•Trudne do pojęcia•
Wiadomość, którą otrzymałam przerażała mnie. O jaką sprawę chodzi, czy znowu ktoś chce mojej śmierci. Czy ludzie naprawdę nie mają innych zajęć tylko czekają na okazję żeby zniszczyć mi życie. W pewnym momencie mój telefon zawibrował, a na jego wyświetlaczy pojawiła się wiadomość od Tonego.
Vince chce cię widzieć w salonie, wygląda na wkurwionego więc radzę ci się pośpieszyć.
Naprawdę nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać teraz z Vincentem, może nie było to dobrym pomysłem, ale stwierdziłam że pójście pod prysznic będzie lepsze dla mnie. Będę miała chwilę na przemyślenie co mogę mu powiedzieć bo nie trudno było się domyśleć że nasza rozmowa będzie dotyczyła Santana. Ciepła woda działała naprawdę uspokajająco więc tylko stałam i polewałam nią sobie kark i twarz przez dobre 20 minut. Oczywiście zmoczyłam również włosy aby mieć pretekst dlaczego nie pojawiłam się wcześniej.
Po tym czasie wreszcie zeszłam na dół i poszłam do salonu. Czułam na sobie lodowaty wzrok Vinca i mordercze spojrzenie Dylana, które podążały za moją sylwetką i wypalały w niej dziurę. Za to ja z największą gracją i odwagą jaką jeszcze mi została przeszłam przed braćmi i zajęłam wolny fotel niedaleko nich.-Nareszczie księżniczka zaszczyciła nas swoją obecnością.-Powiedział prześmiewczo Dylan, ale w jego głosie było można wyczuć że jest wściekły.
-Kompałam się.- Odpowieciałam chłodno.
-Poszłaś zmyś z siebie wstyd dzisiejszego zajscia dziewczynko?
-Nie, wyobraź sobie że nie każdy kompie się raz w tygodniu jak ty.- Odpyskowałam posyłając Dylanowi zadziorny uśmiech.
-Dobrze koniec tego.-Warkną Vincen, skupiając na sobie spojrzenia całej naszej piątki.-Czy zechciałabyś wyjaśnić nam droga Hailie co znaczyły słowa Adriena Santana?
-Po co mam je wyjaśniać jak sam na własne uszy je słyszałeś.
-Bo chciałbym usłyszeć w jakich okolicznościach moją siostra groziła bronią jednemu z ludzi mojego wspólnika.
-Skoro to on o tym wspomniał to niech on łaskawie tłumaczy się za swojego człowieka, chyba skoro mu groziłam to nie bez powodu, prawda?
-I ja właśnie droga Hailie chciałbym poznać ten powód, jeśli nie powiesz po dobroci to dostaniesz zakaz opuszczania terenu rezydencji. Chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy co by się stało jakbyś zabiła tego człowieka, za samo grożenie mu miałabyś sporo kłopotów. Ciesz się że Santan dał Ci wtedy spokój, a uwież mi że wykorzystał by fakt iż myśleliśmy że nie żyjesz i nikt nawet by o tym nie wiedział. Aż tak trudno ci to pojąć?!- Gdy Vincent skończył nastała krępująca cisza.
-Nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać.-Powiedziałam i natychmiast podniosłam się z fotela i skierowałam do drzwi prowadzących do garażu. Z chaczyka wzięłam kluczyki do samochodu i odpaliłam silnik, widziałam Willa i Dylana wbiegającego do garażu, ale nie zwróciłam na to uwagi i poprostu opuściłam garaż, a następnie teren rezydencji. Wcisnęłam pedał gazu praktycznie w samą podłogę, nie obchodziło mnie to czy coś mi się stanie chciałam poprostu spokoju. Po chwili przypomniałam sobie że w samochodzie mam przecież nadajnik więc jadąc tak przez chwilę w telefon wyszukałam adres najbliższej wypożyczalni aut. Zostawiłam samochód kilometr od wypożyczalni, a resztę drogi pokonałam pieszo. Gdy tam dotarłam wzięłam pierwsze lepsze auto i zapłaciłam. Jak poprzednim razem wcisnęłam gaz w podłogę i odjechałam, w telefonie wyłączyłam lokalizację gdyby może jakimś cudem Vince miał w moim telefonie jakiś lokalizator.
CZYTASZ
•Rodzina Monet dotrzeć do prawdy• cz.2
JugendliteraturJest to kontynuacja mojej pierwszej historii ,,•Rodzina Monet nowa historia•". Hailie po odzyskaniu braci nadal chce rozwiązać sprawę, która nie daje jej spokoju. A więc co tak naprawdę stało się 6 lat temu w rezydencji? •Fragment• -Znowu się spot...