− Nikt nie wie co się stało, bo ludzie, którzy mogli nam cokolwiek powiedzieć albo nie żyją, albo nie było ich tam, gdzie być powinni! − Oren rzucał nam oskarżycielskie spojrzenie stojąc za swoim biurkiem i mieszając nas z błotem już od dobrej chwili. Na domiar złego, wcześniej mignęły mi blond kudły Belindy we wspólnej sali, co jeszcze pogorszyło mój nastrój. Dobrze, że choć Lily jej nie widziała.
Onyks raczej nie przejął się faktem, że po tych kilku dniach oboje wyglądamy jak gówno, a Lily była zmordowana jak pies po polowaniu. Nie zamierzałem się tłumaczyć ze swojego zachowania. Nie żałowałem i drugi raz postąpiłbym tak samo.
− O wszystkich postępach informujemy cię na bieżąco mimo tego, że nie wymagałeś tego od nas − odparła oschle złodziejka.
− Zamordowano dwa Cienie! Wasze postępy mnie nie interesują, tylko cholerny efekt! A efektu nie widzę! Wręcz odwrotnie! − krzyczał wściekle.
− Nie przypominam sobie, żebyś po Hary'm i Gregu tak rozpaczał − zauważyłem cierpko.
− Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile czasu i koron potrzeba Gabrielowi na wyszkolenie szpiega tak, by był z niego zadowolony − wysyczał.
Nie wiedzieliśmy. Nikt nie wiedział poza samymi zainteresowanymi. Lider szpiegów nie dzielił się informacjami na temat swoich podopiecznych. Nawet ich liczba była owiana tajemnicą.
− Gabriel coś mówił? − zapytała cicho złodziejka.
− Tak. Macie zebrać wasze zasrane dupy w troki i zapieprzać natychmiast do Nory − odprawił nas machnięciem ręki.
Jedno kazanie mieliśmy już za sobą, teraz widocznie czekało nas kolejne.
*
Tym razem ktoś już na nas czekał i zaprowadził prosto do zakurzonego "gabinetu" Gabriela. Przywódca szpiegów siedział na tym samym fotelu, co poprzednio, i z kamienną twarzą zaprosił nas do środka. Z jakiegoś powodu bardziej niepokoił mnie jego spokój, niż furia Onyksa. Zaczynałem już rozumieć dlaczego Lily bardziej szanuje tego mężczyznę o nijakim wyglądzie, niż naszego herszta.
− Witaj, Gabrielu. − Przywitała się złodziejka, a ja skinąłem głową na powitanie.
− Macie spore szczęście, że wiem, co się z wami działo przez ostatnie dni oraz wtedy, kiedy moi ludzie zostali zamordowani. − Wbrew jego słowom, jego głos i mimika nie wyrażały nawet cienia sympatii.
− Co możemy dla ciebie zrobić? − zapytałem wprost. Dziewczyna w moich oczach była usprawiedliwiona, a ja po prostu nie mogłem się zmusić, by opuścić gildię posłańców. Jednak jakoś musieliśmy za to odpokutować, mimo, że nie poczuwałem się do winy za kolejne zgony w naszych szeregach.
Odwrócił powoli wzrok w moją stronę, a mnie przeszły ciarki po plecach.
− Macie znaleźć Luke'a.
− Luke'a? − Zaskoczeni powiedzieliśmy niemal równocześnie.
− Jeden z moich szpiegów próbował go odszukać, po czym znaleźliśmy jego ciało w alejce, z poderżniętym gardłem i wyrżniętym na czole emblematem gildii − wyrecytował to tak, jakby zupełnie się tym nie przejął.
− Co w takim razie stało się z drugim? − Niechętnie zapytała Lily. Anne wspominała o dwóch ciałach.
− Kiedy tylko zorientowaliśmy się w sytuacji, kazałem posłać po niego do naszej kryjówki. Został zmasakrowany. Prawdopodobnie poddano go długim torturom w domu znajdującym się naprzeciwko południowej bramy.
CZYTASZ
Miasto Złodziei (Część 2) - Mariport
FantasyPodobno czas sprawia że zapominamy. To nieprawda. Każde wydarzenie zamknięte jest w jakiejś szufladce i tylko czeka, aż coś, widok, zapach, dźwięk, spowoduje, że ta się otworzy się z hukiem. Po trzech latach losy Lily i Renny'ego splatają się ponown...