Rozdział 4 ✨ Zmierzmy się z chaosem

1.1K 27 57
                                    

Chloe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chloe

Siedziałam skulona na niewygodnym krześle, wywiercając wzrokiem dziurę w ścianie. Jeszcze kilka godzin i przebiję ją na wylot. Czekam. Tak długo czekam, aż ktoś w końcu przyjdzie i powie mi, że nic jej nie jest, że po prostu spała. Nikt nie przychodził, a ja traciłam cierpliwość. To nie było ani trochę zabawne. Przecież widziałam, jak zamyka oczy i zasypia.

Była ciepła.

Jej klatka piersiowa się unosiła.

Jej twarz była łagodna.

Upadłam na kolana i schowałam głowę w dłoniach. Z mojego gardła wydobył się krzyk.

Ona była zimna.

Nie oddychała.

Jej twarz była kamienna.

Ona wcale nie zasnęła. Ona odeszła.

Zerwałam się gwałtownie cała zlana potem. Miewałam podobne sny, ale jeszcze nigdy nie były tak wyraźne.

Czy to się kiedyś skończy?

Potarłam twarz dłońmi, uderzając się kilka razy. Potrzebowałam poczuć fizyczny ból, a piekące policzki na chwilę odwróciły uwagę od tego co działo się w mojej głowie. Dzisiaj pierwszy dzień szkoły, a ja nie mogę sobie pozwolić na to, żeby się poddać i zakopać w łóżku. Eliot mnie potrzebował. Mnie i mojego wsparcia. Dla nas obojga będzie to trudny rok, ale musimy to przetrwać. Jak tylko skończę liceum to znajdę pracę, a potem wyjedziemy stąd, zostawiając za sobą wszystko co ciągnie nas na dno. Potrzebujemy nowego startu, zmiany otoczenia i zrobię wszystko, abyśmy mogli skorzystać z tej szansy.

Wstałam z łóżka i chwyciłam za białą koszulę i czarną plisowaną spódniczkę przed kolana, które wczoraj wyprasowałam i przewiesiłam, przez oparcie krzesła. Dobrałam do tego zestawu czarne podkolanówki i lekko znoszone w tym samym kolorze Converse.

Były prezentem od mojej mamy. Pamiętam jak pewnego dnia wróciłam do domu zapłakana, ponieważ większość dziewczynek w klasie chwaliło się nowymi trampkami. Teraz jak o tym pomyślę, to podążanie za trendami i większością, nie ma dla najmniejszego sensu, ale wtedy było dla mnie szansą na przynależenie do jakiejś grupy. Smutne jest to, że definiują nas rzeczy, jak markowe buty, ubrania czy telefony. Dziecko jednak, nie potrzebuje widzieć w tym sensu albo bezsensu, ono nie chce być odrzucone. Po moich długich błaganiach, mama w końcu wpakowała mnie do samochodu i zabrała na zakupy. Te czarne trampki były na tamten moment dla mnie niczym najdroższy skarb i jakbym mogła to zrobiłabym im ołtarz i co noc się do nich modliła. Nie zapomnę wzroku koleżanek, kiedy z podniesioną głową weszłam do klasy prezentując nowy zakup. Od razu stałam się super i cool, a na tamtą chwilę tylko tego potrzebowałam.

Teraz nie byłam ani super ani cool, byłam nijaka.

Przyjrzałam się szybko swojemu odbiciu w lustrze. Wyglądałam całkiem dobrze, ignorując moje lekkie zasinienia pod oczami od niewyspania. Moje długie blond włosy, które przez słońce nabrały refleksów związałam w wysoki kucyk, dodatkowo przewiązując go czarną aksamitną wstążką.

BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz