8

22.5K 612 146
                                    

ISABELLA

Czy ja to usłyszałam, czy to było w mojej głowie? On naprawdę powiedział "Tobie oddałbym wszystko."? Nie, to nie możliwe my się nienawidzimy, to tylko głosy w mojej głowie. Powtarzałam sobie to cały czas przez drogę do salonu fryzjerskiego. Mijały sekundy i minuty, zanim uświadomiłam sobie, że on naprawdę to powiedział. Ale dlaczego? Po co? Miałam tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Po półtorej godziny siedzenia u fryzjera wyszłam w pełni zadowolona. Moje blond włosy miały swój blask, a loki, które spoczywały na nich, były przecudowne. Bałam się cholernie tego całego spotkania. Będzie tam bardzo dużo ludzi, a na będę przyklejona do boku słynnego Victora Hermana widniejąca jako jego żona. Gdy przyszłam do mieszkania Victora, nie było. Nie wiem, gdzie pojechał, ale mam nadzieję, że zdąży na spotkanie. Założyłam swoją sukienkę i buty oraz pomalowałam się. Musiałam wyglądać obłędnie, by wyglądać jak przyszła pani Herman. Powieki pomalowałam na bordowo tak samo jak moje paznokcie. Wszystko musiało ze sobą grać. Gdy byłam już w pełni naszykowana, ktoś wszedł do mieszkania.

-Isabella jesteś już gotowa? Jest siedemnasta, musimy je... - zamilkł kiedy tylko wyszłam ze swojej sypialni.

Patrzył na mnie od góry do dołu, miał lekko otwartą buzię. On też wyglądał dość... seksownie. Czarna koszula, której trzy pierwsze guziki były odpięte, idealnie podkreślała jego ramiona.

-Jak wyglądam? - zapytałam, kręcąc się wokół własnej osi.

Popatrzył się jeszcze raz od góry do dołu i spojrzał w moje oczy.

-Zjawiskowo. - uśmiechnął się lekko.- Jedzmy już.

Skierowaliśmy się w stronę wyjścia, a mężczyzna narzucił na moje barki płaszcz. Spojrzałam na niego i on również założył na siebie czarny płaszcz i rękawice na dłonie. Odtworzył mi drzwi i przepuścił w drzwiach. Odgłos moich szpilek rozniósł się na klatce. W brzuchu skręcało mnie od stresu, nie mogłam wytrzymać całego tego napięcia.

-Zestresowany? - zagadałamby nie było tej krępującej ciszy.

Mężczyzna cały czas patrzył na mnie, nie odwracając ode mnie ani na chwilę wzroku. Spojrzałam w jego piękne, ciemne oczy. Jego stalowy wzrok wywiercał we mnie dziurę. Nawet nie wiem, w którym momencie mój oddech przyspieszył.

-Nie. - odparł w końcu. - A ty, panno Halton? - uśmiechnął się, wymawiając moje nazwisko.

Coś się w nim zmieniło, a ja próbowałam odkryć co.

-Cholernie. - spojrzałam przed siebie.

Usłyszałam, że mężczyzna odbił się od ściany windy, a później widziałam go przed sobą. Złapał mnie za dłonie i przykrył swoimi dużymi dłońmi. Czułam jego ciepło nawet przez rękawiczki.

-Trzymaj się mnie. Wszystko będzie dobrze. - splótł nasze dłonie i wyszliśmy z windy.

Mężczyzna otworzył mi drzwi do auta i wyruszyliśmy w drogę. Na dworze było dość chłodno, ale nie padał już deszcz. Jechaliśmy dość szybko, ponieważ byliśmy trochę spóźnieni. Patrzyłam w szybę, oglądając mijające drzewa. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Był to piękny pałacyk w starym stylu. Zachowany w białych i kremowych odcieniach.
Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do ogromnych drzwi, gdzie na ziemi znajdował się czerwony dywan. Poczułam się jak prawdziwa gwiazda Hollywood.

-Zapraszam Panią Herman do środka. - wyszeptał do mojego ucha.

Przez moje ciało przeszedł nieznajomy dreszcz.

Szliśmy pod rękę przez czerwony dywan. W tej chwili czułam się naprawdę ważna, grałam główną rolę.

-Dzień dobry. - odezwał się mężczyzna średniego wzrostu. - Nazwisko?

-Herman.

-Ach tak, zapraszam. - później mężczyzna spojrzał na mnie i zatrzymał mnie ruchem dłoni. - A pani?

Wtedy moje oczy się wyszczerzyły ze zdenerwowania.

