Rozdział 24

167 12 9
                                    

Rozdział 24 - LoV (Liga Złoczyńców)

._._._._._._._._._._._._._._._._._.

POV Kendo

Bramy się otworzyły i wszyscy wbiegliśmy do środka, zdecydowałam trzymać się Monomy, bo znając go nie złapie nikogo tylko go wyśmieje i sam zostanie złapany.

Zdecydowaliśmy iść wzdłuż zacienionych ulic, bo chodzi nimi na ogół mniej grup, jak już to pojedyncze osoby.

Spojrzałam w jedną z uliczek gdy biegliśmy i zauważyłam jakąś osobę stojącą nad drugą.

Złapałam za ramię Monomy zatrzymując go.

Przyłożyłam palec do ust sygnalizując, żeby był cicho.

Jeśli ktoś z naszej drużyny jest łapany jest szansa, że możemy mu pomóc i złapać drugą osobę, a jeśli to ktoś z naszej drużyny łapie możemy po prostu iść dalej.

Spojrzałam w alejkę zza rogu budynku. To nie jest ktoś kogo rozpoznaję. W naszej drużynie nie ma chyba nikogo z jasno niebieskimi włosami.

Spojrzałam na Monomę, który wyglądał na znudzonego opierając się o ścianę. Przynajmniej nie powiedział ani nie zrobił nic głupiego, jeszcze.

Spojrzałam z powrotem w alejkę na osobę łapiącą tą drugą. Patrząc na łapanego, był to ten chłopak z ptasią głową, jak mu było, a tak, Tokoyami. Nie wygląda zbyt dobrze.

Nie jestem pewna czy dalej żyje.

"Ugh co zajmuje ci tak długo? Po prostu już go złap." Monoma wykrzyczał.

Niebiesko włosy chłopak spojrzał w naszym kierunku.

Kurde, nie jest dobrze.

Podszedł do nas, miał na twarzy dłoń, parę innych na rękach, dwie na szyi i jedną na głowie.

Nieświadomie robiłam parę kroków w tył gdy podchodził.

"Zdajesz sobie sprawę, że te ręce nie są zbyt modne, prawda? Jeśli już, sprawiają, że wyglądasz gorzej."

Monoma musi nauczyć się trzymać buzię na kłódkę.

"Nie czas na to Monoma, on nas zabije, nie widzisz tego idioto?"

Jego twarz zmieniła się z irytującej 'jestem lepszy od wszystkich' w 'o cholera' w około pół sekundy.

Niebiesko włosy mężczyzna powiedział coś pod nosem w stylu "cholerne dzieciaki" zanim rzucił się na Monomę.

Rzuciłam się do tyłu na wszelki wypadek i wtedy-

POV Deku

Toga i ja zdecydowaliśmy chodzić po ciemnych alejkach, jest w nich o wiele łatwiej zabijać, albo w tym wypadku łapać, przeciwników.

Gdy spacerowaliśmy po jednej z alejek usłyszałem Monomę mówiącego całkiem głośno, obrażając kogoś.

Równie dobrze mogę pokazać mu jego miejsce. Wydaje się, że ma za duże ego jak na kogoś z tak małym móżdżkiem.

Razem z Togą pobiegliśmy złapać egoistyczne dziecko.

Stojąc na drodze spojrzałem w alejkę i zobaczyłem Shigarakiego, który zapędził w róg dwóch uczniów, wygląda na to, że jeden już leży martwy na ziemi.

Bez myślenia rzuciłem ołówkiem w Shigiego, uderzając go prosto w rękę którą chciał zdezintegrować Monomę.

Co.

Ja.

Właśnie.

Zrobiłem.

Jestem złoczyńcą, a nie bohaterem, nie chciałem tego zrobić, moje ciało zrobiło to samo z siebie. To było jak nieświadomy refleks.

A co do ołówka, skorzystałem z lekcji od Togi.

Przede mną zobaczyłem zdenerwowanego Shigiego idącego w moją stronę.

Kątem oka zobaczyłem jak Monoma i Kendo uciekają teraz gdy Shigaraki jest skupiony na czymś innym.

"SHIGI!!!"

Usłyszałem jak Toga krzyknęła zanim do niego podbiegła.

"Tęskniłeś za mną, przyznaj."

"Mamy pracę do której jesteś potrzebna."

"Oh, a więc tęskniłeeeś."

"Pewnie."

Oglądanie ich wymiany zdań było jak oglądanie dziecka mówiącego do starszego rodzeństwa w sklepie. Pełna irytacja po jednej stronie i błoga ignorancja po drugiej.

"A teraz Toga, muszę coś z nim zrobić."

"Nieee, nie zabijaj go proszę."

"Tak, nie zabijaj mnie proszę."

"Shigi a co gdybyśmy zamiast zabicia go, wzięlibyśmy go ze sobą do kryjówki i torturowalibyśmy go?"

Chwila, co?

Osobiście nie lubię być torturowany, to nie brzmi ani trochę zabawnie, może mógłbym zawrzeć "z nimi jakąś umowę żeby się wymigać od tortur?

"Dobrze, weźmiemy go ze sobą."

Cholera, za długo myślałem.

"Tak naprawdę wolałbym zostać tutaj zamiast waszego planu."

"Nie, nie masz tutaj swojego zdania, sorki Izu~"

I z popchnięciem do portalu znalazłem się w kryjówce ligi.

POV Todoroki

Jasna cholera.

Co ja właśnie zobaczyłem?

Podbiegłem do Tokoyamiego, próbowałem sprawdzić jego puls, ale żadnego nie wyczułem. Od boku usłyszałem kroki, obróciłem się i zobaczyłem dziewczynę z 1B, Kendo, prowadzącą około 5 nauczycieli do Tokoyamiego.

Zszedłem im z drogi żeby mogli zrobić to co powinni.

"Todoroki, co ty tu robisz, czy widziałeś co się stało?" Aizawa zapytał odciągając mnie na bok.

"J-ja śle-śledziłem D-Deku" wziąłem głęboki oddech próbując się uspokoić, "i on, on" zbierając myśli przypomniałem sobie jak zatrzymał tego mężczyznę przed uderzeniem Monomy, "Uratował Monomie życie."

Aizawa spojrzał na Kendo, jak gdyby samym wzrokiem pytając czy to prawda.

"Tak, gdyby czegoś nie rzucił w tego mężczyznę który zaatakował Tokoyamiego, gdyby czegoś nie zrobił, prawdopodobnie każde z nas byłoby martwe."

Jej słowa były cichsze pod koniec zdania.

Spojrzałem w stronę Tokoyamiego, jego ciało było wynoszone na noszach przez roboty.

"Okej, czy możesz wyjaśnić co stało się później? Jak uciekł?"

Wróciłem myślami do ich rozmowy.

"Deku nie chciał z nimi iść. Nazywali tego mężczyznę Shigi, tego z rękami na sobie. Ten Shigi na początku chciał  zabić Deku ale później ta druga przestępczyni z UA zaproponowała żeby zabrali go ze sobą żywego i torturowali. Deku nie chciał iść ale ostatecznie dziewczyna wepchnęła go do portalu."

"Okej, to jest dużo informacji. Spróbujemy go uratować." Aizawa spokojnie odpowiedział.

"Ale czemu? Dalej jest złoczyńcą." Czemu aż tak przejmuje się złoczyńcą, który tylko szkodził szkole?

"Bo dalej jest uczniem, a ja jako nauczyciel i bohater widzę jako mój obowiązek chronienie każdego w potrzebie, nawet złoczyńców. A w tej chwili jedna osoba z twojej klasy jest w niebezpieczeństwie, zalecałbym trochę empatii, bo z tego co mówisz Deku będzie torturowany. A torturowanie przez ligę to nic przyjemnego."

Z tymi słowami odszedł tą samą drogą co medycy.

._._._._._._._._._._._._._._._._._.

Im dłużej to tłumaczę, tym mniej ma to sensu ale już skoro tłumaczę to trzeba skończyć.



Villian deku rehabOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz