Rozdział 7

5 0 0
                                    

łaśnie w tym momencie się obudziłam.

Gdy się ocknęłam, czułam się wypoczęta i...

- Ach, całe szczęście! - wyrwało mi się z ust.

Możliwe, że śnił mi się okropny koszmar, lecz na szczęście już się skończył. W końcu wyrwałam się z tego nieprzyjemnego snu... A może nie.

Miałam wrażenie, że miejsce, w którym się znajdowałam, również było częścią koszmaru. Jeśli nim nie było, to z jakiego powodu tak wyglądało?

Ściany, sufit, podłoga, wszystko było pokryte betonem. Nie widziałam żadnych drzwi ani okien.

Dlaczego byłam w takim dziwnym pokoju?

- Gdzie ja jestem...?

Przynajmniej jednego byłam pewna - ​​to nie mój pokój. Może i nie potrafiłam niczego zapamiętać, ale wiedziałam, że nigdy nie zamieszkałbym w tak upiornym miejscu bez dobrego powodu.

- Nie mówcie mi... że zostałam aresztowana...

Aresztowana... Moje słowa odbijały się od zimnego, szarego betonu. Wydawało mi się, że słyszę jak samotność krąży po pomieszczeniu.

Nigdzie nie widziałam wyjścia!

Szybko usiadłam - zdałam sobie sprawę, że spałam na łóżku. Wyglądało jak średniowieczne łoże z ładnym, różowym baldachimem, na jakim sypiały księżniczki. Nie pasowało do całkowicie pustego pokoju.

Kontrast między udekorowanym łóżkiem a minimalizmem tylko dodawał przerażającego charakteru pomieszczeniu. Ponadto brakowało różnych niezbędnych części wystroju, takich jak meble czy drzwi.

Ponieważ szybko skończyłam przyglądać się otoczeniu, samotność, o której wcześniej mówiłam, zaczęła mnie atakować. Miałam wrażenie, że mój strach i niepokój zamieniły się w czarną smołę, która ogranicza moje ruchy.

- Oooooooooooooooooooooooooooooooooooooch... - wymknął się z moich drżących ust jęk.

Pokój zaczął powoli się zniekształcać. W moich oczach pojawiły się łzy. Płacz jednak nie mógł mi pomóc w tej sytuacji. Był bezsensowny. Dałam z siebie wszystko, by powstrzymać łzy, lecz te zebrały się w kącikach moich oczu, po czym wylały się na policzki, witając się ze mną.

- Chwila, co?

Zamarłam z zaskoczenia, gdyż zdałam sobie sprawę, że przy ścianie stała pokojówka.

- Dzień dobry!

Głos był prawdziwy, więc i jego właścicielka nie była złudzeniem. Spojrzałam na nią, spotykając się wzrokiem z maską zakrywającą jej twarz. Nie byłam w stanie określić, jak naprawdę wyglądała.

Maska, o której wspomniałam, była upiorna i wyglądała jak głowa niedźwiedzia, wywołując we mnie złe przeczucie.

Jej prawa połowa przedstawiała białego, słodkiego misia.

Lewa ukazywała czarnego, okrutnego niedźwiedzia.

Lewa ukazywała czarnego, okrutnego niedźwiedzia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Danganronpa Zero Pl🇵🇱 Tom.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz