17

23.9K 590 74
                                    

ISABELLA

Dlaczego on jest taki uparty? Prosiłam go przez dwadzieścia minut, by zmierzył sobie głupią gorączkę!

-Wypij to. - postawiłam mężczyźnie przy łóżku kubek z ciepłą herbatą.

-Niech ci będzie. - westchnął.

Uśmiechnęłam się na to, że bez żadnego zbędnego gadania zgodził się wypić przygotowany napój.

-Lepiej ci trochę? - położyłam dłoń na jego czole.

-Nie jestem dzieckiem, nie musisz się tak ze mną cackać. - prychnął.

-No i powróciły ustawienia fabryczne. - odsunęłam dłoń i wstałam z rogu jego łóżka.

Już chciałam wychodzić, ale zatrzymał mnie jego głos.

-Zostań. - nie ruszyłam się ani na krok.

-Zostań dzisiaj ze mną. - wychrypiał. -Na noc. - dopowiedział po chwili.

-Jesteś pewien? - odwróciłam się, patrząc na jego twarz, która była delikatnie oświetlona przez lampkę nocną przy łóżku.

-Tak. - usłyszałam, jak przekręca się na prawą stronę.

Ułożyłam się na lewej stronie, a mężczyzna przykrył mnie pościelą.

-Dobranoc. - powiedziałam sucho, będą jeszcze trochę na niego wkurzona.

-Jesteś zła? - zapytał.

Nie odpowiedziałam, nie miałam zamiaru odzywać się do niego przez najbliższy tydzień.

Nawet nie wiedziałam wtedy, że będę miała z tego konsekwencje...

-Och, no dobrze. Dobranoc, laleczko. - wychrypiał do mojego ucha, przyciągając mnie do siebie.

Jego dłoń spoczywała na mojej talii, a moje plecy dotykały jego nagiego torsu. Czułam się bezpiecznie, ale coś mi nie pasowało.

***

Przez ce dwa tygodnie nie zbyt odzywaliśmy się z Victorem. Żadne z nas nie chciało poruszać nocy spędzonej razem, ani tego co wydarzyło się u moich rodziców. Szykowałam się właśnie na wesele siostry ciotecznej Victora na, którym musieliśmy być. Bałam się konfrontacji z Victorem, przecież nie było między nami dobrze. Sama nie wiem, dlaczego tak szybko potoczyła się nasza relacja w stronę taką, jaką właśnie mamy. Pieprzenie bez zobowiązań. Kiedy my zaczęliśmy się lubić? Może to stało się wtedy gdy Herman zaproponował mi ten układ? A może dorośliśmy i urazy z dzieciństwa po prostu zniknęły? A może od początku się lubiliśmy, tylko coś między nami nie pasowało? Jeden mały szczegół, którego nie zauważyłam wcześniej.

-Za dwadzieścia minut widzę cię w samochodzie. Już jest siedemnasta, a mamy być tam na osiemnastą! - krzyknął brunet, wychodząc z mieszkania.

Już nie było tego miłego i sarkastycznego Victora. Było to czymś spowodowane, ale nie wiedziałam czym. Miałam zamiar się dowiedzieć.

W pracy się nie widzieliśmy, nie przyjeżdżał do mojej firmy odkąd... Potrząsnęłam głową, by wymazać to z pamięci.

-Isabella musisz być silna. - uśmiechnęłam się do siebie w lustrze.

Spojrzałam na swoje ciało, na którym spoczywała długa, bordowa sukienka na grubych ramiączkach. Jej dekolt był w kształcie literki "V", a na prawej nodze miała wycięcie. Całą kreację dopełniłam czarnymi szpilkami. Sięgnęłam drżącymi dłońmi po torebkę i wyszłam z mieszkania, wcześniej je zamykając.

To tylko układ [+18] I TOM I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz