Rozdział IV - Dalsza opowieść

787 25 5
                                    

•Dalsza opowieść•

-No więc po tym jak wyszłam z samochodu poszłam do kierowcy, był nim Ryder, ale był nieprzytomny. Zabrałam mu broń, pieniądze, telefon i kilka innych rzeczy. Na lokalizacji w telefonie zobaczyłam że jestem w Hiszpanii na samym środku drogi w lesie. Doszłam do jakiegoś miasteczka i tam poprosiłam o pomoc, tam wynajęłam mieszkanie i kupiłam kilka potrzebnych rzeczy. Poszłam do pracy jako kelnerka pracowałam po 12 godzin aż w końcu uzbierałam na czesne na studia. W sumie to chyba tyle.

-Dlaczego nie zadzwoniłaś Hailie?- Zapytał Will nadal obejmując mnie ramieniem.

-Jak wyprowadzali mnie z domu usłyszałam masę strzałów, potem jak wrzucali mnie do samochodu to przyszedł jakiś facet poplamiony krwią i powiedział że robota wykonana. Myślałam że chodziło o zabicie was dlatego nie dzwoniłam.-Westchnęłam na samą myśl co by się stało jakby jednak do tego doszło.

-My myśleliśmy że to tobie coś się stało, na podłodze była krew.- Odezwał się Vincent siedząc na przeciwko mojego łóżka.- Powiesz nam jeszcze jak znalazłaś się w Pensylwanii?

-Po studiach pracowałam w szpitalu, w Barcelonie. Skończyłam operacje i do szpitala przyszło dwóch facetów, pytali o mnie. Potem została mi zaproponowana posada w szpitalu Pensylwanii, a i jednym z tych facetów okazał się Leo.

-Ten rycerzyk co za tobą latał?- Burkną Tony.

-Tak, ten.-Syknęłam.-On jest naprawdę miły, mieszkałam u niego przez prawie dwa tygodnie.

-Teraz już nie będziesz musiała bo wracasz z nami, do domu.- Oznajmił z uśmiechem Shane.- Jutro rano wychodzisz, naszą trójkę wypuszczają dziś wieczorem więc jeśli chcesz możemy noc spędzić z tobą.

-No, obejrzymy coś mała Hailie. Jak za dawnych lat.- Dodał Dylan.

-Dylan ona ma już czekaj...24 lata.-Parskną Tony.- Nie sadzisz że nie jest już taka mała?

-Mi to nie przeszkadza.- Szepnęłam bawiąc się palcami.- Tęskniłam za tym i to nawet bardzo.

-Ona zawsze będzie dla nas małą dziewczynką- Zaśmiał się Shane.

-I nigdy to się nie zmieni Malutka. - Powiedział Will mocniej mnie do siebie przyciskając.

Wieczór spędziliśmy na rozmowach o tym co jest teraz, obgadaliśmy również jutrzejszy dzień i to do jakiej restauracji pójdziemy. Oczywiście najwięcej do gadania mieli bliźniacy, którzy cały czas się kłócili gdzie lepiej pójść. Ja wolałam się nie wtrącać w ich dyskusję bo było mi to obojętne, chciałam tylko spędzić czas z braćmi, za którymi tak bardzo tęskniłam.
Koło godziny 20, Will i Vince musieli wracać do domu dokończyć pracę nad jakimiś papierami za to święta trójca została ze mną na noc. Oglądaliśmy film, który wybrał Dylan. Może i nie był on w moim guście, ale i tak ceniłam teraz każdą chwilę z nimi. Chłopacy zasnęli o wiele wcześniej, mnie natomiast męczyła pewna sprawa, którą zamierzałam poruszyć od razu gdy będziemy wszyscy razem.

•Rodzina Monet dotrzeć do prawdy• cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz