Rozdział V - Stare mury

783 28 2
                                    

•Stare mury•

Tego dnia miałam zostać wypisana ze szpitala i wrócić do domu razem z braćmi. Wstałam bardzo wcześnie bo aż o 7.30 i od razu zaczęłam się pakować. Tony, Dylan i Shane nadal spali, jak widać stare nawyki pozostały. Spali tak uroczo we trójkę że nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem im zdjęcia, wszyscy razem leżeli na materacu na podłodze obok mojego łóżka. Cieszyłam się że zostali na noc, pewnie gdyby nie oni to Leo by mi towarzyszył. Gdy tylko o nim pomyślałam sięgnęłam po telefon i wysłałam wiadomość że dziś mnie wypisują. Chwilę po tym do sali wszedł Damian, który wręczył mi wypis i zapytał o samopoczucie. Nasza rozmowa trwała naprawdę krótko z uwagi na ilość pacjentów, którzy dziś byli w szpitalu. Mówić szczerze to bardzo chciałam pomóc, niestety rana na brzuch musiała się zagoić, więc nawet jeśli bym została to i tak bym się nie przydała.
Gdy Damian wyszedł, drzwi za nim kłapnęły co spowodowało nagłe przebudzenie świętej trójcy. Jak na zawołanie wszyscy się poderwali, z zdezorientowanymi minami rozejrzeli się po pokoju.

-Jak spałaś dziewczynko?- Zapytał Dylan przeciągając się i głośno ziewając.

-Dobrze.-Odpowiedziałam.- Dostałam już wypis, więc jak się ogarniecie to możemy jechać.

-Spoko.- Powiedział Tony rzucając się na moje łóżko.- Daj mi jeszcze 5 min.-Oznajmił wciskając twarz w poduszkę.

Na widok rozwalonego do granic możliwości brata tylko westchnęłam, nic się nie zmieniło. W czasie gdy Tony dosypiał dopakowałam jeszcze kilka rzeczy, Dylan poszedł do łazienki, a Shane skombinować coś do jedzenia na drogę.
Wyjście ze szpitala i przejście do samochodu poszło nam bez problemu, ale na widok samochodu wytrzeszczyłam oczy i stanęłam jak wryta. Moi bracia podjechali moim złotym Porshe, które dostałam na szesnaste urodziny.

-Wczoraj w środku nocy Will nim przyjechał i zostawił nam kluczyki.- Oznajmił Shane, który wziął sobie za cel targanie mojej torebki i walizki aby mnie odciążyć.

-Wiem że chcesz poprowadzić Hailie.-Szepną mi do ucha Tony, który czaił się za mną jak cień więc na dźwięk jego głosu aż podskoczyłam.
Nagle Tony wepchną mi kluczyki do ręki, od razu skierowałam się na miejsce kierowcy, bez problemu odpaliłam samochód i ruszyliśmy do domu. Mimo tylu lat drogę do domu mogłam przejechał z zawiązanymi oczami, parę razy Dylan upomniał mnie żebym zwolniła bo ledwo co wyjechaliśmy ze szpitala. Nic nie poradzę że bardzo chciałam być już na miejscu.
Gdy zajechaliśmy już pod samą bramę rezydencji cieszyłam się jak dziecko. Wróciłam do domu, nareszcie. Jeśli mam być szczera to wszystko wyglądało tak jak zapamiętałam, po przekroczeniu bramy wjechałam do garażu i zgasiłam silnik. Wszyscy wysiedliśmy z auta i tym razem to Dylan robił za wielbłąda targając moje rzeczy do środka. Wnętrze domu wyglądało identycznie jak 6 lat temu, no może oprócz nowej szyby w salonie. Gdy skończyłam się rozglądać po domu zobaczyłam Will'a i Vincenta schodzących ze schodów. Will na mój widok od razu się uśmiechną i zaczął iść w moim kierunku tak jak i ja.

-Witaj w domu Malutka, dobrze że już jesteście, za chwilę będzie śniadanie.-Oznajmił przytulając mnie i całując w czubek głowy.-Dylan zaniesie twoje rzeczy do pokoju, w garderobie czeka na ciebie kilka sukienek na dzisiejsze wyjście, mam z Vince'm nadzieję że ci się spodobają.

-Oh, nie trzeba było, naprawdę.

-Oczywiście że trzeba było droga Hailie, po śniadaniu liczę że nam się pokażesz w nich.- Powiedział Vincent posyłając mi jeden z jego uśmiechów i kierując się do kuchni.

Po śniadaniu, które spędziliśmy w rodzinnej atmosferze przyszedł czas na mały pokaz mody w moim wykonaniu.

•Rodzina Monet dotrzeć do prawdy• cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz