VICTOR
-Isabella. - wychrypiałem jej imię.
Dziewczyna stała przede mną jakby się mnie bała. Miała na sobie białą, krótką koszulkę i dopasowaną spódnicę, a na jej nogach spoczywały czarne szpilki. Wyglądała...przyzwoicie.
-Usiądź. - pokazałem ruchem dłoni, na krzesło znajdujące się naprzeciwko mojego biurka.
Usiadłem naprzeciwko niej i wyjąłem z biurka umowę.
-Tutaj masz wszystko, co potrzeba. Cała umowa. - wysunąłem w jej stronę papier.
Przeskakiwała oczami z jednej strony na drugą.
-Nikomu nie możemy o tym powiedzieć. - spojrzała na mnie.
-Tak. Nikomu. - poprawiłem swój krawat.
-Rodzinie też? - spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami.
-Też.
-A jeżeli ktoś złamie umowę, w jaki kolwiek sposób? - znowu zapytała.
-Wtedy umowa jest nieważna. - oparłem się o oparcie mojego krzesła.
-Ile chcesz włożyć pieniędzy w moją firmę?
Spojrzałem na nią, a później na swoje dłonie.
-Cztery miliony. - powiedziałem gładko.
Blondynka spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać. Zmarszczyłem brwi na jej reakcje.
-Żartujesz, prawda? - przestała się na chwilę śmiać.
-Nie. - odparłem poważnie.
-Cztery miliony?! - wykrzyczała. - Przecież to jest kupa forsy. - wstała z krzesła i zaczęła chodzić w kółko.
-Pomyśl o tym, że możemy zarobić więcej gdy tylko zgodzisz się na ten układ.
-W punkcie numer pięć, jest napisane, że będziemy musieli zamieszkać razem. Przecież to nie realne. - spojrzała na mnie pełna przerażenia.
-Spokojnie, mam pokój dla gości. Nie musisz się martwić tym, że będziemy musieli spać w jednym łóżku.
-A rodzice? Przecież oni nam nie uwierzą. - prychnęła.
-Będziemy wiarygodni. - naciskałem dalej.
Halton przez chwilę się zatrzymała i spojrzała na mnie, marszcząc nos w ten sposób, jaki miała w zwyczaju.
-Dlaczego tak ci na tym zależy? - zapytała.
Ściągnąłem brwi do siebie i zapytałem:
-Co masz na myśli?
-Cały czas naciskasz na to, żebym się zgodziła. Mówisz, że dużo na tym zarobimy, a w szczególności ty. Ale coś mi tutaj nie gra. - pochyliła się nad biurkiem i zbliżyła się do mnie. - Kylie wróciła. - stwierdziła.
Na to imię cały się spiąłem. Kylie była niegdyś moją dziewczyną, jedyną. Od zawsze mieliśmy dobry kontakt, jednak ona była zazdrosna o Isabelle. Myślała, że ją podrywam. A nie było tak. Kochałem ją całym sercem, robiłem wszystko dla niej, by tylko była szczęśliwa. A ta zdradziła mnie na mojej imprezie urodzinowej z byłym przyjacielem. Od tamtej pory nie mam z nią kontaktu. Dwa lata po naszym rozstaniu wyprowadziła się z miasta, mając zaledwie osiemnaście lat.
-Nie gadaj głupot, Halton.
-Wiem, że wróciła. Mia ją widziała w kawiarni. - uśmiechnęła się, podchodząc do krzesła, na którym siedziałem. - Chcesz, by ona wróciła, stamtąd skąd przyjechała? - zapytała, stając za moimi plecami.
CZYTASZ
To tylko układ [+18] I TOM I [ZAKOŃCZONE]
RomansaTOM PIERWSZY DYLLOGIA UKŁAD Dwudziestopięcioletni Victor Herman i dwudziestotrzy letnia Isabella Halton byli delikatnymi rywalami między swoimi firmami graficznymi. Znali się od dziecka i w dzieciństwie niezbyt za sobą przepadali. Teraz jednak tol...