-To moja narzeczona. - powiedział dumnie Victor.

Mężczyzna średniego wzrostu uśmiechnął się nieznacznie.

-Zapraszam. - posłał mi dwuznaczny uśmiech.

Herman spojrzał na gościa, a później na mnie. Miał ściągnięte do siebie brwi, a jego twarz wyrażała obojętność. O co chodzi?

Weszliśmy do wielkiej sali gdzie wokoło stały małe, okrągłe stoliki. Było bardzo dużo osób. Stoliki były pokryte białymi obrusami, które sięgały do ziemi. Na środku stolików stały wazony, w których były wsadzone po jednym kwiatku. Sala była piękna i ogromna. Każdy patrzył na mnie i na Victora, czułam się nieswojo. Podeszliśmy do jednych ze stołków gdzie był już Caden.

-Cudownie wyglądasz. - przytulił mnie.

-Ty też niczego sobie. - uśmiechnęłam się, widząc go w granatowym garniturze.

Spojrzałam na Victora, który rozmawiał z jakimś mężczyzną. Podeszłam do nich, a starszy i wyższy odemnie mężczyzna spojrzał na mnie. Uśmiechał się przez całą rozmowę z Hermanem, do mnie. Nie rozumiałam, co mówią. To chyba Hiszpański, ale kompletnie nie umiem tego języka.

-Vete a la mierda ella es mia. - powiedział Herman, łapiąc mnie za takie i przysuwając do swojego boku.

Hiszpan spojrzał na niego wściekły. Nie wiedziałam, co Victor powiedział do niego, ale gościu naprawdę się wkurwił.

-Co to znaczy? - zapytałam, spoglądając na jego uśmiechnięta twarz.

-Za niedługo się przekonasz. - uśmiechnął się cwaniacko.

Westchnęłam, nie wiedząc, co mam powiedzieć.

Nagle na środek sali wyszedł mężczyzna w zaroście. Wyglądał całkiem nieźle. Prężne ramiona i ta żuchwa. O mój boże... Grecki Bóg. Przez całą jego przemowę nie mogłam się skupić.

-Masz pierścionek? - zapytał mnie cicho Herman.

Odwróciłam głowę w jego stronę.
Uśmiechnęłam się i pokazałam mu dłoń. Mężczyzna uśmiechnął się cwanie, a wtedy ja usłyszałam słowa mężczyzny, który kończył przemowę.

-A teraz swoją przemowę wygłosi Victor Herman! - wszyscy zaczęli klaskać.

Herman zdjął mi pierścionek z palca i wsadził sobie do kieszeni marynarki.

Spojrzałam zdezorientowana na Hermana. Ten jednak szedł pełen powagi w stronę mężczyzny.

-Szykuj się, bo teraz wszystkie oczy pójdą w twoją stronę. - przy moim uchu pojawił się Caden.

- Herman Graphic od pewnego czasu inwestuje w pewną firmę, z czego jestem dumny. Cieszę się, spotykając się z wami tutaj, jednak dzisiaj nie będę opowiadał o firmie. - po tych słowach spojrzał na mnie, a ja już wiedziałam, co on kombinuje.

Odszedł z miejsca, w którym stał i podszedł do mnie, pełen powagi. Klęknął przede mną, a wszyscy westchnęli zaskoczeni.

-Isabello Halton, wyjdziesz za mnie? - zapytał, wystawiając w moją stronę pierścionek.

Nie kurwa, to nie dzieje się poważnie. Błagam, wstań człowieku. Spojrzałam na niego, prawie prychając śmiechem, jednak w porę się powstrzymałam. Nie udawałam zaskoczenia, bo nie powiedział mi o tym, ale udawałam szczęście i wzruszenie, które w tym momencie było tak bardzo potrzebne.

-Tak. - powiedziałam, głośno by wszyscy usłyszeli.

Mężczyzna założył mi pierścionek na palec i wstał. Popatrzył się chwilę na mnie, po czym można mnie przyciągnął do siebie i pocałował. Wokoło rozległy się okładki. Gdy oderwaliśmy się od siebie, patrzyłam w jego oczy z mordem. Przecież mógł mi o tym powiedzieć! Obróciłam się w stronę wszystkich gości, a każdy był zdziwiony. My nigdy się nie lubiliśmy. Wtedy moje oczy spotkały oczy mężczyzny, który przemawiał przed Hermanem. Patrzył się na mnie, popijając szampana w kieliszku. Był niezadowolony.

Kim jesteś?

Ig: kzmydynka
Nie zapomnijcie o gwiazdce!

To tylko układ [+18] I TOM I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz