Rozdział 12

5 0 0
                                    

Hę? Pada?

Zauważyłam to, gdy przeszłam z tyłów ogrodu do centrum. Wyglądało na to, że w pewnym momencie się rozpadało. Deszcz nie był zbyt mocny, ale i tak słychać było odgłosy uderzań kropel o drzewa i ziemię.

To jednak nie mogło mnie powstrzymać. Czując chłód, skierowałam się w stronę ustawionych jeden obok drugiego budynków i zostawiłam ogród za sobą.

Nie widziałam po drodze wielu uczniów - być może kryli się przed deszczem albo siedzieli na zajęciach. Kilka osób biegło pod daszki, kilka innych szło spokojnie pod parasolami. Na pewno zarobiłam kilka dziwnych spojrzeń, biorąc pod uwagę, że pędziłam przed siebie bez żadnej ochrony.

Zwykle nie przejęłabym się czymś takim, lecz z jakiegoś powodu tym razem czułam się lekko zirytowana.

Drażniło mnie, że osoby stojące w suchych miejscach obserwowali mnie, jakby badali jakiś obrzęk.

Biegnąc dalej, powtarzałam sobie, że to nie ma ze mną nic wspólnego.

Gdy znalazłam się na placu centralnym, ujrzałam grupkę uczniów. Najprawdopodobniej wracali do akademika znajdującego się w południowej części placówki.

W dłoniach trzymali różnokolorowe parasole i chyba wesoło ze sobą rozmawiali.

Ja jedynie zerknęłam na nich, po czym zboczyłam z chodnika.

Do starego budynku szkolnego raczej nie prowadziła żadna droga, dlatego musiałam iść na wprost.

Trawa u moich stóp była mokra, a tu i tam pojawiały się kałuże.

Kiedy dotarłam do północnej części placówki, która była dość opustoszała, szybko zniknęłam z oczu przebywających tam osób.

Im dalej szłam, tym więcej widziałam pozbawionych trawy płatów ziemi, drzew również było coraz mniej. W końcu ziemia zaczęła wyglądać jak pustkowie.

Po pewnym czasie ujrzałam budowlę.

To był... Już wiedziałam.

Kiedy spojrzałam w górę, zaczęłam zwalniać.

To był stary budynek szkolny, dawne centrum całej placówki.

Z wyglądu nie sprawiał wrażenia opuszczonego, ale...

Już dawno tego nie robiłam, lecz otworzyłam swój notatnik.

Wyglądało na to, że ten budynek został opuszczony najpóźniej pół roku temu. Jeśli tak, wyjaśniało to, dlaczego wciąż wyglądał, jakby do niego niedawno uczęszczano.

Wysokie ogrodzenie otaczające szkołę zdawało się krzyczeć, że jest ona wyłączona z użytku. Nawet przyklejono do niego tabliczki z napisem „Planowana rozbiórka, NIE WCHODZIĆ".

Wyrównując oddech, powoli obeszłam ogrodzenie. Nie miałam wyjścia i musiałam się przez nie wspiąć, by dostać się do środka.

Wtedy znów poczułam pieczenie w głowie.

Wciąż nie przyzwyczaiłam się do niego, dlatego skrzywiłam się, a następnie naszła mnie pewna myśl.

Przypomniałam sobie, że słyszałam, że ten obszar patrolowali ochroniarze.

Pamiętałam o tym, choć nie zerknęłam do swojego notatnika. Tak mnie to zaskoczyło, że stanęłam jak wryta, a następnie ponownie mnie coś zaskoczyło.

Otoczyło mnie kilku ochroniarzy.

- Hę? Co?

W panice rozejrzałam się wokół. Nic nie mówili i nie ukazywali po sobie emocji, jakby byli pozbawionymi życia marionetkami. Po prostu patrzyli prosto na mnie.

- Ee... Ja nic takiego tu nie robię... Chwila, co?

Nie słuchając moich wymówek, ochroniarze rozdzielili się i rozeszli. Ignorując mnie, która była dość oczywistym intruzem, kontynuowali patrol i poszli sobie.

- Hę? Co? Yy...

Stałam tak w szoku, a potem spojrzałam na jedynego ochroniarza, który pozostał na miejscu.

Był zadziwiająco młody.

Twarz pod kaskiem musiała należeć do licealisty. Jego usta wygięły się na coś w rodzaju uśmiechu i wyciągnął lśniący przedmiot.

To był medal.

Był na nim wygrawerowany pluszowy miś.

Był w połowie biały i w połowie czarny; dość osobliwa maskotka.

Jeśli dobrze pamiętałam...

- Nazywa się... Monokuma...

Znowu. Myśl pojawiła się w mojej głowie, choć nie zajrzałam do swojego notatnika.

Zupełnie jakby czyjaś myśl została wepchnięta do mojej głowy. To było naprawdę dziwne uczucie.

Czym jest pamięć?

Ale to nie był czas na analizowanie siebie...

Nagle prawe ramię ochroniarza niespodziewanie wysunęło się w jedną stronę.

Wyglądało na to, że wskazywał coś prawą ręką.

Podążając wzrokiem we wskazanym kierunku, ujrzałam mały otwór, przez który można było się przeczołgać pod ogrodzeniem.

Ale dlaczego ochroniarz miałby mi coś takiego wskazać?

W chwili, gdy zwróciłam wzrok na ochroniarza, on już odchodził.

Nie do końca pewna dlaczego, z roztargnieniem wpatrywałam się w jego postać oddalającą się coraz bardziej, gdy nagle kolejna myśl pojawiła się w moim mózgu. Wyglądało na to, że przypomniałam sobie jeszcze jedną rzecz.

Ostatecznie wszyscy posuwają się zgodnie ze scenariuszem.

Nagle poczułam ogromny strach w jednym z zakątków głowy.

Ale wszystko będzie w porządku.

Desperacko wmawiałam to sama sobie.

Jeśli spotkam się z Yasuke, to wszystko będzie w porządku.

Wierzyłam w to.

Wierzyłam w Yasuke.

Wierzyłam w moje uczucia do Yasuke.

Wierzyłam w mój i Yaske świat.

Ta ślepa wiara rozwiała cały mój niepokój, dzięki czemu mogłam ponownie ruszyć do przodu pełna sił.

Danganronpa Zero Pl🇵🇱 Tom.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz