V

132 8 0
                                    


Lucy pov

Natasza w drodze do biblioteki spojrzała w każdą możliwą stronę. Nie dopytywała się wciąż była zdezorientowana tą całą sytuacją w końcu nie na co dzień chodzi się po walizce z czarodziejką. Nic nie mówiła puki nie zauważyła kwintopęda.  Przy którym na chwile się zatrzymała.

- Co to jest?- zapytała wskazując na zwierze jeżeli tak można go tak nazwać.

- kwindpęd-

- Czym jest?-

- zwierzęciem, …-

- Jeżeli mogę spytać skąd biorą się takie potwory?-

- Nie są potworami a jeżeli to nie z własnej woli, a co do tego jak powstają to jest różnie jest legenda dotycząca ich, podobno pijany sąsiad człowieka ...-

- Chwila to kiedyś było człowiekiem? -

- Tak ale wracając, obydwoje byli pijani i się pokłócili jeden ze złości zmienił drugiego w to.-

- Wszystkie zwierzęta tak powstają.-

- Nie tylko niektóre-

- Yhm -szłyśmy tak jeszcze przez kilka minut aż stanęłyśmy przed kanciapą.

- co tu jest?-

- biblioteka- mówiąc to weszłam do sierotka a tuż za mną kobieta.

Loki pov

Chodziłem między regałami od jakiś 5 minut. Jeny duża ta biblioteka patrząc na to jak mała wydaje się z zewnątrz, ale w sumie cały ten świat znajduje się w walizce więc można było się spodziewać że będzie tu pełno magii. Idąc dalej zauważyłem ścianę oznaczającą koniec jednak było sporo odstępu między półką a murkiem. Kiedy byłem już u celu zauważyłem długi korytarzyk przed jednym z środkowych wyjść z przejścia zauważyłem szklaną gablotę. Po dojściu do obiektu mojej ciekawości zauważyłem coś co zaparło mi dech.

Oryginalne i pierwsze egzemplarze wszystkich książek napisanych przez Pana Scamandera.

Wyciągnąłem rękę aby dotknąć jednej z niezwykłych książek. Kiedy tylko dotknąłem szyby za którą znajdowała się ta wyśniona prze ze mnie lektura poczułem mocne kopnięcie prądu i zderzyłem się w ekspresowym tępię ze ścianą po drugiej stronie wielkiego pomieszczenia. Przez co srark zaczął się ze mnie śmiać. Obiecuje kiedyś mu przyjebie, choć czemu nie teraz? Wstałem i zamierzałem zrealizować swój wspaniały plan. Jednak powstrzymał mnie spokojny kobiecy głos.

- Co wy tu wyprawiacie?- jej głos podczas wypowiadania tych słów był tak spokojny i zimny że przeszły mnie ciarki.

- Jeleń jebnoł o ścianę.- powiedział to mały pingwin ( bo jest niski i śmiesznie chodzi ) kpiącym głosem.

- Czyli jak rozumiem zaliczyłeś lekcje o nie dotykaniu cudzych rzeczy.- powiedziała to także delikatnie rozśmieszona. Po chwili ciszy i wszystkich oczach skierowanych na mnie znów przemówiła czarownica- Dobra dość tego dobrego trzeba was odstawić do tej waszej śmiesznej wieży.

- Na pewno nie.- wypaliłem bez większego zastanowienia.

- A to czemu niby?- zapytała z delikatną kpiną.

- Nic nie widzieliśmy.- znów się nie zastanowiłem.

- Czemu niby mam pokazywać wam cokolwiek więcej w tej walizce, poza tym i tak już za dużo widzieliście.-

- odkąd dowiedziałem się o tej walizce chciałem do niej wejść i zobaczyć wszystkie zwierzęta które się w niej znajdują więc teraz twoje nie mnie nie powstrzyma- i to jest moment w którym chyba jednak powinienem okazać jej szacunek i poprosić.

Patrzyłem na jej twarz która wyrażała okrągłe nic. Nie wierze że zacząłem się właśnie stresować tym co powie jakaś midgardka.

Mam nadzieje że rozdział się podobał.
Jeśli macie jakieś pomysły to chętnie je wykorzystam miłego dnia kaczuszki ❤️

Walizka Scamanderów Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz