Rozdział 15 ✨ Jeśli będzie trzeba, to wypowiemy im wojnę

844 23 39
                                    


Ethan

Krzyki w pokoju ustały, a ojciec wyszedł z domu zatrzaskując za sobą drzwi. Wyszedłem w końcu z szafy, w której zamknąłem się, jak tylko potwór znalazł się na piętrze. Udałem się do pokoju, z którego jeszcze chwile temu było słychać odgłosy awantury. Uchyliłem drzwi i wślizgnąłem się do środka. Mama siedziała na podłodze obrócona plecami do drzwi. Zbliżyłem się do niej i dotknąłem jej ramienia. Kobieta od razu się odwróciła, a ja zesztywniałem. Jej twarz była posiniaczona, a jej błękitne oczy świeciły od łez. Z rozciętej wargi kapała krew, plamiąc jej białą koszulę. Błądziłem wzrokiem po jej twarzy, czując coraz mocniejsze ukłucia w sercu. Spojrzałem na szyję, na której miała odbite czerwone ślady od duszących ją rąk. Zerknąłem jeszcze niżej i wtedy zobaczyłem coś, co do dzisiaj nawiedza mnie w snach.

Jej nadgarstki.

Dwie poprzeczne głębokie linie.

Krew.

Srebrna żyletka.

***

Potrząsnąłem głową, żeby odgonić od siebie to wspomnienie.

Czemu akurat teraz mi się to przypomniało?

Czy to dlatego, że patrzyłem właśnie na zabandażowaną rękę Chloe?

Zrobiła sobie krzywdę. Zadała sobie ból, tak samo jak moja matka kilka lat temu. Wtedy tylko patrzyłem i nie mogłem się ruszyć. Chciałem zabrać od niej ten cały ból, który ją do tego popchnął. Tak samo jak powinienem był go zabrać od mamy.

Jeśli trzeba, to będę twoją jebaną ścianą, na której będziesz mogła się wyładować.

- Bardzo boli? - Zapytałem, próbując przerwać niezręczną ciszę i monolog, który prowadziłem w głowie.

- A jak myślisz? - Odbiła w moją stronę.

Zmarszczyłem brwi dając jej do zrozumienia, że jej odpowiedź  mnie nie usatysfakcjonowała.

- Nie jest tak źle - westchnęła. - Do wesela się zagoi. - Posłała mi ciepły uśmiech, a ja poczułem jak lodowy mur wokół moje serca topnieje.

Nie zasługiwałem na ten uśmiech.

- Jeśli masz na myśli nasze wesele, to raczej się nie doczekasz. - Rzuciłem z kpiną.

Wielki powrót Ethana dupka.

Witaj stary, wiedziałem, że nadal tam jesteś.  

- Jeśli chciałeś być zabawny, to muszę cię rozczarować. Byłeś żałosny. - Wyrwała swoją dłoń, którą nadal trzymałem. 

Dziewczyna wstała i bez słowa wyszła z gabinetu, jakbym był powietrzem. Jebanym powietrzem.

A czego ty się niby spodziewałeś? Warknął głos w mojej głowie.

Dobre pytanie.

Jak burza przeszedłem przez parking taranując osoby stojące mi na drodze. Słyszałem w swoim kierunku obelgi, które wpadały mi jednym uchem, a wypadały drugim. Wsiadałem do samochodu i odjechałem z piskiem opon. Jechałem w ciszy, gdy nagle usłyszałem znajome wibrowanie na siedzeniu obok. Sięgnąłem po telefon i przeczytałem wiadomość.

BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz