Rozdział 24 ✨ Czy jesteś tą, którą wpuszczę do swojego serca?

283 15 0
                                    


Ethan

Przez moje ciało przepływała fala emocji, wymieszana z obawami i jakąś dziwną frustracją. Choć niebo było dzisiaj spokojne i zasłonięte jedynie kilkoma chmurami, to ja przysięgam, że słyszałem grzmoty i czułem porywisty wiatr.

- Uspokoiłeś się już? - Padło pytanie, podczas gdy ja nadal rzucałem kurwami w pustą przestrzeń. Złość buzowała w moich żyłach i chciała rozerwać mnie na pół. Ten blondwłosy kretyn wiedział jak wyprowadzić mnie z równowagi. Nie widziałem go już kilka dobrych lat i nie żebym na to narzekał, bo im mniej oglądałem jego głupią gębę tym lepiej, ale w tym momencie chciałem ją zobaczyć i z uśmiechem na twarzy przestawić mu nos.

- Słyszysz co do ciebie mówię? - Tori ponowiła zirytowanym tonem. Z tego wszystkiego zapomniałem, że nadal tu jest. Spojrzałem na dziewczynę opierającą się o ścianę. Nie mogłem nic na to poradzić, że na nią też byłem wściekły.

- Tak słyszę. - Wysyczałem wyrównując oddech i rozmasowując pulsujące skronie.

Kuzynka nadal mi się przyglądała, wypalając wzrokiem dziurę w mojej czaszce.

- Chcesz wiedzieć co myślę? - Skrzyżowała ramiona na piersi.

- Nie. - Odparłem niemiło i schowałem ręce do kieszeni spodni, bo już żnie wiedział co z nimi zrobić. Musiałem je uwięzić, żeby znowu nie uderzyć w ścianę.

- I tak ci powiem.

Prychnąłem pod nosem, nie sposób było się jej pozbyć. Od dziecka taka była, wścibska i uparta. Patrząc teraz na nią, niewiele się zmieniło, oprócz tego, że była wyższa o kilkanaście centymetrów i bardziej umięśniona, za sprawą treningów. W oczach nadal miała zadziorną siedmiolatkę, która w podstawówce dawała popalić wszystkim chłopcom, który odważyli się pociągnąć ją za warkocz. Zazwyczaj już na następnej przerwie, ledwo łapali oddech podtapiani w szkolnej toalecie. Od zawsze sprawiała problemy, ale umiała też walczyć o siebie i nie potrzebowała ochroniarza chodzącego za nią krok w krok jak cień.

-To przez nią, mam racje? Martwisz się o nią i masz to wypisane na twarzy.

Nienawidziłem, kiedy ktoś mnie analizował i wyciągał błędne wnioski, jednak w tym przypadku Tori miała po części racje. Czułem, że to wszystko było moją winą, to ja naraziłem Chloe na niebezpieczeństwo. Gdybym tylko od początku trzymał się od niej z daleka, unikał jej, potraktował ją,  jak każdego innego człowieka na tej planecie, który był mi obojętny, wszystko wyglądałoby inaczej, ale nie potrafiłem. Odczuwałem silną potrzebę posiadania jej w zasięgu wzroku, kiedy z niego znikała, czułem dziwny niepokój, który towarzyszył mi do momentu, aż ponownie ją ujrzałem. Nie byłem słaby, nie okazywałem słabości, ale ona sprawiała, że rozsypywałem się na samą myśl, że mogłoby się jej coś stać.

Tori patrzyła na mnie wyczekującym wzrokiem.

- Nie masz racji. - Skłamałem i zacząłem zmierzać w kierunku parkingu. Nie oddaliliśmy się zbytnio od szkoły, co nie było najmądrzejsze z mojej strony, każdy mógł nas zobaczyć i usłyszeć. Stanowiliśmy idealny cel.

- Oj no poczekaj! - Złapała mnie za łokieć i szarpnęła.

- Czego chcesz? - Zatrzymałem się i zmierzyłem ją wzrokiem.

- Chociaż teraz wyglądasz jak wściekły potwór z bagien, przez którego dzieci moczą łóżka, to zmieniasz się Ethanie.

Prychnąłem na jej beznadziejne porównanie.

- Tylko nie spieprz tego - popatrzyła na mnie, a między jej brwiami pojawiła się zmarszczka - lubię Chloe i pierwsza skopię ci jaja, jeśli cokolwiek jej zrobisz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz