Rozdział 32

602 120 27
                                    

Gdy weszłam na klatkę schodową, zobaczyłam świecący się punkt, pod numerem mojego pokoju. Niepewnie podeszłam szybko do automatu i odebrałam paczkę.

– Co to? – zapytałam, sprawdzając dane adresowe. Wszystko się zgadzało. Moje imię, nazwisko i adres. Nie było mowy o pomyłce.

– Ah, no tak... – usłyszałam za uchem. – Zdarza mi się czasem przeglądać twojego I-Kropka, jak śpisz... – otworzyły mi się szerzej oczy na to wyznanie.

– Że co?! – podniosłam głos. – Dan! Pod moją nieuwagą robisz coś z moim ciałem?! 

– Lidio, pod twoją uwagą też robię z nim wiele rzeczy... – zapłonęły mi policzki, słysząc jego mruczący szept.

– Nie zmieniaj tematu – starałam się mówić twardym tonem, nie wybijając się z rytmu. – Zamówiłeś coś przez sieć, tak?

– Tak... Chciałem ci zrobić – jego głos na chwilę zastygł. – Niespodziankę – dokończył po chwili.

– Niespodziankę... – powtórzyłam już spokojniej i zaczęłam wspinaczkę po schodach na swoje piętro. Weszłam do mieszkania, wzięłam nożyczki i otworzyłam jednym, zgrabnym ruchem wieko, po czym wyjęłam trzęsącą się dłonią zawartość. Nieświadomie na twarzy pojawił mi się wielki, figlarny uśmiech, a i trzepot motyli w podbrzuszu zawirował intensywnie.

– I jak ci się podoba? – mruknął. – Spojrzałam przez ramie, odruchowo szukając jego gorącego oddechu. Niestety na próżno.

Nagle I-Kropek piknął, informując o dostarczeniu jakiejś wiadomości. Niechętnie podniosłam dłoń do urządzenia, by wyświetlić wiadomość.

Od: Ulcia

Robert się obudził!

Serce zabiło mi mocniej. Doktor Wade w końcu doszedł do siebie po nieudanym przeniesieniu. Kamień z serca, już zaczynałam się martwić, że nigdy się nie otworzy oczu.

– Dan, niestety musimy przesunąć to na później – odłożyłam różowy kartonik na łóżko z uśmiechem.

– Lidio, na pewno nie masz ochoty go... wypróbować?

– Mam ogromną, ale musimy teraz lecieć do szpitala. Wieczorem skarbie spróbujemy... – miałam wrażenie, że nieco się zawiódł. Chyba nie tak wyobrażał sobie dalszy ciąg tej niespodzianki, niestety naprawdę musieliśmy iść.

Napiłam się szybko wody i opuściłam mieszkanie, po czym szybko pobiegłam do szpitala, gdzie leżał Doktor Wade. Chciałam go zobaczyć, porozmawiać z nim. Sprawdzić co wie.

– Czy mówiłeś Robertowi cokolwiek, zanim postanowiłeś się do niego przetransportować? – zapytałam, wchodząc już po schodach w szpitalu na pierwsze piętro.

– Niewiele. Zadawał bardzo dużo pytań i cały czas wszystkiego dotykał. Miałem wrażenie, że nie do końca był świadomy co się wokół niego dzieje – typowy naukowiec.

– Jak go tam ściągnąłeś? – to dziwne, dlaczego wcześniej nie rozmawiałam z Danem na temat Doktora?

– Podobnie jak ciebie. Nawet tym samym tunelem – no tak, zniknął z wykopalisk. – Ale jego wizją, było pójście po prostu za nowym, wykreowanym przez siebie gatunkiem zwierzęcia, a nie wymordowanie całego oddziału... – powiedział znacząco i odchrząknął. – Kiedy masz następne zajęcia z doktor Weiss? – zapytał niepewnie.

– Dan... – odpowiedziałam z uśmiechem. – Przestań, sam wykreowałeś mi ten obraz.

– Nie, nie, nie – zaprzeczył – ja ci tylko dałem impuls.

Szepty Umysłu Część I [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz