Rozdział 1

1.4K 157 112
                                    

17 Maj 2323, Czwartek

Lidia

Dzień dobry Lidio. Proszę wstawać. Jest godzina 7:00. Dzisiaj mamy piękny dzień: Czwartek, 17 Maj 2323 roku, 19 stopni Celsjusza. Dla twojej wygody uchylę dla ciebie zasłony, by promienie słoneczne przyjemnie pobudziły cię do pełnej świadomości.

– Kurwa – warknęłam, po czym nagle usłyszałam dźwięk rozsuwanych żaluzji. Po chwili blask słońca tak bardzo mnie oślepił, że z dużym grymasem spróbowałam schować twarz w dłoni, ale okazało się, że leżałam na winklu łóżka i z tego wszystkiego z niego spadłam. – Kurwa!

Lidio, rejestruję, że twój puls niebezpiecznie przyspieszył i skaner wykrył delikatny uraz nadgarstka. Zalecana konsultacja lekarska.

Ponownie usłyszałam ten cholerny skomputeryzowany głos. Faktycznie, runęłam wprost na lewą rękę! Teraz bolała i delikatnie spuchła.

– Komputer, wyłącz się – warknęłam, z trudem wytrzymując przeszywający ból w dłoni.

Czy jesteś pewna tej komendy? Dzisiaj miałaś zaplanowane...

– Tak! Jestem, kurwa! – krzyknęłam ponownie, tym razem nie dając mu skończyć. Po chwili ten gad zgasł i zapanowała błoga cisza. – Rany... – westchnęłam.

Pozbierałam się w końcu i usiadłam w cieniu łóżka, uciekając przed blaskiem słońca. Preferowałam tryb nocny. Jakoś wtedy łatwiej było mi się skupić. Mimo zmęczenia po całym dniu mózg wtedy pracował na najwyższych obrotach, ale gdy przychodził poranek, ciężko mi było się zwlec z łóżka. Zamontowałam więc wspomagacz, który miał zrobić wszystko, żeby umilić mi ten cudowny moment. Cóż. Po dzisiejszym poranku chyba jednak go wyrzucę.

Powoli ubrałam moje słodkie, puchate bamboszki i podreptałam do łazienki. Dzisiaj zajęcia zaczynałam o ósmej, więc musiałam trochę przyspieszyć. Spóźnienie u profesora Grzanki nie wchodziło w grę. Zamykał drzwi do Sali Gimnastycznej od środka, więc nie było możliwości wejścia, a to równało się z dodatkowym szeregiem nieprzyjemności.

Popatrzyłam w lustro: oczy opuchnięte, wielki siniak na ramieniu po wczorajszym sparingu z Patką. Wszystko mnie bolało. Chyba za ostro się potraktowałyśmy. Chociaż tyle, że trener był zadowolony. Po chwili nad lustrem pojawił się wynik badania porannego moczu.

Uwaga! Podniesiony poziom cukru. Zalecana konsultacja lekarska.

– Cudownie – podsumowałam, patrząc na tabliczkę z wynikami nad toaletą. W nocy zjadłam dwie tabliczki czekolady, więc nie ma się co dziwić. – Nie ma to, jak się obudzić i już mieć dwa komunikaty o konsultacji lekarskiej... – westchnęłam i wskoczyłam pod deszczownicę szklanego prysznica.

Większość uczniów naszej Akademii miała swoje malutkie kwatery w wielkich blokach. Takie mieszkanko mieściło pokoik z podwójnym łóżkiem, biurko i szafę. Dodatkowo przy wejściu mieścił się malutki aneks kuchenny z płytą indukcyjną na dwa miejsca i wyspa z krzesełkami barowymi. Była oczywiście również łazienka z prysznicem, umywalką, sporym lustrem i toaletą. Wszystko w kolorach bieli i szkła. Na każdym kroku były badane nasze parametry i wyświetlane na specjalnych tabliczkach. Były wysyłane od razu do Głównego Laboratorium, które mieściło się na kampusie. Tam rejestrowano na bieżąco stan zdrowotny wszystkich studentów naszej akademii i w razie niepokojących wyników wydawało zalecenia, do których oczywiście musieliśmy się stosować. 

Cóż. Dzisiaj dostałam już dwa powiadomienia o konsultacjach, więc jak sama się nie zgłoszę, to pewnie kogoś po mnie wyślą...

– Eh... – westchnęłam ciężko na tę myśl.

Szepty Umysłu Część I [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz