16

79 4 0
                                    

Tydzień później.

Trochę się zmieniło coraz częściej spędzałam czas z Rickiem. Zabierał mnie na walki, na bankiety i raz na spotkanie z jednym gangiem. Siedziałam w aucie i przyglądałam się jak Rick załatwia swoje problemy. Jakiś typ mu wyjebał już chciałam wyskoczyć z auta ale przypomniałam sobie że nie mam broni przy sobie. A No tak dostałam broń od Ricka bo dużo osób zaczęło mnie kojarzyć z nim. Co ładnie mówiąc było niebezpieczne. Jeszcze przesunęli zawody tak że jutro miałam już wystąpić a dzisiaj o 23 miał przyjechać po mnie Rick.

                                        ****

-Ostatni raz i jesteś wolna. Powiedziała trenerka.

Pojechałam układ bezbłędnie i podjechałam do bandy. Trenerka mnie pochwaliła a chwile potem usłyszałam klaskanie. Odwróciłam się on.
Podjechałam do niego.

-Czym zawdzięczam sobie tą wizytę? Zapytałam zadziornie.

-A chciałem zobaczyć twój układ sam zanim zobaczą go tysiące osób.

-Nie tysiąc chyba oby. Mam nadzieję.

-Jednak będę o 22.

-Co wy macie z tymi przesunięciami spotkań Boże.

Wyszłam z lodu i ubrałam ochraniacze na płozy. I usiadłam na ławce. Zaczęłam ściągać łyżwy a nagle mężczyzna schylił się i zaczął rozwiązywać mi jedną łyżwę.

-A dziękuje panu za pomoc czyżby dobry dzień?

-Nie ciesz się za bardzo to tylko jednorazowa sytuacja.

Nachyliłam się i szepnęłam mu do ucha.

-Przypominam że mam broń wiec nie wiem czy aby napewno jednorazowa. Odsunęłam się od niego po czym zobaczyłam na jego ustach chytry uśmiech.

-Ktoś tutaj nabiera charakterku.

-Uczę się od najlepszego. Puściłam mu oczko.

Spakowałam łyżwy i wstałam łapiąc go za rękę.

-Skoro wymigałeś się tydzień temu od zakupów to idziemy teraz. Nie pojedziesz do mojego miasta w garniturze.

-Tam nie pojadę ale na twój występ tak pójdę.

-Zobaczymy jeszcze a teraz idziemy.

Wyszliśmy i odrazu znalazłam auto Ricka wysiadałam do niego i zapięłam pasy. Puściałam piosenkę to już był rytuał. Chyba mężczyzna się to tego przyzwyczaił. Nawet czasem podśpiewywał sobie.

Wpisałam mu adres do mojego ulubionego centrum handlowego. A on w ciszy tak jak zawsze jechał w wyznaczony adres.

-Mam brać ze sobą wszędzie broń?

-Oczywiście że tak to podstawa bez tego nie ruszasz się z domu. A czemu pytasz?

-Bo nie noszę jej od dwóch dni. —Chłopak zacisnął ręce na kierownicy.

-A co gdyby ktoś cie kurwa zaatakował. Nie możesz tak robić mała królewno bo będę za tobą jeździć krok w krok. Albo załatwię ci ochroniarza.

-Nie ma opcji  żadnych ochroniarzy. Kiedy jest walka?

-Tydzień po twoim występie więc się szykuj.

-Tak jest panie kapitanie. —Zasalutowałam mu

-Grabisz sobie królewno.—Przegryzł wargę.

-Ty też wiec jesteśmy kwita. —Posłałam mu buziaka w powietrzu.

Chwyciłam za telefon i zobaczyłam zdjęcie na profilu Sergio. Cała trójka w klubie z nowymi czterema dziewczynami. A ze mną urwali kontakt przestali mi odpisywać. Znaczy Luke dalej do mnie dzwonił ale tylko jak chłopaków nie było obok. Jako jedyny wiedział o Ricku. Trzymał to w tajemnicy tak samo wiedział o walce i maił się na niej pojawić.

HELL BLOOD 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz