Rozdział 12 ✨ Dzisiaj zobaczyłeś prawdziwą Chloe

783 21 31
                                    

Utwór zamieszczony na górze, do puszczenia w odpowiednim momencie rozdziału. Będziecie wiedzieć kiedy c: Przyjemnej lektury!

Chloe

Siedziałam wciśnięta w krzesło, a moje ciało było spięte. Czułam, że Ethan mi się przygląda. Był w szoku, że go dotknęłam i przeprosiłam.

Z resztą sama w nim byłam.

Zazwyczaj nie wyładowywałam się na innych ludzkich tylko na sobie, lecz dzisiaj na chwilę straciłam kontrolę. Czułam się winna. Chłopak chciał tylko porozmawiać, a ja postanowiłam obwinić go za całe zło ostatnich dni.

Widząc trzęsącego się Ethana, coś we mnie pękło. Zobaczyłam w nim przerażonego i zagubionego chłopca, który obawia się kary. Był świadkiem okropieństw, których dopuszczał się jego ojciec, a może nawet których sam doświadczył. To był odruch, cholerny impuls, aby go dotknąć i uspokoić. Eliot często miewał podobne stany, a ja zadziałałam instynktownie. Wiedziałam, że w takich momentach, trzeba odwrócić uwagę drugiej osoby i spróbować ją uspokoić. Zapewnić, że nie jest sama.

Miałam dobre, choć poranione serce, a on nie zasługiwał na to, żeby się na nim wyżywać.

Nawet jeśli czasami był dupkiem.

Wiedziałam, że gdzieś tam w środku skrywał wiele emocji, które bardzo dobrze maskował, a na zewnątrz wychodziły jedynie te, których nie był w stanie kontrolować.

Zastanawiałam się, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni.

Ethan się uspokoił, ale nie odezwał się już ani słowem. Oboje skupiliśmy się na tablicy i nauczycielu, który zamaszystymi ruchami próbował nam pokazać, jak działa cyrkulacja powietrza. Za cholerę mnie to nie interesowało. Do końca lekcji, z nudów, liczyłam kratki na koszuli profesora, ale przy pięćdziesiątej się zgubiłam, ponieważ zaczęły mi się zlewać.

Byłam zmęczona. Psychicznie i fizycznie.

Dzwonek przerwał moją głęboką kontemplację. Każde z nas zebrało swoje rzeczy i ruszyło w swoją stronę. Bez spojrzeń, bez słów, bez jakiegokolwiek kontaktu. Wyciągnęłam pozostałe książki z szafki, a następnie wyszłam na parking, szukając wzrokiem Sarah. Dziewczyna stała przy samochodzie Liama i głośno się śmiała, zapewne z jego kolejnego błyskotliwego żartu. Po chwili wsiadła z nim do samochodu. Odjechali, a ja odprowadziłam ich wzrokiem. Zrobiło mi się przykro. Blondynka przez ostanie dni traktowałam mnie jak powietrze. Odniosłam wrażenie, że się zmieniła.

Ze spuszczoną głową skierowałam się w stronę przystanku.Usiadłam na ławce, która pozbawiona była dwóch desek i prawdopodobnie pozostanie wybrakowana do końca swoich dni. Założyłam słuchawki i puściłam Awkward Motion, czekając cierpliwie na autobus. Nie minęło dziesięć minut, kiedy jakiś samochód zatrzymał się z piskiem, sprawiając, że podskoczyłam na ławce i upuściłam telefon, który trzymałam w rękach. Schyliłam się po niego i otrzepałam z piasku, a następnie podniosłam wzrok w kierunku pojazdu.

To znowu był on.

Ethan siedział w czarnym samochodzie, w okularach przeciwsłonecznych na nosie i patrzył w moją stronę przez uchyloną szybę.

Pomijając fakt, że chłopak zwalał z nóg, to nie mogłam pozbyć się wrażenia, że mnie śledził.

- Wskakuj, autobusy w tym mieście to żart. - Rzucił.

BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz