Nicole
Przynależność to naprawdę bardzo dziwna rzecz. Przesuwając brylant po łańcuszku wokół mojego nadgarstka zastanawiałam się nad tym co w zasadzie oznacza. Zawsze wydawało mi się, że jestem wystarczająco silna żeby ze wszystkim radzić sobie sama. Pracowałam w trakcie studiów chcąc zarabiać na swoje potrzeby, później utrzymywałam siebie i Michaela, budowałam karierę, robiłam wszystko żeby tylko nie mieć czasu na myślenie. Bo moja głowa wcale nie była miłym miejscem żeby w nim przebywać, a skupianie się na życiu zewnętrznym pomagało mi trochę się od niej odciąć. Tak naprawdę to właśnie dlatego mój harmonogram był zawsze tak napięty. Próbowałam przekonać samą siebie do tego, że mój pracoholizm jest zdrowym przejawem ambicji, ale tak naprawdę zagłuszałam tylko pustkę którą czułam. Nie chciałam się na tym wszystkim skupiać, nie chciałam czuć wszystkich przytłaczających uczuć. Stawałam się zawsze wszystkim tym czego w danym momencie potrzebowało moje otoczenie.
W dzieciństwie byłam grzeczną młodszą siostrą niegrzecznego starszego brata, bo właśnie tego oczekiwali ode mnie rodzice. Później stałam się przyjaciółką i powiernikiem sekretów Lili, a kiedy zachorowała jej prywatnym doradcą, względnie pomocą w realizowaniu najdziwniejszych pomysłów na przeżycia które chciała jeszcze zaliczyć. Po jej śmierci stałam się odpowiedzialna za chłopaków, to oni się załamali, oni dawali upust swoim emocjom pili, krzyczeli, sprawiali problemy, a ja chodząc za nimi jak cień i pilnując, żeby nie wpakowali się w bagno z którego nie będę w stanie ich wyciągnąć, czułam się potrzebna. Później przyszedł czas na studia, karierę, i związek z Michaelem. Wszystko toczyło się dokładnie tak jak powinno, a ja z jakiegoś dziwnego bliżej nieokreślonego powodu pędziłam na przód nawet na moment nie zastanawiając się dlaczego to robię. Na mojej liście były punkty które powinnam z niej wykreślić, ludzie których oczekiwania powinnam spełniać, pieniądze do zarobienia, dom do kupienia.
Tego wszystkiego było tak dużo, że nie miałam czasu zastanawiać się nad niczym.
W szczególności nad tym, że czułam pustkę.
Nie byłam nieszczęśliwa, ale czy to oznaczało, że byłam szczęśliwa?
Moje życie po prostu toczyło się do przodu.
Wszystko zmieniła jedna impreza. Jedno spojrzenie w moje oczy przez mężczyznę który okazał się remedium na odrętwienie. Przy nim zaczęłam czuć wściekłość, a z czasem ból który jego pojawienie się wniosło w moje życie. Po części go za to nienawidziłam, straciłam wszystko na co pracowałam, skrzywdził mnie tak dogłębnie jak nikt inny. Ale tylko on był w stanie mnie otworzyć, tylko on był w stanie przedrzeć się przez warstwy ochronne które wokół siebie nagromadziłam. Wywołał we mnie czystą furię, która od wewnątrz rozbiła ten mur odrętwienia.
I chyba byłam mu za to wdzięczna.
Jeszcze raz przesunęłam kamieniem wokół nadgarstka. Może to i dobrze, że będę mieć coś co już na zawsze będzie mi o nim przypominało. Coś dzięki czemu już nigdy nie zapomnę o sobie, o swoich uczuciach, i o tym, że w ogóle je mam. Że powinnam je mieć.
Wyłonił się wreszcie z przymierzalni w ciemno szarym garniturze który podkreślał głębię jego ciemnych oczu. Wyglądał w porządku, ale ubrania nie leżały na nim tak jak te szyte na miarę. Marynarka trochę zbyt ściśle opinała jego rozbudowane barki. Próbowałam przekonać go do tego, że po założeniu płaszcza nie widać plam z wina, i może wrócić do wynajętego mieszkania w takim stanie, ale uparł się jak dziecko. Musieliśmy wstąpić do pierwszego sklepu z garniturami jaki mijaliśmy i kupić coś w czym będzie mógł przespacerować się przez pół godziny, tylko po to, żeby później to wyrzucić. Nie byłam głupia, wiedziałam, że nie ubierze czegoś co nie spełnia jego wygórowanych oczekiwań, więcej niż raz. Jego obsesja na punkcie wyglądu czasami mocno działała mi na nerwy.
![](https://img.wattpad.com/cover/345133481-288-k734970.jpg)
CZYTASZ
In too deep [18+] Falling #2 (zakończone)
RomanceCzłowiek staje się najbardziej niebezpieczny kiedy straci wszystko na czym mu zależało. To właśnie spotkało Nicole. Po jej poukładanym życiu nie został już nawet ślad, straciła narzeczonego, ukochaną pracę, mieszkanie i dobre imię. Wszystko za wyją...