Rozdział 10 ✨ Wszelkie pokłady uprzejmości zniknęły

888 22 23
                                    

Chloe

Rano przywitał mnie lekki ból głowy. To niemożliwe, żebym miała kaca po jednym łyku drinka. Przypomniałam sobie jednak zaduch, głośną muzykę i ścisk, które mogły wywołać taką reakcję w moim organizmie. Muszę się porządnie nawodnić i przede wszystkim coś zjeść, ponieważ moim ostatnim posiłkiem był wczorajszy lunch. Otworzyłam oczy aby spojrzeć na miejsce obok mnie, ale Eliota już nie było. Powędrowałam ręką po telefon aby sprawdzić godzinę. Zmarszczyłam brwi, kiedy zobaczyłam sześć nieodebranych połączeń i cztery wiadomości od Sarah, oraz jedną wiadomość od nieznanego numeru. Przejrzałam szybko wiadomości od przyjaciółki. Tak jak myślałam, była wkurzona i czekała mnie dzisiaj pogadanka, o tym, że uciekłam z imprezy i nie raczyłam jej poinformowałam. Następnie kliknęłam na wiadomość od nieznanego numeru, którą musiałam przeczytać kilka razy, przesz szok jaki we mnie wywołała.

Od Nieznany numer:
Jestem ciekawy jak zapiszesz mój numer. Następnym razem pozwolę Ci wybrać las :)

Po odczytaniu drugiej części wiadomości, od razu wiedziałam kto kryje się pod tym numerem.

Ale kiedy i jak go zdobył?

No tak, przecież wrócił po mój telefon.

Poczekaj, jak on złamał kod?

Raczej Face ID nie wzięło go za Chloe Watts.

On naprawdę musiał mnie obserwować i widzieć jak wpisuję kod. Cholerne Face ID nie rozpoznaje czasem mojej twarzy i ostatnio w czasie przerwy wpisywałam go kilkukrotnie.

Spojrzałam ponownie na wiadomość. Z uśmiechem na twarzy zapisałam go jako „Chory stalker". Biorąc pod uwagę, jego nagłe pojawianie się w miejscach w których byłam, śmiem przypuszczać, że to mogło leżeć niedaleko od prawdy. Zgaduje, że zapisał mnie jako „Złodziejka", więc nie mogłam być gorsza.

Zablokowałam telefon i wstałam z łóżka, ignorując tępe kłucie w skroniach. Przyszykowałam zestaw do szkoły, który składał się z plisowanej spódniczki przed kolano i czarnej bluzy z kapturem. Odświeżyłam się, nałożyłam lekki makijaż przykrywający moje sińce pod oczami, które i tak nadal były widoczne. Nie miałam siły z nimi walczyć. Podkreśliłam tuszem rzęsy, a na usta nałożyłam błyszczyk. Włosy zaplotłam w luźny warkocz i nie byłabym sobą, gdybym nie powyciągała z niego kilu kosmyków. Nadało to fryzurze trochę życia, bo mi zdecydowanie go brakowało. Ludzie wyssali ze mnie wczoraj energię życiową i dzisiaj z chęcią zniknęłaby, na cały dzień z książka w bibliotekę. Na samo wspomnienie zatęskniłam o tych letnich dniach, które spędzałam w ciszy z tomem poezji.

Zbiegając po schodach poczułam lekki zapach spalenizny. Wpadłam do kuchni, żeby ocenić co tym razem spalił mój brat i przede wszystkim, czy nic mu się nie stało. Odetchnęłam z ulgą widząc Eliota w całym kawałku,  jedzącego tosty o wątpliwym kolorze, z których spływało masło orzechowe, którego sobie nie żałował.

- O cześć Chloe - odwrócił się w moją stronę. - Zrobiłem śniadanie.

Spojrzałam na stół i zobaczyłam drugi talerz z równie „zarumienionymi" tostami posmarowanymi obficie masłem i dżemem. Uśmiechnęłam się pod nosem. To miłe czucie, kiedy ktoś coś dla ciebie zrobi. Przestałam nawet myśleć o tym, że Eliot mógł przez przypadek spalić cały dom. Eli był takim małym promyczkiem w tej całej ciemności, która mnie otaczała. Sprawiał, że nie musiałam tego robić, bo czułam się dla niego ważna, a takie gesty tylko utwierdzały mnie w tym przekonaniu.

BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz