Rozdział 8

3 0 0
                                    

Zmieniłam kierunek i pobiegłam w drugą stronę korytarza, pomiędzy zamaskowanymi osobami. Nawet na mnie nie spojrzeli, gdy mijałam ich ławki - wciąż wpatrywali się w monitory.

Co ich tak wciągnęło?

Wiedziałam, że nie miało to ze mną nic wspólnego, ale ciekawość przezwyciężyła opanowanie i odwróciłam się w stronę jednego z ekranów.

- Hę?

Był całkowicie czarny. Każdy ekran był czarny jak smoła, na żadnym nie wyświetlał się ani jeden obraz.

- Niedługo... znowu się zacznie... - powiedziała monotonnie do mnie zamaskowana osoba. - Faza pierwsza przed chwilą się zakończyła... Faza druga się rozpocznie...

Wszystkie monitory zapaliły się, przerywając głosowi, który brzmiał, jakby należał do robota.

„Akademia Szczytu Nadziei przedstawia! Młodzi ludzie, którzy w teście sprawdzą prawdziwą siłę swojej «nadziei» na wygraną! Wszyscy udowodnili, że są bardziej utalentowani niż ktokolwiek inny! Dla «własnej nadziei» muszą zabić więcej osób niż inni! Ostateczny egzamin wzajemnego zabijania właśnie się rozpoczął! (Faza druga.)"

Migoczące napisy zajmowały cały ekran. Nawet lokalne stacje telewizyjne nie zrobiłyby czegoś takiego.

Co to było, do cholery?

To pytanie pojawiło się w mojej głowie, ale szybko z niej wyleciało. Obraz na ekranach zmienił się i wypełnił się czerwonym kolorem.

Miałam wrażenie, jakby każdy monitor został przykryty jasnoczerwonym celofanem. Przyjrzałam się uważniej i zobaczyłam, że coś się tam porusza. Wydało mi się, że był to człowiek.

Wszystkie ściany pokoju pomalowany były na szkarłat. Nie mogłam dostrzec wyraźnych konturów, lecz ciało pokryte czerwienią unosiło się z ziemi, wijąc się jak robak. Kamera uchwyciła to wszystko z lotu ptaka.

Na początku myślałam, że to jakiś rodzaj tańca lub dziwaczna sztuka, ale szybko zdałam sobie sprawę, że się myliłam.

Zaraz potem przewracająca się osoba przeszła na drugą stronę ekranu. Ubranie, które miała na sobie, było prawie całkowicie pokryte krwią. Mimo to rozpoznałam, że to mundurek Akademii Szczytu Nadziei. Jego właściciel ciągnął za sobą składane krzesło, a ktoś przed nim błagał na kolanach. Młodzieniec chwycił krzesło w obie dłonie i podniósł je. Kiedy uniósł je nad głowę, opuścił je w dół.

Nie mogłam pojąć, co się właśnie wydarzyło i dalej wpatrywałam się oszołomiona w monitor.

Krzesło było wznoszone i opuszczane wiele razy. Młodzieniec bez przerwy uderzał osobę klęczącą przed nią. Kąt kamery zmienił się i pokazał z bliska twarz chłopaka machającego krzesłem. Wydawał się coś w kółko krzyczeć.

- Ach, muszę... włączyć dźwięk...

Siedzące przede mną osoby podkręciły głośność swoich monitorów.

Usłyszałam krzyki. Głos chłopaka stawał się coraz głośniejszy, aż zmienił się w rozdzierający serce krzyk.

- J-Ja nie chcę umierać!

Oprócz udręczonych krzyków słyszałam inne dźwięki.

Chlupoty. Plaśnięcia.

Brzmiały trochę jak uderzanie o siebie jogurtu i chrząstki. Za każdym razem, gdy młodzieniec opuszczał krzesło, rozlegał się jakiś dźwięk.

- J-Ja! - Chlup. - Nie jestem zły! - Plask. - To nie moja wina. - Plusk. - D-Dlatego! - Chlup. - Nie jestem zły! - Plask... I w tym momencie krzesło pękło.

Danganronpa Zero Pl🇵🇱 Tom.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz