Rozdział 34 (koniec cz. 1)

1K 131 71
                                    

6 Lipca 2323, Piątek

– Cześć Lidio! I jak poszła sesja? – usłyszałam wesoły głos Tomaszka, gdy tylko przekroczyłam próg jego boksu. Byłam ubrana w biały kitel i okulary ochronne. Od razu po ostatnim zdanym egzaminie ze sztuki przetrwania, przybiegłam w swoim eleganckim mundurku prosto do niego. Dostałam wiadomość, żebym przyszła jak najszybciej.

– Może cię to zdziwi, ale wybitnie dobrze. Zaliczyłam wszystko na sto procent.

Do tej pory nie mogłam w to uwierzyć. Dzięki Danowi nawet zdanie sesji przyszło mi z niezwykłą łatwością. Z czystym sercem mogłam wkroczyć na drugi rok.

– Nie dziwi mnie to – odpowiedział z szerokim uśmiechem. – Jesteś niesamowicie zdolna – dodał po chwili po czym, jak gdyby nigdy nic, powrócił do naszego prototypu. Poczułam się, jakbym mogła góry przenosić. Taki komplement od matematycznego geniusza? To już było coś. Podeszłam do niego bliżej i spojrzałam niepewnie na malutkie urządzenie, które leżało na środku stołu. 

– Transfer jest już prawie gotowy.

– Już? Tak szybko? Zdobyłeś wszystkie materiały?

Nie mogłam uwierzyć, że nam się udało. Zwłaszcza że kompletnie nie wiedziałam, co mam przed sobą. To Dan z nim pracował i odwalał całą robotę, ja raczej byłam skupiona na sesji...

– No pewnie. Jedyne co nam zostało, to tylko wgranie twojego programu i sprawdzenie, że wszystko działa, jak należy. – Włączył na głównym komputerze jakąś aplikację i połączył go z urządzeniem. – Gotowa? – poczułam, że ręce mi się trzęsą. 

To już? Serio? Gotowe?

– Jedziemy! – krzyknęłam podniecona. 

Na ekranie coś się zaświeciło i już po chwili włączył się pasek ładowania... 3%, 16%,28%... Trwałam w niesamowitym napięciu, obserwując ekran, jeśli wszystko się uda to... To... Dan będzie mógł zmienić swój nośnik... Będziemy mogli żyć osobno. On w innym ciele... Z daleka od mojego. Nie wiem dlaczego, ale jakaś gorzka pustka odezwała się gdzieś koło serca. Miałam go przy sobie już ponad miesiąc i... 

Na początku niesamowicie mnie drażnił. Liczyłam dni, kiedy w końcu uda nam się stworzyć transfer, żeby mógł się przenieść gdzie indziej, a teraz..? Miałam wrażenie, że nie poradzę sobie bez niego. Bardzo ostatnimi czasy bardzo zżyliśmy się psychicznie i... Fizycznie. Zawsze miałam z kim pogadać, wspierał mnie i niewyobrażalnie pomagał. Nawet umilał mi durne rozpoczęcie dnia. Gdy zniknie, będę znowu sama.
Stałam wpatrzona w ekran i o dziwo łzy same cisnęły mi się w kącikach oczu.

– Lidio? – usłyszałam szept, na który się lekko wzdrygnęłam. Całe ciało zadrżało mi z emocji. Spojrzałam sztywno przez ramie.

– Co tam? – szepnęłam niepewnie.

– Dlaczego się smucisz..? – jego głos był taki pełen troski, a ja tylko zacisnęłam mocniej wargi.

– Pogadamy za chwilę, dobrze? – odpowiedziałam trzęsącym głosem, zerkając na Tomaszka, który podniecony wpatrywał się w ekran.

– Zrobiłem coś nie tak? – zapytał po chwili, dalej drążąc temat.

– Nie Dan, właśnie... Zrobiłeś wszystko tak, jak trzeba...

– Załadował! – krzyknął Tomaszek, po czym szybko podbiegł do urządzenia i wziął je do ręki. – Niesamowite, że tak małe urządzenie może przenieść w parę sekund kilka petabajtów... 

Zauważyłam tę inżynierską iskrę w jego oczach. Tę pasję do wynalazków. Ja nigdy czegoś takiego nie odczuwałam. Co innego, gdy brałam broń do ręki. Wtedy ta sama iskra tańczyła w naszym spojrzeniu. Podeszłam do niego, kładąc mu dłoń na ramieniu.

Szepty Umysłu Część I [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz