Rozdział 19

739 120 18
                                    

– Lidia? Lidia?! 

Obudziłam się wtulona w Kubę. Nasze ciała i pościel nadal pachniały seksem... Gdy skończyliśmy, było dobrze po czwartej rano...

– Dan? To ty? – zapytałam nieprzytomnie. Nagle szerzej otworzyły mi się oczy. Przez to, że Dan przez dłuższy czas się w ogóle nie odzywał i nie dawał oznak życia, całkiem o nim zapomniałam! A my z Kubą... Spojrzałam na jego gołe, jędrne, umięśnione pośladki. Uśmiechnęłam się lubieżnie i przejechałam po nich pazurkami... No my z Kubą się nie oszczędzaliśmy...

– Tak to ja... Chciałem... o coś zapytać... – w jego głosie wyczułam niepewność. Jesus, a jak go tym wszystkim skrzywdziliśmy? A jak to wszystko, co zrobiliśmy, teraz mu usiądzie na psychice?! Na jego miejscu, gdybym obserwowała nowy gatunek, który wpada w wir namiętności, a potem bzyka się do nieprzytomności... Znowu poczułam przyjemny skurcz. Nie... W sumie chyba nie byłoby tak źle..? O czym ja w ogóle myślę?

– Poczekaj Dan... ubiorę się i wyjdę na zewnątrz – powiedziałam, przecierając oczy i przeciągając się lekko. Poczułam ból, w niektórych partiach mięśniowych.

– Lepiej zbieraj swój śliczny tyłek w troki i zasuwaj na zajęcia. Jesteś już spóźniona. – Spojrzałam na zegarek:7:42. O ósmej zaczynały się zajęcia z Grzanką...

– "Śliczny"? – powtórzyłam skonsternowana. –  O nie! – krzyknęłam. – Kuba wstawaj!

Szybko przebiegłam przez pokój, zbierając swoje rzeczy i wskoczyłam pod prysznic. Byłam cała w jego ślinie i nasieniu... Musiałam się odświeżyć i doprowadzić do porządku... Woda, jak zwykle pobudziła mnie do życia. Poczułam niestety lekkie pieczenie pomiędzy nogami. To musiało się skończyć otarciami. Po bardzo szybkim prysznicu spięłam wysoko włosy i wypadłam z łazienki. Kuba siedział półprzytomny na łóżku. Podbiegłam do niego i dałam mu namiętnego buziaka w usta.

– Muszę lecieć..! Widzimy się na zajęciach! – I wybiegłam z pokoju. – Kurde, kurde, kurde... – burczałam do siebie, przedzierając się przez jakąś bandę ludzi na korytarzu. Akurat musieli stanąć na środku jak krowy. Biegłam dalej i wpadłam do swojego pokoju. Szybko ubrałam moje akademickie dresy i spojrzałam na godzinę 7:57.

– Kurde! – krzyknęłam znowu i wybiegłam z pokoju prosto na salę szkoleniową.

Zobaczyłam profesora Grzankę, który już zamykał drzwi. Według jego zasad to koniec. Nieobecność na zajęciach. Przyspieszyłam i zobaczyłam ten błysk w jego oku, ale o dziwo przytrzymał mi drzwi ręką, pod którą szybko przeszłam, wpadając na salę. Spojrzałam na godzinę: 8:00. Udało się... Po chwili poczułam, że ktoś koło mnie stoi.

– Już myślałam, że nie wyjdziecie z Kubą z wyra przez najbliższy tydzień... – powiedział figlarnie mój ulubiony, kobiecy głos.

– Grzanka by mi nie odpuścił... – wyplułam, łapiąc oddech, leżąc na plecach. Po chwili Patka pomogła mi wstać. 

– Opowiesz coś...? – zapytała tajemniczo, poruszając brwiami. Zarumieniłam się na wspomnienie ostatniej nocy, co oczywiście od razu wychwyciła. – Widzę, że było dobrze... Naleśniki wam smakowały...? – zachichotała.

– Oj, wierz mi, w życiu nie jadłam lepszych... – mruknęłam zadowolona i w tym samym momencie spostrzegłam Kubę, który podskakiwał w miejscu dla rozgrzewki, śmiejąc się z Markusem.

– Ha! – wzięłam głęboki, zdziwiony  wdech i rozciągnęłam nadgarstki, aż postrzelały. – Jak oni to robią, że zawsze są przed nami? – rzuciłam niedowierzająco do Patki. Byłam pewna, że nie zdąży na zajęcia, przypominając sobie jego stan, w jakim go opuściłam.

Szepty Umysłu Część I [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz