ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 5

105 10 15
                                    

San powoli przyzwyczajał się do nowej rzeczywistości i tego, że do domu po pracy może wrócić tylko na chwilę. Nie mógł przecież zagłodzić swojej biednej kotki, która i tak cudem jeszcze przeżywała tę samotność. Kiedy San był w domu, nie odstępowała go na krok, tak jakby była uwiązana do jego nogi. Regularnie zabierał swojego laptopa ze sobą i pracował w domu Wooyounga. Rzadko w ostatnim czasie widywał Yeosanga, więc to Wooyoung przekazywał mu pieniądze. Ich kontakt się nie zmienił, sprzeczali się, nie przepraszali i tak w kółko. San od zawsze był nauczony przepraszania, nawet jeśli wina nie była po jego stronie, ale przy Jungu nawet nie potrafił. Chłopak czasem tak bardzo go denerwował, że nie był w stanie go przeprosić. Czasem siebie unikali, czasem spędzali więcej czasu. San na pewno przez ten czas stał się znacznie lepszym kucharzem, Wooyoung może nie chwalił jego dań, ale nie narzekał jedząc je. To też było dla Sana plusem, młodszy jadł to, co dawał mu pod nos. Co go martwiło, to że nie widział żadnych zmian w jego ciele. Nadal był tak samo chudy. Tłumaczył to sobie tym, że taki proces przybierania na wadze może trochę potrwać i oczywiście, nie chciał go utuczyć, ale prawda była taka, że jego sylwetka nie była zdrowa. Nie pytał go, ile waży, ale domyślał się, że stanowczo za mało. Zdarzało się, że nie jadł, ale odbyli już parę rozmów na ten temat, nie zawsze ze skutkami, ale przynajmniej rozumiał, że robi źle głodząc się. Widział jednak zmianę. Początkowo Wooyoung nie wychodził nawet z pokoju, teraz albo go witał, albo siedział obok kanapy na wózku, nie mając ochoty się przenosić na nią. Tak też było teraz, Wooyoung stał w przedpokoju, obserwując wchodzącego do domu Sana.

- Dzień dobry - mruknął i przeniósł się do salonu z szybkością światła.

- Dzień dobry - zaśmiał się z jego zachowania i pozbywając się kurtki i butów ruszył za nim. - Nie jest ci zimno?

- Jakoś nie - wzruszył ramionami. San pokiwał głową i usiadł na kanapie, od razu wyciągając laptopa z torby.

- Potrzebujesz czegoś czy chciałeś mi dotrzymać towarzystwa? - młodszy pokiwał głową, a San się uśmiechnął.

- Chciałem pogadać - spojrzał na niego zmartwiony, ale usłyszał śmiech z jego strony. - Nie mam na myśli nic złego. Po prostu się nie znamy, a jako iż już nasze hormony trochę się uspokoiły to może uda nam się dojść do porozumienia.

- Jasne - uśmiechnął się ponownie i zaczął swoją pracę, czekając na kontynuację ze strony chłopaka.

- Mieszkasz sam?

- Nie. Z kotką.

- Czyli sam.

- Z kotką powiedziałem - zabił go wzrokiem na sekundę, po czym wrócił do ekranu. - Nawet nie wiesz ile szczęścia daje kot.

- Kot sąsiadki kiedyś prawie wydrapał mi oko - Choi ponownie na niego spojrzał, a jego powaga poważnie zaczęła go martwić i przerażać. - Twój ulubiony kolor?

- Błagam, serio o to pytasz? - zaśmiał się. - Fioletowy. A twój?

- To ja tu zadaję pytania. Czarny. Ulubiony artysta?

- Chcesz usłyszeć swoje imię? - początkowo uznał to za śmieszne, ale potem tylko westchnął do siebie. - Hong Juwong. Nie słucham muzyki, ale muszę przyznać, kobieta ma talent.

- Oh, masz gust - zastanowił się chwilę, czy aby na pewno powinien to mówić. - Miałem z nią collab...

- Poważnie!? - z podekscytowania prawie laptop spadł mu z kolan. - To najlepsza artystka! Musisz mi pokazać!

- Nie mam. Przecież mój menadżer wszystko usunął. Tej piosenki już nie ma.

- Tak po prostu przepadła...?

Guardian | WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz