Rozdział 2

7 0 0
                                    

Budynek nauczycielski we wschodniej części Akademii Szczytu Nadziei.

Dwa zestawy kroków odbiły się echem na niepopularnym czwartym piętrze. Jedne należały do szkolnego lekarza, który prowadził. Drugie należały do superlicealnego neurologa, Yasuke Matsudy. Ukryta w cieniu twarz Yasuke była zabarwiona ponurą determinacją. Był boleśnie świadomy swojej koszuli - jak zwykle brudnej, ale starannie schowanej w spodniach i przykrytej kurtką. Czuł się nieswojo.

- Muszę powiedzieć, że naprawdę nas ratujesz.

Yasuke, który z determinacją patrzył na podłogę, podniósł głowę.

- Jego stan wykracza poza moją dziedzinę specjalizacji... Nie wiedziałem, jak go leczyć. To dobrze, że nam pomożesz.

Jego głos był pełen ulgi, ale Yasuke odpowiedział chłodno i otwarcie:

- Najlepszą rzeczą byłoby sprowadzenie eksperta. Ale ponieważ nie możecie tego zrobić, przyszliście do mnie... Czy to nie tak było?

- T-To... - Lekarz nie potrafił znaleźć słów. Yasuke nie widział jego miny, ale z łatwością mógł go sobie wyobrazić.

,,To trochę za dużo powiedziane."

Wziął głęboki oddech, by się uspokoić.

- W porządku. Nie zamierzam robić wymówek tylko dlatego, że jestem uczniem. Prawdę mówiąc mogę być bardziej pomocny niż jakikolwiek ekspert, którego moglibyście zdobyć.

- A-Ach tak? To świetnie.

Lekarz poczuł ulgę, ale Yasuke stawał się coraz bardziej poruszony. Próbując utrzymać kontrolę nad sobą, powtarzał w głowie te same zdania:

,,Cokolwiek się stanie, nie ma już odwrotu."

,,Muszę iść do przodu. Mam kogoś, kto potrzebuje mojej ochrony."

,,Nie, nie «iść do przodu» ... Być może «upadać» jest bardziej odpowiednie..."

Minęli róg, a atmosfera natychmiast się zmieniła. Korytarz za rogiem był nienaturalnie cichy, a temperatura powietrza wydawała się być niższa. Okna po jednej stronie były zasłonięte ciężkimi zasłonami. Po przeciwnej stronie znajdowało się wiele drzwi, z których każde miało zasłonięte okienka. Korytarz rozciągał się tak daleko, jak tylko Yasuke sięgał wzrokiem. Nigdy nie wyobrażał sobie, aby takie miejsce istniało w budynku nauczycielskim.

- Zazwyczaj te pokoje są puste - powiedział lekarz. Musiał być świadomy pytań w głowie Yasuke.

,,Innymi słowy, są to pokoje używane w sytuacjach awaryjnych."

Yasuke szedł w milczeniu, rozglądając się po korytarzu, kiedy lekarz nagle się zatrzymał.

- Jest tutaj. - Wskazał na jedne z drzwi. Nie miały żadnych znaków identyfikacyjnych, a Yasuke nie miał pojęcia, jak odróżnić je od innych. - Sprzęt, o który prosiłeś, jest już w środku... Czy na pewno chcesz wejść sam? Dyrektor poprosił mnie, abym ci towarzyszył, ale...

- Tak będzie lepiej - odpowiedział krótko Yasuke.

- Tak, tylko... - Lekarz wydawał się nieco zagubiony.

- Dyrektor szkoły i Komitet Wykonawczy udzielili mi pełnego autorytetu i zakładam, że obejmuje on podjęcie tej decyzji. Poza tym dwie osoby niekoniecznie są lepsze niż jedna. Może to nawet mieć negatywny wpływ na pacjenta. Proszę zostawić mnie samemu.

Wyraz twarzy lekarza pozostał ponury, ale w końcu poddał się i posłusznie pokiwał głową.

- W porządku. No to idź. - Lekarz odwrócił się i odszedł, wkrótce zniknął za rogiem. Po upewnieniu się, że sobie poszedł, Yasuke odwrócił się w stronę drzwi i otworzył je powoli.

Danganronpa Zero Pl🇵🇱 Tom.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz