18

71 2 0
                                    

Staliśmy przed wejściem do szpitala. Bałam się tam wejść tak bardzo nie widziałam ich ponad miesiąc a ojca jeszcze więcej.

Czy ja nienawidzę właśnie swojego ojca bardzo możliwe i nie czuje wyrzutów sumienia z tego powodu.

Chociaż dzięki niemu poznałam Luka i Dareena oni byli cudowni.

-Hej kruszynko idziemy, im dłużej będziesz tu stać tym gorzej. Poczułam jego ramię na sobie.

-Ja..ja nie wiem czy to dobry pomysł. Powiedziałam patrząc na wielki świecący napis szpital.

-Avi spróbuj jeśli źle się poczujesz odrazu wyjdziemy obiecuje. Powiedział przytulając mnie do siebie.

Pokiwałam tylko twierdząco głową. Ruszyliśmy powoli do wejścia. Nagle staliśmy pod recepcją.

-Dzień dobry gdzie znajdę Roberta Vill'sa?

-Dzień dobry jest pani z rodziny.

-Tak jestem córką.

-Drugie piętro pokój 132.

-Dziękuje bardzo. Powiedziałam z narastająca gulą w gardle.

Odrazu skierowaliśmy się do windy a któryś z chłopaków nacisnął przycisk. Byłam wtedy w swoim świecie.

Nie wiem jakim cudem znalazłam się już pod salą gdzie leżał mój ojciec. Gdy chciałam wejść uslyszałam ten cudowny spokojny głos. Mama.

-Mamo, przepraszam nie moglam wcześniej przyjechać ja....nie dokończyłam bo wybuchłam płaczem.

-Już spokojnie córeczko nic się nie stało. Mama zaczęła mnie głaskać po głowie kiedy siedziałam bezwładnie na podłodze.

Nie wiem ile tak siedziałam wiem że długo nie moglam uspokoić oddechu ale kazałam mamie iść do taty a ja zostałam z chłopakami którzy mnie wspierali.

-Ej kruszynko popatrz na mnie. Oddychaj powoli ze mną. Przeniosłam na niego wzrok.

-Wdech i wydech. Spokojnie. Zaczęłam robić to co kazał. Ale nie pomagało.

-Widzisz debilu że jej to nie pomaga. Powiedział Sergio. -Dasz radę wstać? Pokiwałam głową twierdząco a chłopak podał mi rękę.

Wziął mnie pod pachę i weszliśmy do windy a on kliknął na najwyższe piętro. Znaleźliśmy się na dachu szpitala. Usiadłam na ziemi a chłopak odrazu dosiadł się do mnie.

-Wiesz co wjebałam się w ostre gówno co nie?

-Trochę tak naprawdę chcesz tak żyć?

-Teraz to nie ma znaczenia za tydzień mam walkę. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się sztucznie.

-Jaką walkę?! Avi to niebezpieczne.

-Łyżwiarstwo też jest niebezpieczne. Sam powinieneś wiedzieć hokeisto.

-To nie to samo Avi. Mogę chociaż przyjechać z chłopakami na walkę?

-Oczywiście że tak załatwię wam darmowe wejście VIP.

-To ile tam kosztuje wejście niby?!

-No ponad dziesięć tysięcy napewno a VIP nawet do stu tysięcy.

-O japierdole. Chłopak aż wstał żeby to rozchodzić. A ja się zaśmiałam cicho.

-Tylko musicie mieć wtedy broń to niebezpieczne miejsce.

-Robi się ciekawiej. Powiedział sięgając obok mnie.

-Przyzwyczaisz się. Poklepałam go po ramieniu.

HELL BLOOD 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz