EthanZaparkowałem samochód przy drodze i ruszyłem w kierunku domu Michaela. Była to dość ciasna okolica. Domy ustawione były jeden obok drugiego, co fundowało uczucie klaustrofobii i zero prywatności. Nawet jakby mi ktoś zapłacił, to niedałbym się zamknąć w takiej hermetycznej społeczności. Każdy dom wyglądał niemal identycznie, a równo przycięte żywopłoty powodowały u mnie skręt jelit.
Czy jedyną rozrywką tej okolicy było strzyżenie jebanej trawy i iglaków?
Zbliżyłem się do budynku, który oczywiście nie różnił się od pozostałych. Już na trawniku dało się usłyszeć basy uciekające z domu.
Daje im góra trzy godziny zanim sąsiedzi wezwą policję z powodu zakłócania ciszy.
Kto do cholery robi imprezę w takim miejscu i do tego zaprasza ponad połowę szkoły?
Wyminąłem kilku lekko wstawionych chłopaków z młodszego rocznika, którzy za godzinę będą zaznajamiać się z trawnikiem lub asfaltem wyznając mu miłość oraz kilka dziewczyn, które sądząc po ich ubiorze, chyba pomyliły lokale. Starałem się skupić na celu jakim było wyluzowanie się, napicie, zjaranie i może zaliczenie, ignorując bandę dzieciaków spuszczonych ze smyczy. Oni nie dodają jeszcze dwa do dwóch i nie wiedzą, że jak zmieszają piwo z wódką, to na własnym przykładzie dowiedzą się co w teorii oznacza powiedzenie rzygać tęczą.
Wszedłem do środka, choć głośna muzyka stawiała w progu opór. Sprawnie przedarłem się przez tłum i znalazłem się na końcu domu, gdzie ustawione były stoliki robiące za bar. Rozsiadłem się na skórzanej kanapie ustawionej pod ścianą. Wyglądała na drogą. Szkoda, że ten piękny mebel zostanie dzisiejszej nocy zbezczeszczony prze jakąś parę uprawiającą seks, lub czyjeś wymiociny.
Moja ręka powędrowała po butelkę piwa. Pozbyłem się kapsla i przyłożyłem szkło do ust. Wychyliłem dwa łyki i poczułem jak gorycz spływa po moim gardle. Było ciepłe, ale lepsze takie niż żadne. Rozejrzałem się po ciemnym pokoju, który przecinały wiązki kolorowego migoczącego światła. Liam stał przy drugim stoliku w towarzystwie Sarah, której sukienka była w kolorze oczojebnego różu i nie dało się jej nie zauważyć.
Czy ona też tu była?
Blondyn spojrzał w moją stronę i skinął głową, a następnie pochylił się do jakiejś brunetki i szepnął jej coś na ucho. Oczy dziewczyny powędrowały w moim kierunku i nawet nie musiałem zgadywać co powiedział jej Liam. Kobieta z pewnością siebie zaczęła zmierzać w moim kierunku, a ja skanowałem wzrokiem każdy kawałek jej ciała. Była niczego sobie. Miała wszystko na swoim miejscu, trochę za mocny makijaż i sukienkę ledwo zakrywającą tyłek.
- My się chyba jeszcze nie znamy - przesunęła ręką po moim ramieniu. - Jestem Emilly.
Szczerze, to gówno mnie obchodzi jak masz na imię i tak nie zapamiętam.
- Ethan. - Rzuciłem i ponownie zmierzyłem ją wzrokiem, na co ona flirciarsko oblizała i przygryzła dolną wargę.
Na pierwszy rzut oka było widać po co tu przyszła, a ja zamierzałem jej to dać.
Trochę fizyczności nikomu jeszcze nie zaszkodziło, za to zabawa w uczucia to jedynie strata czasu. Szarpnąłem dziewczynę za nadgarstek i posadziłem sobie na kolanach. Brunetka pisnęła i poprawiła się na moich udach, dociskając trochę mocnej miejsce, które zaczynało budzić się do życia. Zjechałem dłońmi na jej jędrne pośladki i zacisnąłem na nich palce, a następnie przywarłem do niej ustami. Nasz języki miażdżyły się wzajemnie i walczyły o dominację. Namiętny pocałunek nie trwał długo, ale na tyle długo, żeby mój mózg na chwilę się wyłączył. Odsunąłem od siebie ciężko sapiącą dziewczynę, która nie wydała się być z tego zbytnio zadowolona.
CZYTASZ
Brave
RomanceSeria OCEAN EYES BRAVE #1 W TRAKCIE BROKEN #2 HEALED #3 „Złe rzeczy są jak fale. Zawsze będą nam się przytrafiać i nikt nic na to nie poradzi. To część życia, tak samo jak fale są częścią oceanu. Jeśli stoisz na brzegu, nigdy nie wiesz, kiedy nadp...