VII

122 6 4
                                    

To co teraz z nami będzie?

- w sensie?

- stwierdziłaś że nas nie zabijesz- wszyscy patrzyliśmy na Tonego z delikatnym mind fuckiem. A jednak postanowił dokończyć tę wypowiedź- więc co z nami zrobisz?- w jego głosie usłyszałam strach. Ja pierdolę. Czego on się boi, koniec końców przecież obiecałam.

- najpierw z tond wyjdziemy- po tym zaczęłam kierować się w kierunku wyjścia z walizki.

Kiedy byliśmy już na zewnątrz, wyciągnęłam różdżkę i zanim ktoś z nich zdążył się zorientować powymazywałam im pamięć został tylko Loki.

- nie! Co ty robisz w ogóle!

- to co widać.

W ten sposób wymazałam pamięć im wszystkim.

Ogarnęłam ich wszystkich a Loki wrócił do jakże przytulnej celi.

Wróciłam do domu i zobaczyłam miejsce w kompletnej ruinie. Ci agenci T.A.R.C.Z.Y. ewidentnie nie potrafią utrzymywać porządku. Jak któregoś spotkam to przypomną mu się wszystkie modlitwy z komunii.

Szybko posprzątałam i odłożyłam walizkę na jej odpowiednie miejsce. Heh od jutra muszę zająć się złapaniem wszystkich zwierząt które uciekły. Ale ci mugole są głupi, rozumiem nie znają się, są ciekawi ale czy serio muszą pakować wszędzie gdzie nie są potrzebni i utrudniać.

Tydzień później

Okej schwytałam już prawie wszystkie zwierzęta, został już tylko świergotnik. Wypadało by znaleźć i zgarnąć go zanim ktoś przygarnie go i oszaleje zwłaszcza że za 3 dni wypada data w której muszę odnowić zaklęcie uciszające.

Dlatego wysłałam Key’a na zwiady. Więc jak coś zauważy to od razu przyleci (ze skargą).

W czasie w którym nic nie robię postanowiłam zobaczyć jak mają się jaja feniksa. Kiedy byłam już przy gnieździe przylecieli rodzice jeszcze nie wyklutego pisklaka. Pogłaskałam matkę po szyi i spojrzałam na ojca, jakie te stworzenia są niezwykłe, są też ewidentnie jednymi z moich faworytów a jak na liczbę 94 zwierząt to całkiem nie zły wynik.

Właśnie odchodziłam kiedy usłyszałam niemal nie słyszalny odgłos pękania skorupki. Szybko się odwróciłam i niemal podbiegłam do gniazda i razem z feniksami przyglądałam się temu jak pisklak delikatnie rozbija skorupkę. Po 2 minutach zobaczyliśmy ptaszka starającego stanąć na nóżki. Wydawał z siebie bardzo urocze piski. Ogarnęłam rodzinkę, tylko trochę pozachwycałam się malichem i wyszłam z walizki.

Loki pov

Nudziłem się spokojnie w swojej celi kiedy wszedł ten głupi blondasek.

- witaj Loki.- jeżeli kapitanek myśli że mu odpowiem to jest jeszcze głupszy niż myślałem. – przyniosłem ci kolacje.- powiedział stawiając tackę w miejscu gdzie cela łączyła się z resztą świata. Niestety to przejście jest na kod, nie żebym go nie znał, haczyk jest w tym że kod da się wpisać tylko od zewnętrznej strony.

Cóż w końcu te kanalie umrą a ja przeżyje, a w tedy ktoś mnie nie znający postanowi otworzyć tę przeklętą klatkę. A potem go zabije. Tak to plan idealny. Ewentualnie wcześniej wysiądzie prąd i ustrojstwo blokujące moje moce, wtedy wyjdę z tond. I ich zabije. To też jest plan idealny.

Z tych rozmyślań wyrwał mnie całkiem ładny zapach potrawy przyniesionej przez żołnierzyka. Może jednak spróbuje.

Nie wiem jak to się stało że z talerza zniknęło wszystko wraz z ryżem w miseczce obok.

Mam nadzieje że się podobało, sugestie chętnie przyjmę. <3

Walizka Scamanderów Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz