutaj częstym gościem

Wypiliśmy kawę przy pogaduchach o wszystkim. Czułam się tak, jakbym znała go wieki. Dawno z nikim nie rozmawiało mi się tak dobrze.

- A wiesz Agolek kto będzie zasiadał w tym jury co ma wybrać te fotki z konkursu?
- Pojęcia nie mam. Wiem tylko tyle, że mają to być siatkarze polskiej repki.
- A ja wiem.
- Gadaj.
- Nie powiem.
- Nie dostaniesz więcej żelków ode mnie.
- Ooo nie. To już cios poniżej pasa.
- Nie chciałbyś takiego ciosu, uwierz - na to tylko Bieniek się zaśmiał i wrócił do tematu
- Tak na serio serio, to będzie tam..albo nie, dam Ci zagadkę. Trzy słowa.
- Dobra
- Pierwsze i drugie będzie łatwe.
- Dawaj
- Kapitan?
- Kurek
- Tak. Libero?
- Zator
- Źle
- Piwko?
- Tak. Przyjmujący?
- O rany, to żeś mi teraz dał... przecież ich tam jest mnóstwo.
- No strzelaj
- Śliwka
- Nie
- Leon?
- Też nie
- Może Kwolo? - środkowy pokręcił głową - Hmm..Szalpuk albo Bednorz?
- Nie
- Semen?
- Nie
- To ja już nie wiem, skończyły mi się pomysły. Powiedz mi. - już się poddałam zapominając o najważniejszym
- Ten, którego masz najwięcej zdjęć na ścianie. - po tych słowach zamarłam
- Że Fornal?
- Fornal.
- Dlaczego on? Nie mógł być ktoś inny?
- Ludzie go lubią. Jest twarzą naszej kadry. Ty z tego co widziałem, to też go lubisz.
- Tak, ale nie spodziewałam się, że on będzie w tym jury.
- Spokojnie, on ma dobre oko do zdjęć. - w tym momencie rozdzwonił się telefon środkowego. Odebrał i za chwilę zwrócił się do mnie.
- Muszę już lecieć. Dzięki za kawę i świetnie spędzony czas na rozmowach. Będę częściej Cię odwiedzał, bo po pierwsze nie chce mi się siedzieć samemu w pustym mieszkaniu. A po drugie, to naprawdę polubiłem Twoje towarzystwo.
- Bardzo mi miło. Ja Ciebie również polubiłam, miło się gawędzi.
- Dokładnie. Uciekam. Do następnego
- Do zobaczonka - pożegnałam się z środkowym i zamknęłam za nim drzwi. Czas na rozmowie z nim zleciał mi bardzo szybko. To dość sympatyczny facet, tylko za bardzo nerwowy.

Resztę dnia spędziłam na czytaniu wywiadów z siatkarzami, przeglądaniem neta i na rozmowie przez telefon z Weroniką. Musiałam jej opowiedzieć o dzisiejszej wizycie mojego sąsiada i o tym, że spodobała się jednemu z siatkarzy. Czy to możliwe, żebyśmy w jednym czasie spodobały się dwóm siatkarzom? Można to włożyć między bajki, ponieważ to nie ma prawa bytu w moim przypadku. Związki nie są dla mnie.

************************************************
Dzień 7

Poniedziałek. Dzień znienawidzony przez większość ludzi w tym kraju. Dla mnie jest to dzień, który może odmienić moje dotychczasowe życie. Zjadłam szybkie śniadanie i poszłam się ubrać. Postanowiłam, że ubiorę się bardziej elegancko. Padło na czarną sukienkę i białą koszulę z srebrnymi, ozdobnymi guzikami. Do tego czarna marynarka i czarne szpilki z czerwonym podbiciem. Tak odwalona jak szczur na otwarcie kanału wyszłam z mieszkania zabierając ze sobą kluczyki od auta, dokumenty, telefon oraz klucze od domu. Zamykając drzwi na klucz spotkałam ulubionego sąsiada.

- Ale żeś się odpiermandoliła
- A dziękuję
- Gdzie Pani się wybiera tak ładnie ubrana?
- Na rozmowę o pracę drogi sąsiedzie.
- No to powodzenia. Będę trzymał kciuki, żebyś dostała pracę i kupiła mi tonę żelków za pierwszą wypłatę - zażartował Bieniek. Przynajmniej tak mi się wydawało, że to był żart.
- Jak wrócę do domu to dam znać jak poszło
- Jasne. Jeśli mnie nie będzie w mieszkaniu, to znaczy, że będę gdzieś biegał sobie po mieście.
- Luzik. Narrando Awanturniku
- Ej! Proszę bez takich - udawał smutnego, ale zaśmiałam się tylko, pomachałam mu i weszłam do windy.

W samochodzie standardowo włączyłam radio na ulubioną stację z literą "Z", następnie ustawiłam GPS do spalskiego ośrodka i ruszyłam w drogę. Spała nie jest jakoś bardzo daleko od Bełchatowa, więc droga minęła mi bardzo szybko. Zaparkowałam samochód przed Ośrodkiem, wyszłam z auta i poszłam w kierunku dużego budynku.

Pamiętniczek Agnes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz