Kolejne trzy dni minęły niemal lustrzanie do siebie nawzajem. Rankiem Veronica szła na lekcje, a z kolei wieczorem tuż po kolacji, kradnąc ze stołu parę ciastek, zmierzała w kierunku skrzydła szpitalnego by odwiedzać Syriusza, czasem nawet ze swoimi pergaminami do zapisania lub z notatkami dla chłopaka. I tak właśnie było też w piątkowy wieczór przed pierwszym meczem Hufflepuffu i Slytherinu.
Jednak tego dnia z treningu dziewczyna wróciła o wiele bardziej padnięta niż ostatnio. Cóż presja i wymagania kapitana co do nowej szukającej, zaczynały powoli jej doskwierać tak samo mocno jak codzienne treningi, by jak to mówił "doszlifowywać diamenty i dopracowywać ostatnie detale aby wygrać".
Z lekko zamyślonym ale też ironicznym uśmiechem na ustach, dziewczyna dotrzymując słowa, otworzyła drzwi do pomieszczenia w gdzie leżał czarnowłosy chłopak, który w tym miejscu miał spędzić jeszcze dwie noce i nie mógł się doczekać wyjścia.
Pasemka włosów, które były spięte w kucyk na tyle głowy przez dziewczynę, luzowały się i przez wcześniejsze targanie przez wiatr tworzyły istny bałagan na głowie młodej Lupin. Dlatego co jakiś czas unosiła do nich rękę by jednak jakoś je okiełznać, i to samo zrobiła, kiedy podchodziła do odpowiedniego łóżka, z którego zajmujący je, mierzył ją wzrokiem i od razu wybadał na jej twarzy zmęczenie.
- Część Syriusz - Veronica uśmiechnęła się w kierunku chłopaka opadając na fotel tuż obok łóżka które zajmował , jednak wcześniej stawiając na stoliczku obok niewielką tackę z paroma wcześniej zwędzonymi ciastkami, jak się zdarzyła dowiedzieć przez przypadek od Jamesa, takimi, które ten akurat gryfon lubił najbardziej. - Jak się czujesz?
Ten z kolei jeszcze zanim ta się odezwała, wyhaczył wzrokiem te właśnie ciastka, jakie mu przyniosła i doceniał to. Niestety w skrzydle szpitalnym jedzenie nie było aż tak wybitne jak to które podawano normalnie, było nieco bardziej dietetycznie, więc taki mały odskok od tego to całkiem dobra alternatywa i za to był wdzięczny dziewczynie.
- Hej Ver - powiedział z uśmiechem poprawiając się na łóżku by usiąść, cóż nie był kaleką żeby cały czas leżeć, jednak gwałtowny ruch też nie był najlepszy, choć tu nawet nie miał powodu by ruszyć się z łóżka, będąc praktycznie cały czas samemu, zwłaszcza że wokół ciągle koczowała pani Loeta lub inna z pielęgniarek - Wszystko dobrze, czuję się jak ten młody Bóg jakby to określili mugole.
Zaraz po tym zdaniu zauważył szczery uśmiech puchonki, jaki sam dzięki swojemu humorowi wywołał. To w sobie lubił, mimo że chodziły o nim różne plotki i zdawał sobie z tego sprawę. Plotki o tym, że jest Casanovą i podrywa każdą dziewczynę, cóż może tak było przez ostatnie dwa lata, ale teraz czuł że jakby mu to się znudziło. Jednak dalej cenił, to że potrafi poprawić komuś humor zwykłym zdaniem albo czynnością. Znów wróciła jedna myśl, czarna owca urodziła się w stadzie pełnym wilków.
Veronica tymczasem, nieświadoma jego pobocznej myśli, jedynie zaśmiała się i przeciągnęła tak, że aż oboje usłyszeli strzał w paru jej stawach.
- Więc bardzo się cieszę Syri - rzuciła spokojnie, na początku nie zwracając na nic uwagi, jednak potem poczuła na sobie spokojny wzrok Gryfona, który ją zaintrygował i spowodował jej uśmiech - Na co tak patrzysz?
Ten jednak zaraz przechylili głowę i przez moment zachowywał się zupełnie tak jakby niedosłyszał pytania z jej strony.
- Ładnie brzmi to zdrobnienie - powiedział uśmiechając się szczerze, by potem spojrzeć dziewczynie w jej jasne oczy, niby takie jak każdego, a jednak on widział w nich coś wyjątkowego
- Mi też się podoba - odpowiedziała mu spokojnie puchonka, ciągle mając uśmiech na ustach a wraz z tym uśmiechem Blacka naszły kolejne rozmyślania
Mógł śmiało powiedzieć, że całkiem sporo dowiedział się o Ver podczas kilku ostatnich dni. Lupin wiele mu opowiadała i tłumaczyła fragmenty z jej życia, chociaż właściwie nic nie jest za darmo, bo ustalili, że była to informacja za informację, jednak to i tak było dużo. On powiedział jej o początku swojej przyjaźni z Jamesem, ona z kolei o tej którą ma z Elizą. Pamiętał jak ta znad czytanego na szybko rozdziału z obrony nad czarną magią, opowiadała mu jak na pierwszym roku, siedząc obok siebie przy stoliku w bibliotece przez przypadek Eliza wylała swój tusz na jej pergamin. I właśnie przez to potem pomagała jej pisać cały referat dla ich późniejszego ulubionego profesora od Opieki nad magicznymi zwierzętami i tak zaczęła się ich znajomość.
Mówiła skąd wzięła się pasja do quuddicha i skąd samodzielne treningi, ale też wiele innych, to utwierdzało Gryfona w tym, że ta dziewczyna na pewno nie jest po prostu Puchonką grająca w drużynie, taką która jest przesadnie miła i przybędzie z pomocą. Rzeczywiście troszczyła się o innych i chciała dla nich jak najlepiej, jednak zauważył już że potrafi też ukazać swoją drugą stronę. Stronę przypominającą ślizgonkę, ale tylko tym razem kiedy wymagała tego od niej sytuacja, a inni nie byli dla niej odpowiednio dobrzy. Wiedział jedno, zdecydowanie potrafiła się odpłacić, mimo że może tego nie była to jej ulubiona czynność.
- Znów ktoś się zamyślił? - zapytał go nagle głos który od razu poznał jaki ten należący do tej o której się zamyślił
Black pokręcił nagle głową i spojrzał na nią o wiele bardziej obecnie niż wcześniej.
- Niee skąd pomysł?
Veronica nieco się zawstydziła, jednak tego nie pokazała i powiedziała coś, by się lekko chłopakowi odpłacić za to uczucie i co dało jej oczekiwany rezultat.
- Zawsze kiedy się Pan zamyśla panie Black, lekko rozszerzają się Panu źrenice - przyznała szczerze, bez cienia zwątpienia ani zawstydzenia, nieświadomie pokazując mu ważną rzecz, zwracała na niego dużo uwagi i imponowała mu tym, że wyłapała taki szczegół
Syriusz również zwracał na nią uwagę w podobny sposób, ucząc się wychwytywać zmiany w jej nastroju. Dlatego poczuł przyjemne uczucie w klatce piersiowej kiedy zrozumiał, że młoda Lupin robi to samo.
- Być może... - odpowiedział jakby trochę zagadkowo, ale z dobrym humorem i miał dodać coś jeszcze, gdy przerwała mu puchonka.
- Nie zaraz mnie tylko tym zamyśleniem na jutrzejszy mecz

CZYTASZ
Przyjaźń Gryfona | Syriusz Black
Hayran Kurgu"- Lunatyku. Nigdy nie przyznałeś się że masz siostrę - wtrącił po chwili z zalotnym uśmieszkiem .. - Bo może nigdy go o to nie pytałeś - odpowiedziała mu zwycięsko dziewczyna zabierając od niego rękę zaczęła iść przed siebie...„